Kartka

69 7 2
                                    

Obudziłam się wcześnie rano jak na weekend. Była godzina około 6.30. Próbowałam jeszcze zasnąć, lecz na nic zdały się poszukiwania ciepłego skrawku kołdry. Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do okna. Padał drobny śnieg i przykrywał białą pierzynką ziemię mojego podwórka. Obserwowałam wirujące w szaleńczym tańcu białe śnieżynki. Wyglądały jak małe baletnice, które wykonują jakiś szybki i trudny utwór taneczny. Moją uwagę przykuła karteczka przyczepiona do drzewa. Postanowiłam zająć się tym później. Znowu pewnie jakieś dzieciaki robiły głupie żarty. Zeszłam na dół i...ujarzałam widok, który powinien się zapisać w księdze historycznej. Jest to mianowicie widok Mike'a, przygotowującego śniadanie.
- Mike? Źle się czujesz? Może chory jesteś?- spytałam podejrzliwie i podeszłam do niego.
- Przestań. Próbuję być miły, a ty mi to ewidentnie utrudniasz...od razu musisz być zgryźliwa...
- Dobrze, dobrze. Nie bulwersuj się.- zaśmiałam się pod nosem, na co mój brat przewrócił oczami.- Co dzisiaj na śniadanie?- spytałam, zaglądając przez jego ramię.
- Naleśniki. Siadaj. Zaraz gotowe.
- Po amerykańsku widzę.- uśmiechnęłam się, lecz Mike nie odwzajemnił tego. Widziałam, że coś jest na rzeczy. Coś ukrywa.- Coś się stało?- spytałam po chwili wahania.
- Nic takiego.- westchnął tylko i położył przede mną talerz z kilkoma pachnącymi naleśnikami.
- Mów.- nakazałam.
- Mam trochę problemów na głowie. Nie powinno cię to interesować.- odparł takim tonem, że zaprzestałam dalszej dyskusji i zaczęłam jeść moje śniadanie. Gdy skończyłam, zauważyłam, że Mike jest już przy drzwiach. Patrzyłam na niego smutno. Powiedział, domyślając się o czym myślę:
- Agnes...wiem, że teraz brakuje ci kogoś...i, że powinienem cię wspierać...- nie dokończył, bo niesiona nagłym gniewem wykrzyknęłam:
- To czemu tego nie robisz!?
- Agnes...Wynagrodzę ci to...
Zaczęłam płakać, przypominając sobie o śmierci rodziców. Najpierw ojciec...powiesił się. Widziałam to na własne oczy. Miałam nie więcej niż dziesięć lat. Nie wytrzymywał nadmiaru obowiązków. Do tego zdrada matki...Musiała mu wyjawnić, że Bill to nie jego dziecko. Ta wiadomość przebrała miarę...i popełnił samobójstwo. Matka wtedy płakała całe dnie i noce. Obwiniała się. Postawnowiła znaleźć pracę w innym mieście. I pewnego dnia wyjechała...Nikt z nas (Mike, ja i Bill) nie był jeszcze pełnoletni. Kiedy wyjechała, włączyliśmy telewizor. Parę godzin później usłyszeliśmy w wiadomościach o katastrofie samolotu, w którym nasza matka leciała. Czułam, jakby się cały świat zawalił. Później przyszli opiekunowie z domu dziecka...i brutalnie nas zabrali. Próbowaliśmy uciec z domu dziecka, ale na próżno. W końcu Mike ukończył osiemnastkę i zarobił na ten dom, w którym żyjemy do dzisiaj. Strużki łez spływały po moich bladych policzkach, by później skapnąć na moje wystające obojczyki. Mój brat podszedł do mnie i mocno przytulił do swojej klatki piersiowej. Objęłam go rekoma w pasie i zaczęłam płakać w jego koszulkę.
- Już...ciii.- zaczął gładzić moję jasne, niemal białe włosy. Przestałam dopiero ronić łzy, gdy zobaczyłam, że Bill nam się przygląda. W jego jasnoniebieskich oczach także zaczynały zbierać się łzy. Mimo, iż jest tylko pięciolatkiem, jest bardzo wrażliwy i wyrozumiały.
- Obiecujesz, że wrócisz cały?- spojrzałam Mike'owi w oczy.
- Obiecuję.- sporzał poważnie na mnie i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się smutno i kiedy wychodził krzyknęłam za nim- Uważaj na siebie.- pokiwał głową i zniknął za rogiem. Ukucnęłam przy Bill'u. Popatrzyłam w jego smutne oczy. Nic nie mówiłam, tylko go przytuliłam. Spytał łamiącym się głosem:
- Mike już nie wróci?
- Wróci. Obiecał mi...nam to.
- Jesteś pewna?
- Tak. Obietnicy nie może złamać. - odparłam stanowczo.
- No dobrze.- odpowiedział niepewnie.
- Masz ochotę na naleśnika?
Kiwnął głową ochoczo. Widocznie humor mu się poprawił. Na szczęście nie usłyszał, że nie jest synem mojego i Mike'a ojca. Martwiłam się o starszego brata...nie przeżyłabym, jakby on też odszedł. Spokoju też nie dawała mi myśl o tajemniczej kartce...
|~×××~|
Kolejny rodział. Jestem ciekawa czy ktokolwiek będzie to czytał. Jeśli się podobało, to gwiazdkujcie i komentujcie ;> Przepraszam za błędy.

Milczące usta /ZAWIESZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz