Ta książka to największy shit jaki wyszedł w moim wykonaniu. Jak macie zdrową psychę to lepiej nie czytajcie.
W Australii dochodzi do głośnych na cały świat morderstw, a w jednej z koreańskich szkół zjawia się nowy, uroczy chłopak.
W tym samym czas...
Ten rozdział będzie nieco dłuższy z okazji stay week. Zachęcam do komentowania
Lee Minho był kompletnie wyczerpany. Od dłuższego czasu nie miał pojęcia, co się z nim działo i właśnie to go najbardziej przerażało. Jego delikatny uśmiech coraz rzadziej pojawiał się na tej wyjątkowo przystojnej oraz uroczej jednocześnie twarzy. Czuł się źle. Sam ze sobą. Nie rozumiał ani dlaczego, ani jak długo jeszcze będzie to trwało. Co najgorsze nawet nie zwracał uwagi na swój stan, dopóki Jeongin nie zaczął go wypytywać, czemu ostatnio je mniej i ciągle śpi.
Brunet obudził się właśnie ze swojego jedenastogodzinnego snu. Chociaż raczej został brutalnie obudzony przez dwoje ze swoich dzieci. Jeden sierściuch zaczął chodzić mu po brzuchu i wbijać mu w niego pazury, a drugi bezceremonialnie wskoczył mu na twarz. Nie była to jego wymarzona pobudka, zwłaszcza, że była sobota, jednak nie potrafił się gniewać na swoje słodziaki. Za bardzo je kochał.
— I co ja z wami mam, hm? Kochane dzieciuchy— uśmiechnął się i zaczął zabawiać trzy kulki sierści ich zabawkami. Musiał zacząć się szykować na umówione spotkanie z przyjaciółmi, jednak kompletnie nie miał na to chęci. Najchętniej zostałby w swoich czterech ścianach i już nigdy z nich nie wychodził. Głośne westchnienie opuściło jego usta, a on opadł z powrotem na poduszki. Przez chwile miał zamknięte oczy i próbował zasnąć jeszcze chociaż na piętnaście minut. Nieskutecznie, bo zabawa z maluchami zdążyła go rozbudzić.
— Do diabła z tym wszystkim— sięgnął po telefon i przejrzał na szybko powiadomienia. 11 powiadomień z instagrama, 4 z twittera, 23 ze snapchata i całe mnóstwo z messengera (oczywiście większość z grupowego czatu legendarnego Holy Group). Zrezygnowany wszedł szybko w wiadomości od przyjaciół i wystukał krótką wiadomość, informującą o tym, że nie będzie go na spotkaniu, bo źle się czuje.
Prawda była taka, że skłamał. Nie chciało mu się najzwyczajniej w świecie. Stwierdził, że w tym czasie wybierze się sam do kociej kawiarenki, której właścicielką była jego biologiczna matka.
Tak więc odblokował telefon i wszedł odruchowo na Instagrama. Taką miał rutynę, jak zapewne również i większość nastolatków w jego wieku. Przeglądał stronę główną, co jakiś czas zostawiajac serduszko lub komentarz pod niektórymi postami. Gdy mu się znudziło, w końcu postanowił odczytać wiadomości.
Kliknął w konwersację z nieznajomą osobą i prawie się opluł wodą z zielonym ogórkiem, patrząc na zdjęcia. To nie tak, że nie dostawał tego typu zdjęć, bo dostawał-ale od dziewczyn.
UŻYTKOWNIK @j.one CHCE WYSŁAĆ CI WIADOMOŚĆ!
j.one:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.