Erwin starał się opuścić klub, jasne, migające światła otaczające go, przyprawiały jego osobę o mdłości bardziej niż kiedykolwiek. Po pijaku potykał się o najbardziej przypadkowe rzeczy; jak powietrze, w końcu ogarnął on, że dotarł już do tylnych drzwi. Knuckles nigdy nie był kimś, kto pił, ale robił to tylko wtedy gdy miał zbyt wiele na głowie i się stresował. Niemal od razu poczuł zamykające się powieki i zamazujący się wzrok, gdy światła stały się mniej irytujące. Sięgając do kieszeni swoich nie modnych spodni w kratę, wyciągnął telefon i odblokował go o mało nie upuszczając urządzenia, przypuszczał, że jest już późno ale nie spodziewał się, że aż tak. Postanowił więc zadzwonić do Carbonary. Otworzył wiadomości i kliknął w kontakt z biało włosym, a przynajmniej tak myślał. Próbując odzyskać równowagę, zaczął stawiać małe kroki, mając nadzieję, że po każdym stanie się nieco bardziej trzeźwy, ale to nie podziałało i prawie przewróci się do tyłu. Nie lubił on pić, trzymał się z daleka od alkoholu przez kilka miesięcy, ale teraz coś go pokusiło i chciał zapomnieć o wszystkim. Picie alkoholu do zamazywania uczuć nigdy nie działało w jego przypadku, ale pomagało mu na tyle, by nie martwił się ciągle o jakiekolwiek problemy, które miał w swoim życiu mafijnym. Usłyszał koniec dzwoniącego telefonu i miał nadzieję, że odebrał go jego przyjaciel.
- "Carbo, Carbo, przyjedź po mnie, proszę" - wypowiedział ochrypniętym i cichym głosem do mikrofonu.
- "Erwin, jesteś pijany?" - zapytał piękny męski głos o nieco obniżając swój ton. Wtedy nim wstrząsnęło - złamał obietnicę. Natychmiast zaczął się zastanawiać, jak bardzo wszyscy będą rozczarowani, gdy tylko każdy się o tym dowie.
- "Jestem w Arcade. Odbierz... mnie" - wymioty zaczęły szybko podchodzić mu do gardła, powodując, że zaczął krztusić się. Przez chwilę stał na środku opustoszałej drogi. Szybko jednak przebiegł na drugą stronę i zaczął wymiotować w krzaki na chodniku obok niego, otrzymując kilka niezrozumiałych dla niego spojrzeń od ludzi przechodzących tuż obok, ale nie przejmował się tym teraz. Jęknął z irytacją. Znowu złapał się za brzuch i zaczął jeszcze bardziej wymiotować, jednocześnie kaszląc. Wzdycha i odchodzi od tego miejsca, jego głowa zaczyna pulsować jeszcze bardziej. Schował on głowę w dłoniach, opierając się o najbliższą latarnię, a następnie szukając swojego telefonu w ciemności gdzie jedynym światłem była właśnie ta lampa. Samochód podjechał z piskiem opon przez gwałtowne zahamowanie na zużytym asfalcie, światła świeciły mu prosto w jego żółto-złote oczy, natychmiast zasłonił on reflektory rękami.
- "cholerne światła" - wysyczał pijany, kontynuując poszukiwania telefonu. Całkowicie wyczerpany i zirytowany padł na kolana, że nie jest w stanie go znaleźć.
- "Erwin." - powiedział jakoś głos, był głęboki i natychmiast przyszła mu do głowy pewna myśl, nie był pewien, czy to sobie wyobrażał, czy też nie, zignorował to jak to on. Głos, który zaczynał się niecierpliwić, pomógł Knucklesowi stanąć na nogi, siwowłosy prawie się przewrócił po nagłym ruchu. Głos westchnął i wymamrotał - "Zabieramy cię do domu".
- "Carbo?" - siwowłosy spojrzał w górę i popatrzy mężczyźnie w oczy, zastanawiając się, z kim właśnie rozmawiał.
- "Nie jesteś Carbonara." - powiedział marszcząc brwi, popychając lekko wyższego do tyłu. Nieznajomy mężczyzna zaśmiał się cicho, niepokojąc twudziestotrzylatka.
- "Oczywiście, że nie jestem Nicolo Carbonara, malutki. Zadzwoniłeś pod zły numer, ale i tak zabiorę cię do domu, co ty na to?" - uśmiechnął się nieznajomy. Złotooki zamkną oczy, czując, jak ciepła łza spływa po jego policzku.
- "Chodź, nienawidzę przebywać w ciemności. Mam złe doświadczenia z zaułkami w nocy" - mówił dalej wyższy. Erwin w końcu zdał sobie sprawę, z kim rozmawiał, zdziwiony, jak daleko „Montanha" różni się od słowa „Nicolo".
CZYTASZ
𝐀𝐥𝐜𝐨𝐡𝐨𝐥 & 𝐋𝐨𝐯𝐞 [𝐌𝐨𝐫𝐰𝐢𝐧]
Fanfiction- „Carbo, Carbo, przyjedź po mnie, proszę" - wypowiedział ochrypniętym i cichym głosem do mikrofonu. - „Erwin, jesteś pijany?" - zapytał piękny męski głos o nieco obniżając swój ton. Wtedy, nim wstrząsnęło - złamał obietnicę. Natychmiast zaczął się...