Dzwonek do drzwi. Serce zabiło mi mocniej. To dziwne. Przecież to tylko moi rodzice.
Podeszłam w tamtą stronę. O tego wieczoru jest uzależnione całe moje przyszłe życie z Thomasem.
-Thomas?- zawołałam go.
Chciałam, żebyśmy razem powitali rodziców.
-Już jestem!- powiedział zdyszany, kiedy stawał przy moim boku, wciąż poprawiając marynarkę- i jak wyglądam?- spytał z wątpliwością.
"Zdecydowanie za seksownie!"
"Kobieto, on ma na sobie garnitur!"
"No, a co ja poradzę, że wygląda zbyt seksownie nawet w garniturze?!"
-Dobrze- pokazałam mu kciuki w górę, uśmiechając się.
Kolejny dzwonek. Thomas wyciągnął rękę i otworzył drzwi zamaszyście.
-Dzień dobry- powiedział spokojnie- Nazywam się Thomas Sangster- pocałował wierzch dłoni mamy, a potem ucisnął dłoń z tatą. Uśmiechnęli się obaj, a tata przekazał mu czerwone wino, które trzymał w drugiej dłoni.
"Wow, a w domu to tak mi zabraniał..."
-Hej- mruknęłam pod nosem i przywitałam się z rodzicami, którzy już zdążyli być zaproszeni do środka.
Kiedy mama zdjęła buty, spojrzała się Thomasowi w oczy. Oczywiście musiała podnieść głowę do góry, ale nie ważne...
Wpatrywała się w niego czujnie, a biedak nie wiedział co ze sobą począć.
-To ja może zaniosę to do stołu. Zapraszam- powiedział, wskazując drogę.
Gdy się odwrócił, kobieta spojrzała na niego od góry do dołu.
-Czy on coś je?- mruknęła, po czym spojrzała na mnie. Tata już zdążył pobiec za (miejmy nadzieję) przyszłym zięciem- Ma lepszy tyłek od ciebie- powiedziała poważnie, po czym odwróciła się i poszła.
"Widzisz? Nie tylko my to widzimy!"
Uśmiechnęłam się pod nosem.
W kuchni usiadłam obok Thomasa. Tata z mamą naprzeciwko nas. Chłopak nalał wszystkim po lampce wina i wzniósł swoją.
-Za rodziców Rosie, wspaniałych gości, których możemy dzisiaj gościć.- uśmiechnął się do mnie słodko, a ja miałam ochotę się rozpłynąć w jego spojrzeniu. Niestety szybko przeniósł wzrok na rodziców. Upił łyk alkoholu.
-Siadajcie, proszę- powiedział.
Zawsze myślałam, że to ja będę grać rolę gospodarza, a tu proszę... Wyglądało na to, że Thomas świetnie się czuje.
Tata zdążył już nałożyć sobie parującego kawałka kurczaka i teraz nakładał sobie sałatkę, kiedy mama zaczęła.
-Więc...Thomasie...- jej wino pozostało nie tknięte- Kim jesteś z zawodu?- zapytała nieufnie.
"Oczywiście, że musiała od tego zacząć!"
"Zaraz się zapyta ile zarabia..."
-Jestem aktorem, ale też podkładam głos.- powiedział, a ja poczułam na kolanie jak drżą mu leciutko palce. Objęłam go dłonią, a on posłał mi czułe spojrzenie.
-Yhm...-mruknęła mama- To pewnie trudno znaleźć ci pracę?- zapytała sceptycznie.
-Mamo...- upomniałam ją.
Mama mnie zignorowała.
-Nie jesteś stąd... Brzmisz inaczej.
Tata podniósł głowę znad talerza.
-Czekaj, nie mów, niech zgadnę!- powiedział entuzjastycznie.
Thomas uśmiechnął się do niego lekko i kiwnął głową.
-Londyn!- krzyknął tata.
-Zgadza się- roześmiał się Thomas- skąd pan wiedział? -spytał szczerze zaciekawiony.
Tata machnął ręką.
-Mój przyjaciel był z Londynu, świetny facet. Ale potem poszedł na wojnę... Zginął w ciągu pół roku.- powiedział smutno.
Nigdy o tym nie słyszałam. To zabawne, jak otworzył się przed nim, a nie przede mną.
- Moje kondolencje- skinął lekko Thomas, a ojciec uśmiechnął się.
-To było dawno temu.
-Po starych ranach zostają blizny.
Nie wiedziałam czy mówi to o Isabelli, czy o kimś innym.
-Jedzmy, proszę- powiedziałam szybko.
-Oh, Thomas! Jeszcze jedno!- roześmiał się tata, jakbyśmy przed chwilą nie rozmawiali o śmierci- Powiedz mi, czy to ty zrobiłeś, czy Rose nagle stała się tak wybitną kucharką dla ciebie?- powedział wskazując nożem na kurczaka.
Roześmiał się.
-Akurat to robiliśmy razem. Nie mogliśmy się zdecydować jakie przyprawy dodać, więc zmieszaliśmy w miseczce nasze ulubione i się okazało, że smakuje idealnie.
"Zupełnie jak my!"- rozmarzył się głosik- "Zmieszani w idealnych proporcjach!"
"Ogarnij się!"
Tata spojrzał na mnie unosząc brwi.
-Chyba będę częściej tu zaglądał- mrugnął mi okiem.
Thomas uśmiechnął się.
-Zapraszamy- powedział, śmiejąc się- W środę jest nasz Dzień Naleśników. Właśnie pracujemy nad idealnym przepisem brytyjsko-amerykańskich, bo nigdy nie wiemy, które zrobić.
Tata się zaśmiał i wskazał na Thomasa, patrząc na mnie.
-Ten chłopak to skarb!- powedział.
-Dlatego, że robi naleśniki?- zaśmiałam się.
-Dlatego, że poskramia twoją osobowość. To chyba drugi raz kiedy się dziś odezwałaś!
Thomas uśmiechnął się do mnie. "Polubili się. Jej!"
-Ile masz lat, chłopcze?- spytał tata.
Thomas przestał się uśmiechać.
-25
CZYTASZ
There's no rose without a thorn | Thomas Brodie-Sangster
FanfictionKontynuacja All the faded roses Komedia romantyczna Przeczytaj, jeśli chcesz poznać: -najprzystojniejszy język świata -kobietę-naleśnik -małą dziewczynkę w okularkach -doktora do spraw singielstwa -malucha, który wiecznie jest zadowolony -więcej gł...