2. Rzuciłaś we mnie nożem

30 1 0
                                    


Poczułam mocne szarpnięcie, a potem ucisk na klatce piersiowej...

Wdech.

Jeden.

Drugi.

Ucisk.

Łapczywie próbowałam złapać oddech, zaczynając kaszleć wodą, było mi tak strasznie zimno, słyszałam krzyk, znałam go, ale nie potrafiłam stwierdzić do kogo należy, zanim straciłam przytomność, zdążyłam zauważyć niebieskie światła, a potem już nic.

Głucha.

Przerażająca.

Cisza.

Moje ciało, nie było w stanie się ruszyć, już nie było cicho, słyszałam głosy nie potrafiłam ich w pełni zrozumieć, ale słyszałam głos mojej mamy, po chwili dołączył drugi, który należał do mojego brata,nie miałam siły nic zrobić, nie mogłam się ruszyć, nic powiedzieć, już wolałam głuchą ciszę, niż te uczucie bezsilności, która opanowała moje ciało.

Ból rozpromienia się na mojej klatce piersiowej, czułam jakby cieli mi skórę skalpelem. Chciałam zatrzymać to, ale nie mogłam aż ból ustał i zapadła cisza.

Usłyszałam pikanie maszyn, próbując otworzyć oczy, oślepił mnie blask szpitalnych lamp. Gdy przyzwyczaiłam się do światła, rozejrzałam się po pomieszczeniu, biało-szare ściany, duże okno, maszyny wydające dźwięk przy moim łóżku, kroplówki, z drugiej strony łóżka, siedziała moja mama w zapewne niewygodnej pozycji, chciałam ją przytulić i powiedzieć że nic mi nie jest, ale gdy tylko próbowałam, ból zalał całe moje ciało, a maszyny zaczęły wydawać z siebie coraz głośniejsze pikanie, ból w okolicy serca był nie do zniesienia. Do pomieszczenia weszły dwie pielęgniarki, nawet nie zwróciłam uwagi co robiły, ból był tak mocny że chciałam krzyczeć, ale moje gardło było tak suche, że ledwo coś z siebie wydusiłam.

-B...boli-wyszeptałam, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

-Kryształku, spokojnie, nic nie mów- odparła z łzami w oczach.

Któraś z pielęgniarek, musiała mi coś podać na uspokojenie, bo już po chwili, moje powieki, zrobiły się cięższe, aż w końcu je zamknęłam. Z trudem otworzyłam oczy, przyzwyczajając się do jasności pomieszczenia, zaczęłam się rozglądać, na krześle siedział Luke z szokiem w oczach i uśmiechem na twarzy.

-Obudziłaś się w końcu-powiedział ze łzami w oczach. Nie byłam wstanie wydusić słowa, moje gardło było strasznie suche, chłopak rozumiejąc podał mi wodę - czekaj, pójdę po lekarza.

Po chwili, przez drzwi przeszedł mężczyzna, koło 50, był dość wysok,i miał czarne włosy i zarost na twarzy.

-Dzień dobry pani Valerio, jestem Darek Collins-uśmiechnął się ciepło- Pamiętasz co się stało?

-Ja...my- próbowałam dobrać w słowa, to co chciałam powiedzieć, lecz było to trudne- miałam wypadek

-Dobrze, pamiętasz czy ktoś z tobą był?

-Jackson, jechał ze mną on...on...my wjechało w nas auto, jechaliśmy mostem pamiętam, że uderzyliśmy w auto i wpadliśmy do jeziora- z każdym słowem, powracały wspomnienia, strach jaki mi wtedy towarzyszył.

Czułam że tracę oddech, że nie mogę oddychać, moje płuca się zaciskają, zaczynam krzyczeć z bólu, gdy nagle podnoszę się do siadu.

To tylko wspomnienia.

Tego już nie ma.

Popatrzyłam na telefon, widząc 3.00 w nocy wstałam ze swojego łóżka, kierując się do łazienki, musiałam wziąć prysznic. Bezsenność od wypadku towarzyszyła mi codziennie, od 56 dni nie sypiałam dobrze. Zrzuciłam z siebie piżame, wchodząc pod prysznic, puścilam zimną wodę, musiałam się uspokoić. W przeciągu, tygodnia sypiam max 4 h dziennie, a budzą mnie zawsze wspomnienia z wypadku. Przejechałam dłonią, po swojej klatce piersiowej, przejeżdżając palcem po bliźnie, wielka blizna, tylko to mi zostało po wypadku, tak można powiedzieć, ale zostawił on za sobą masę bólu i wspomnienia. Wyszłam z łazienki biorąc paczkę Winstonów z biurka i poszłam na balkon, odpalam używkę i się zaciągam. Wiem że już nie zasnę, mogłabym leżeć godzinami w łóżku, a nie zmrużyłabym oka, postanowiłam wyjść pobiegać. Ubrałam białą krótką oversize bluzę i czarne kolarki, wzięłam z stolika słuchawki i telefon. Mieszkałam w dużym domu, a raczej rezydenci, moja rodzina prowadziła własną firmę i działają na rzecz miasta, przez co, często odbywały się u nas, różne bale charytatywne czy przyjęcia. Zeszłam na dół, nie starając się jakoś specjalnie o ciszę, poszłam założyć buty do biegania, gdy nagle usłyszałam huk, strach zawładnął moim ciałem, ale nie mogłam tak po prostu stać, huk dobiegał z drugiej części domu, dlatego wyjęłam z buta mały nożyk. Pierwsza zasada bycia bogatym i znanym, bądź zawsze przygotowany. Po cichu szłam w kierunku odgłosu, który dobiegał z gabinetu mojego ojca. słyszałam odgłos otwierania szuflad i przeglądania kartek. Obróciłam nóż w dłoni, mocniej go przytrzymując i weszłam do pomieszczenia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 28, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Festina LenteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz