Ucieczka

3 0 0
                                    

Hałas lotniska wydawał sie niczym przy hałasie w mojej głowie. To co powiedział Marek.. On naprawde był tak głupi. Zaufał rosyjskiej mafii. Zanim się obejrzałem siedzielismy w samolocie. Kierunek lotu - Palermo. Wpatrywałem się pusto w niebo zastanawiając sie co by bylo gdybym nigdy nie poznal tego kretyna. Myślałem o nim, o tej chorej walce fundacji, była niczym wojna domowa, my nigdy tego nie chcieliśmy. Samolot wylądował, nadal czułem jakby to wszystko był sen. Przez kilka godzin naszą dwójkę otaczała tajemnicza aura ciszy, tylko my dwoje odcięci od całego świata... Kiedy wyszlismy z budynku lotniska czekał na nas jakiś facet faktycznie typo wygladał jak gangster, wsiedliśmy do limuzyny. Facet się odezwał

- Massimo, nazywam się Massimo, Marka już znam, a o tobie dużo słyszałem.. Jurek Owsik, szef ZOŚP, i także jesteś byłym kochankiem szanownego księdza z Kotritasu.

westchnąłem..

- Marek czy ty przespałeś się z szefem włoskiej mafii?

Wszyscy byli cicho... Już wiedziałem ,że Rosjanie tu są, oni nas obserwują są wszędzie a przeciez za 2 tygodnie finał musze tam byc. Marek po tylu latach jest przystojny... NIE NIE NIE Jurek przestan, po tym wszystkim co zrobił, nie mozesz o nim tak myslec.

Dotalismy do rezydencji Massima, Majestatyczny budynek otoczony winnicami i piekna przyrodą, na podjezdzie stały luksusowe auta, a sam dom wykonany był  w starowłoskim stylu i co pewne zapierał dech w piersi. Na werandzie siedział męzczyzna, przystojny, w wyzywajacej koszuli, palił papierosa. Massimo wybiegł z auta jak poparzony


-TONY RZUĆ PALENIE,BO UMRZESZ- krzyknął donośnie Massimo

- Malenki, o mnie się nie martw- rzucił beztrosko seksowny palacz

- Ale ty mi działasz na nerwach - odpowiedział włoch

Cała ta atomsfera była dziwna, ci ludzie byli dziwni, amerykanska dziwka, wloski mafiozo i ksiadz i ja wsyzscy na celowniku rusków, którym moj debilny ex ukradł narkotyki. Massimo pokazał nam nasz pokój ale było w nim tylko jedno łóżko. Marek usaidł na łóżu aby zmienić buty, jego piękne łydki na sekunde wychlily sie spod sutanny,  nie mogłem się oprzec i moj wzrok powedrował tam gdzie ciemna zasłona nałogu i traumatycznych przezyc uchylila swoj rąbek, pod nią był nadal człowiekiem, nadal siedział tam moj Marek.  

nagle rozległy się strzały i już nikt z nas nie był bezpieczny....


Drugie ObliczeWhere stories live. Discover now