Rano obudził mnie dzownek telefonu. Zaspana, włożyłam dłoń pod poduszkę i odebrałam. W słuchawce odezwał się głos Beth:
- Dzień dobry, kochana! Za pół godziny będę u ciebie. Pojedziemy do galerii po jakieś ciuchy na tą dzisiejszą imprezę.
- Jaką imprezę? -spytałam zachrypłym głosem.
- Wczoraj przecież się umawiałyśmy...do "Czarnej Ósemki". Muszę pokazać ci Jason'a. - nawet nie widząc jej, można było wyczuć, że przewraca oczami.
- Kogo?
- No Jason'a...Coś ty taka nieprzytomna?
- Może dlatego, że mnie obudziłaś? Dobra, nieważne. Za pół godziny będę gotowa. Cześć.
- Do zobaczenia. - Beth bardziej rozbawiona, a nie zmartwiona moim stanem, pożegnała się i skończyła połączenie. Poczłapałam do łazienki i wzięłam szybki, odswieżający prysznic. Moją głowę przeszywał ostry ból. Czułam się, jakbym miała kaca. Powoli przypominały mi się wszystkie sprawy, dość pogmatwane, jak na te pare dni. Zaczęłam wszystko porządkować sobie w głowie; Nowy, dziwne zachowanie Mike'a, kartka, rany mojego brata i ta postać... Westchnęłam głęboko i wyszłam z kabiny. Szybko ubrałam się w czarne rurki, czarno-białą koszulkę i szybko związałam włosy w kucyk. Uświadamiając sobie, że Beth powinna już tutaj być za pięć minut, zgarnęłam do torebki portmonetkę, telefon i rękawiczki. Przy drzwiach nabazgrałam na kartce wiadomość dla Mike'a, że wychodzę i będę na porę obiadu. Zarzuciłam płaszcz i założyłam buty. Wyszłam przed dom i szczelnie okrywając się nakryciem, wypatrywałam Beth i jej neonowo-zielonego Smarta. Po paru minutach doczekałam się i wsiadłam do samochodu. Na szczęście w aucie było ogrzewanie. Gadałyśmy przez całą drogę, przez co moja przyjaciółka prawie nie spowodowała dwóch stłuczek. Po godzinie stania w korkach, weszłyśmy do galerii. Zauważyłam, że przez całą drogę jechało za nami czarne BMW. Próbowałam sobie wmówić, że to istny zbieg okoliczności, ale rozsądek podpowiadał mi, że coś musi być na rzeczy. Beth ciągnęła mnie do wszystkich sklepów odzieżowych, które zauważyła. Zrezygnowana, nawet nie protestowałam. Moja przyjaciółka dawała mi ciągle nowe wieszaki z ubraniami.
- No. To już chyba wszystko. Teraz idziemy do przebieralni.- odezwała się, najwyraźniej dumna ze swoich wyborów. Nie dając mi dojść do głosu, pociągnęła mnie do przymierzalni. Weszłam do środka i przymierzałam po kolei ubrania, które podawała mi Beth. Gdy wychyliłam się niepewnie w habrowej sukni, Beth od razu wykrzyknęła:
- Idealna kochana! Musisz ją kupić! Jest naprawdę świetna.
- Ale...
- Nie ma ale! Kupujesz i koniec.
- Ehh. No dobrze. - uległam w koncu i ponownie zniknęłam za zasłoną przebieralni, by ubrać się w swoje ubrania. Po zakupie sukni postanowiłyśmy już wracać. Zbliżała się pora obiadowa, a przecież obiecałam Mike'owi, że wrócę. Kiedy weszłyśmy na parking, zimne powietrze otuliło nas swoim płaszczem. Moje zęby drgały z zimna, a palce zdrętwiały. Jednak gdy poczułam zimne dłonie na swoich ustach, od razu zrobiło mi się gorąco. Szarpałam się, lecz napastnik mocno trzymał moją głowę, jednocześnie zatykając mi usta, by zagłuszyć moje krzyki. Kątem oka dojrzałam, że kolejny napastnik także unieruchomił Beth. Wrzucili nas do auta. Czarnego BMW. Więc było tak, jak podejrzewałam. Poczułam ostry ból w ramieniu najpierw od uderzenia, później od ukłucia. Opadłam bezwładnie na tapicerkę auta, widząc tylko pustkę.|×××|
Przepraszam Was, że tak długo. Następnym razem postaram się szybciej pisać. Oczywiście proszę o gwiazdki, jeżeli się podoba i komentarze. Te pozytywne jak i negatywne. ^-^
CZYTASZ
Milczące usta /ZAWIESZONE/
ParanormalAgnes miała trudne dzieciństwo, została sama z dwójką braci. W szkole ciągle jej dokuczają, a chłopacy mijają ją obojętnie. Ma tylko jedna przyjaciółkę- Beth, która ciągle szuka swojego księcia z bajki, umawiając się na randki z każdym przystojniaki...