Ona i jej mąż, świeżo upieczony oficer marynarki, krótkie pożegnanie, słowa „czekaj i będę tęsknił". Nie mógł powiedzieć, gdzie płynie, tajemnica wojskowa. Jaka była - milcząca i tajemnicza. Z nikim nie zamieniła słowa. Nic o niej nie było wiadomo. Przybyła z mężem w jego rodzinne strony, nikt nie wiedział skąd. Początkowo wzbudzała ciekawość, aż wreszcie wszyscy zaczęli ją traktować jako element życia miejscowości. Stała zawsze rano wcześnie patrząc jak wychodzą łodzie w morze. Jakby je żegnała i liczyła wszystkie czy wróciły wieczorem. Często spacerowała po plaży jakby rozmawiając z falami. Zawsze sama.
On widywał ją codziennie, przyzwyczaił się do jej obecności i ona do niego. Nie przeszkadzali sobie. Tolerowali na odległość. Uwielbiał obserwować ją z drewnianego pomostu na plaży, u stóp schodów prowadzących na wydmy i dalej tam, gdzie u góry był jego dom. Zawsze o tej samej porze i zawsze patrzącą w morze.
Tego dnia jednak było inaczej. Czuł to. Wiatr przyciągnął szybko ciemne chmury, aż przeszyty zimnem musiał podnieść wyżej kołnierz kurtki. - Będzie zaraz padało - dodał pod nosem. Mimo, że dom stał blisko to wejście po schodach na górę zajmie trochę czasu i pewnie zmoknie. Jednak nie mógł oderwać od niej oczu. Powinna już dawno wracać. Grzywy fal wpadały na plażę i lodowate wody oceanu wchodziła coraz głębiej. Zawahał się - iść czy nie iść? Co ona wyprawia?!Kobieta, którą tak namiętnie obserwował każdego wieczoru, widocznie zamyśliła się. Zorientowała się w sytuacji otrząśnięta kroplami słonej wody i zrozumiała, że jest już za późno na powrót plażą do wioski gdzie mieszkała. Wybrała więc drogę na wydmy biegnącą do jego domu. Zignorowała tablicę informującą „że przejścia nie ma" jaką sam wbił żeby nikt mu nie kręcił się pod drzwiami Przeszła koło niego i nawet nie spojrzała. Jej rozwiane włosy targał wiatr. Nie zważając na niego i nie odzywając się zaczęła wspinać się po schodach. Potraktowała go jak element krajobrazu. Żadnego przywitania, nic. Zaczęło już padać i na oceanie zbierał się sztorm.
Krzyknął za nią, żeby uważała, bo drewniane schody są bardzo mokre. Chciał dodać, że w zasadzie na górze jest tylko jego dom i mógłby ją zaprosić na gorącą herbatę i dać schronienie przed deszczem, ale była już daleko i nawet się nie odwróciła. Mógł jeszcze dodać, że z jego posiadłości nie ma utwardzonej drogi do wioski i potrzeba auta terenowego, a więc i tak będzie musiała na niego poczekać. Patrzył, jak wspina się po schodach
Lodowate wody wchodziły już głębiej. Chwilę się zastanawiał, czy zostać na plaży i podziwiać ocean czy ruszyć za nią. Uznał, że dogoni ją na schodach. Nie bardzo miał ochotę na rozmowy, ale skoro już szła do góry wiedział, że będzie miał gościa. Mokre schody z sosnowych bali i desek, dodatkowo pokrytych piaskiem były zdradliwe. Znał je doskonale i codziennie przemierzał je dwa razy dziennie. Jednak robiąc teraz po dwa stopnie na raz dla szybkości wspinaczki sam ryzykował upadek. Brak poręczy wyżej nie ułatwiaj wspinaczki i stanowił zagrożenie. Pomyślał, że gdyby znalazł ją teraz na schodach ze skręconą nogą to byłaby scena rodem z romansu. Musiałby ją zanieść na rękach do domu. Wielka miłość i wspólny dom na klifie z widokiem na ocean.- Ale głupoty się plączą po głowie, ewidentnie się mi nudzi. – powiedział sam do siebie. Nie dogonił jej, a więc nie miał szans na uratowanie jej życia, tym samym głupoty o romantycznym wniesieniu kobiety na wydmy w bohaterskim geście nie zostały zrealizowane. Stał zdezorientowany chwilę na szczycie, spojrzał za siebie na ocena i szaro niebieskie fale z białymi grzywami i wzdrygnął się. Wiało tu jeszcze mocniej niż na plaży, a po potencjalnym gościu nie było ani śladu. Jakby się rozpłynęła.
- Cholera, szybka jest. Ma kondycję – wysapał zdziwiony, że tak bardzo się zmęczył oraz tym, że nie widział tej kobiety. Zrobiło się już ciemno od burzowych chmur, co prawda nie było daleko ale dom był kawałek na prawo przez las. Nie czekając więcej mocno zziębnięty z podniesionym kołnierzem szybo ruszył próbując wypatrzyć ślady jej stóp. Droga zrobiła się już błotnista i skakał pomiędzy kałużami i konarami wystającymi zdradziecko z ziemi.

CZYTASZ
Nieznajoma
Romance" - Niech pani przestanie, bo zrobi pani sobie większą krzywdę, nic pani nie zrobię - a ona jakby w panice chyba chciała obrócić się i iść dalej, zasłoniła się gestykulując poobdzieranymi dłońmi, żeby się nie zbliżał do niej. Kręciła nadgarstkami pr...