2. Zabłocona kabina

21 4 3
                                    

Julian jednak nie musiał dzwonić. Aleksander okazał się trudnym przeciwnikiem, ponieważ po dwóch dniach nie zrozumiał, że cisza nie oznaczała „nie". Zadzwonił dwa razy – najpierw w trakcie zajęć z wiedzy z języka, a później w momencie, w którym Julian biegł, żeby zdążyć na autobus. Po raz trzeci zadzwonił, gdy był już w mieszkaniu. Robił kawę, przez co nie zdążył rozłączyć. Właśnie wtedy Eliza złapała jego telefon.

– Jezu, Julian – powiedziała z litością. Posłała mu pełne dezaprobaty spojrzenie. – Co to w ogóle za nazwa?

Poczuł się tak głupio, że przez przypadek nie wsypał kawy do kubka, a wszędzie wokół. Doskonale wiedział, o co jej chodziło. Często się zapominał i, dmuchając na zimne, zapisał Aleksa jako „pod żadnym pozorem nie odbieraj". Oczywiście to nie był jedyny kontakt, który wyglądał w ten sposób. Chłopaka Elizy zapisał jako „jak chxesz", jako że powiedziała mu, że może go zapisać jak chce, a siostrę Natana podpisał „Julia sweter w gruszki", bo znał za dużo Julii i musiał je jakoś rozróżnić. Nazwa Aleksa nie była wcale aż taka dziwna w środku jego telefonu, ale, niestety, Eliza nie dała się zbić z tropu, że to jedynie bank.

– Nie masz konta w banku, debilu – prychnęła. – Od miesiąca zakładasz kartę i nadal nie możesz się do niego wybrać.

Czym uraziła go w kruchą jak beza dumę.

– Wypraszam sobie! – zawołał.

– Przecież to prawda!

– Ale nie musisz jej tak ujmować! Jakbym był co najmniej upośledzony.

Po wzroku dziewczyny zrozumiał, że wątpiła w to, że taki nie był. Szybko posprzątał na blacie i zagotował wodę na kawę. Ręce mu się trochę trzęsły, ale tylko trochę, przez co dwie pierwsze próby nie poszły po jego myśli. Ostatecznie gaz dumnie palił się na niebiesko, a czajnik stał i czekał na moment, w którym będzie mógł zagwizdać na cały głos.

Eliza pomachała Julianowi telefonem przez nosem.

– Więc o co chodzi? To ten chłopak? Dzwoni do ciebie?

Skrzyżował ramiona na piersi.

– A nawet jeśli, to co z tego?

– Myślisz, że chce ci dać kasę za odszkodowanie?

– Co? – zapytał tępo. – Nie, wcale tak nie myślę! Co ty w ogóle...?

– Mogłeś go pozwać przecież – wyjaśniła. – I wciąż możesz. Pewnie chce się upewnić, że tego nie zrobisz.

– Nie jestem taki, Jezus Maria.

– Ale on o tym nie wie – zauważyła.

Julian czasem jej nienawidził.

– On za to mnie nęka! Ja uważam, że jeden nieodebrany telefon to jasne „spierdalaj", ale nie! Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.

Szatynka zmierzyła go wzrokiem.

– Mówisz tak tylko dlatego, że nie masz psychy spojrzeć mu prosto w twarz.

Julian zacisnął szczękę.

– Prawie mnie zabił.

– To nie wyklucza tego, co powiedziałam.

– Słuchaj – burknął. – Niech sobie robi, co tylko zechce, ale z daleka ode mnie. Wolę nie być blisko kogoś, kto skacze z balkonów.

Eliza uniosła brwi.

– Więc czemu po prostu go nie zablokujesz?

Czajnik zagwizdał i Julian agresywnie nalał wodę do kubka. Głównie ze złości, że wbiła szpilę w kruchą część jego logiki. Faktycznie nie miał psychy się z nim spotkać, a przynajmniej nie, jeśli nie zostanie do tego zmuszony.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ŚwiętyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz