Witajcie w wyczekiwanym pierwszym rozdziale mojej epopeji narodowej, opowiadajacej o fikcjonalnych postaciach żyjacych w fikcjonalnym świecie. Powodzenia, bo bedzecie go potrzebowac.
-------------------------------------
Tyjomon stał przed klasą. Była 7:37 i większość ludzi była już w środku. Tyjomon nie był pewien za ile zaczynają lekcje. W przedszkolu nigdy nie przyłożył się do odczytywaniu zegara - dobrze, że w ogóle umiał czytać.
- No dobra, wchodzę - powiedział sam do siebie - lecimy z tym koksem.
Olgka balansowała na krześle, trzymając w rękach wiadro z wodą. Od pół godziny razem z Okarią i o Oriną czekały na niego. Na Tyjomona.
olga weś przesta siue tak telepacz bo perdolne ci bombe na jadaczke - warknęła orina. We trzy planowały osmieszyc chłopaka, oblewając go wodą. Okaria stala z boku, gotowana na nagranie zdarzenia.
- Dziewczyny jesteście pewne, że chcecie tu zrobić? - spytała tama, lokalny zjeb — to nie jest w ogóle kawaii.
- zamknij szmatexa drogokjeździe -odpyskowała orina — to jest moja szkoła muj, teren.
- Możecie się zamknąć? - wtrącił mega seksiakowy głos.
Cała klasa zwróciła swe oczy ku ławce stojącej z tyłu sali. Iganarac — największy bad boi - z nogami na biurku scrollował tiktok — nic nie słyszę przez wasze pierdylenie
Igenerac nie był do końca świadomy tego, co się dzieło, ale wiedział, że ktoś przeszkadza mu w oglądaniu tiktocków Andrzeja Dudy. A tego nie lubił.
Orina zrobiła się cała czerwona — okaria zamknij paszczue ignuś nue może się skupic!1!
w tym momencie czuli to klasę się utworzyły i stanął w nich on. Tyjomon. Olgka rzuciła w niego wiadrem, które trafiło chłopaka w głowę.
Cała klasa wpatrywała się w leżącego na ziemi Tyjomona. Nawet Igenerac przestał oglądać tiktoka. Pierwsza odezwała się Orina — olga kurba miałxś go oblaeć nie zabićc!1!
Tyjomon nie ruszał się, a jego głowę zakrywała wiadro, teraz pęknięte w pół. Igenerac zerwał się z krzesła, Tama krzyknęła, a Okaria zastanawiała się, co jeszcze tu robi. Mogła być teraz w tylu pięknych miejscach, Grecja, Egipt, piękne parki krajobrazowe Kenii...
- Tyjomon!!! - Papaj, który dopiero co wkroczył do klasy, zdjął z twarzy pszenicowłosego resztki wiadra. ku jego zaskoczeniu twarz Tyjomona była w perfekcyjnej kondycji.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę!* * *
Tyjomon obudził się w gabinecie pielęgniarki. W tym miejscu był tylko jeden raz i to bardzo dawno temu, gdzieś w pierwszej klasie. Wszyscy chłopcy z klasy byli tam, ponieważ Gustuv był przekonany, że złamał sobie penisa. Poprosił wszystkich kolegów, by wybrali się do pielęgniarki razem z nim. Po tym Tyjomon ani razu nie był w pomieszczeniu.
Było to tak surrealistyczne przeżycie, że na początku wydawało mu się, że śni. Znajdował się w małym, białym pokoju. Przy drzwiach stała zasłona, a przez zaklejone taśmą okna wpadały nikłe strumienie światła. Tyjomon nasłuchiwał, jednak wokół rozpościerała się tylko martwa Cisza. Jego głębokie niczym studnia w moim ogródku rozmyślania przerwało wejście pielęgniarki.
Pani Hannanna, 70letnia pielengniarka szkolna - o jej istnieniu to on słyszał, jednak nigdy nie miał okazji jej poznać. W przypadku złamanego penisa, na miejscu był jedynie wuefista, i to on zajął się małym problemem gustuva.
- Żyjesz? - spytała kobieta z kamiennym wyrazem twarzy.
- Ch-chyba tak — odparł niepewnie Tyjomon. Nie wiedział jak porozumiewać się z tak pradawnym stworzeniem.
- To wypierdzielaj z mojego gabinetu!
Tyjomon, nadal mokry, wyczłapał z gabinetu. Na korytarzu nikogo nie było, musiała się zacząć lekcja.
Pani Szymkowska była w trakcie zapisywania równania algebraicznego na tablicy, gdy do klasy wkroczył on.
Mokry Tyjomon, dosłownie.
Matematyczka, w grubym szoku, wpatrywała się w chłopaka, za to klasa, na widok zmokłego Tyjomona, wybuchła śmiechem. Wszyscy oprócz Ignacego, który wbijał wzrok w swoją ławkę.
- paczce jaki mokras! - wrzasnęła orina bliska płaczu. Matematyczka nadal stała, zszokowana. Tyjomon, teraz już cały czerwony, odwrócił się na pięcie i wybiegł z klasy. Papaj zerwał się z ławki, gotów pobiec za przyjacielem — zostaw - zatrzymał go Igenerac — ja pójdę — po czym sprintem wybiegł z klasy.
- co za facet
ignac zastanawiał się, gdzie mógłby być Tyjomon. Szukał już w kiblu, szatni, piwnicy z cerberem, a nawet sekretnych ogrodach pani dyrektor. Gdzie mógł się schować?
- ej, jerzyk — zaczepiły go pani grażynka — lokalna woźna — co taki zapierdzielasz?
W istocie, Igenerac zapierdzielał.
- Szukam... kolegi
- Blondyn czy włosy jak sonic?
Ignac ożywił się — blondyn, widziała go pani?!
- no - odparła - ryczy na dachu. Pośpiesz się, bo jeszcze się rzuci i będę musiała sprzątać zwłoki.690 słów
CZYTASZ
Przepraszam, to moje kabaczki ~ TyxIg LoveStory
Non-FictionTyjomon i Igenerac zakoCHUJą się w sobie, jednak czy te uczucia wytrzymają próbę czasu? Poruszająca historia o miłości, spełnieniu i twojej starej. humor 14 letnich chłopców Miłego czytanka ;) ▬▬▬.◙.▬▬▬ ═▂▄▄▓▄▄▂ ◢◤ █▀▀████▄▄▄◢◤ █▄ █ █▄ ███▀▀▀▀...