Obudziły mnie wrzaski dziecka.
-Thomas- wymruczałam nieprzytomna, próbując wymacać jego ciało po drugiej stronie łóżka. Gdy moje palce prześlizgnęły się po prześcieradle, otworzyłam szeroko oczy, jakby fakt, że nie ma go przy mnie miał być najgorszym koszmarem, z którego chciałam się jak najszybciej wzbudzić.
Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Sypialnia Thomasa była chyba najbardziej ulubioną częścią domu.
Nie, nie dlatego zboczuszku. Sangster był niezwykle staroświecki. A mówiąc staroświecki, mam na myśli staroświecki do bólu. Czasem tak mnie tym denerwował, że wychodziłam z jego mieszkania trzaskając drzwiami. Oczywiście potem sobie przypomniałam o multum rzeczy, które u niego zostawiłam, np. klucze od mojego domu i drobne na taksówkę. Zwykle wchodziłam wtedy znów do mieszkania, a on stał po drugiej stronie drzwi, czekając na mnie z założonymi rękami na piersiach. Czasami trzymał wtedy mój płaszcz, do którego wkładał więcej pieniędzy niż było potrzeba i komórkę. Patrzył na mnie z rozbawieniem, a ja posyłałam mu Spojrzenie Skrzywdzonej Księżniczki. Wyrywałam mu rzeczy z rąk, a on zaczynał się śmiać. Mierzwił mi włosy dłońmi, a ja miałam ochotę go dźgnąć nożem. Nawet nie wiedział ile czasu zajmowało mi ich układanie, żeby (cóż za zbieg okoliczności) on powiedział mi choć raz, że ładnie wyglądam. Próbowałam mu się wyrwać, ale on mnie mocno trzymał w ramionach. W końcu całował mnie w czoło i zatrzaskiwał drzwi.
Thomas umiał mną zamotać odkąd się poznaliśmy. I nawet jak robił to nieudolnie, ja wciąż chciałam się temu poddać. To w końcu był Thomas. Nie całkiem jeszcze mój, ale niedługo...
Wstałam z łóżka i podreptałam do uchylonych drzwi. Dziecko wciąż płakało. Skierowałam się w tamtym kierunku. Drzwi do pokoju maleństwa były uchylone. Wkradłam się do środka, pukając cicho we framugę.
-Thomas? -wyszeptałam, choć krzyki napewno mnie zagłuszyły.
-Idź spać. Zajmę się tym.-powiedział zmęczonym głosem.
-Thomas, mogę ci pomóc- powiedziałam, rozglądając się dookoła.
Nie stał przy kołysce. Nikt tam nie stał. Nie dotykał dziecka. Więc gdzie był?
-Nie. To moje dziecko. Ja się nim zajmę.-powiedział oschle, a ja w końcu zauważyłam jego sylwetkę, stojącą w rogu pokoju, patrzącą się przez okno na światła wierzowców.
Chciałam już odejść. Zabolało mnie, gdy odezwał się do mnie tym tonem.
"Daj spokój z tą urażoną dumą. Podejdź do niego. Potrzebuje cię."
Więc podeszłam. Najciszej jak potrafiłam. Objęłam go lekko i spojrzałam się w widok z okna. Czułam, jak jego ciało się napręża, ale zaraz potem odwrócił się do mnie i usiadł na parapecie. Jego oczy iskrzyły się w blasku odbitych świateł nocy. Patrzył na mnie, a ja zrozumiałam, czemu tak dobrze widać światła wierzowców. Miał szklane oczy. Moje serce zabiło smutno. Spuścił wzrok i położył dłonie na moich biodrach. Ruchy jego kciuka łaskotały mój brzuch, ale nie poprawiło mi to humoru.
-Co się stało?-zapytałam cicho.
Dziecko zdawało się uciszać, ale wciąż płakało.
Schował twarz w zagłębienie mojej szyi.
-Próbowałem- wyszeptał- Próbowałem go uciszyć. Ale on jest wciąż płacze...
Poczułam gorący, nierówny oddech Thomasa na szyi.
-Co ze mnie za ojciec, kiedy nie potrafię nawet uspokoić mojego dziecka?
Pogładziłam jego włosy.
-Jesteś wspaniałym ojcem.-powiedziałam -Wiesz czemu?-ucichłam na moment, a chłopak w moich objęciach zesztywniał- Bo go nie zostawiłeś. Bo zdecydowałeś się go wychować, mimo że straciłeś Isabelle. Dzięki tobie żyje, ma ojca, ma mnie. Nie zostawię was.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Nie zostawię cię, chociaż byś mnie prosił na kolanach. Będę ci uprzykrzać życie do śmierci.
Odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Jego czekoladowy wzrok przecinał mnie na wskroś. Na ustach miał słaby uśmiech.
-Nie żartuje- pogroziłam mu palcem i roześmialiśmy się cicho- Mówiłeś mi kiedyś, że miłość jest jak róża, życie jest jak róża, a czy widziałeś kiedyś różę bez kolców?
CZYTASZ
There's no rose without a thorn | Thomas Brodie-Sangster
FanfictionKontynuacja All the faded roses Komedia romantyczna Przeczytaj, jeśli chcesz poznać: -najprzystojniejszy język świata -kobietę-naleśnik -małą dziewczynkę w okularkach -doktora do spraw singielstwa -malucha, który wiecznie jest zadowolony -więcej gł...