9. Ten Pani i Pani są w sobie zakochani...

394 21 5
                                    


Britney była przerażona, krew kapała jej z nosa i z rozciętego łuku brwiowego, czuła też ból brzucha. Zrozumiała, że ma jedną szansę, żeby jakoś się uwolnić. Kiedy bandyta szukał w kieszeni klucza do samochodu, wygięła się jak najbardziej do przodu i mocno uderzyła mężczyznę potylicą w twarz. Napastnik się tego nie spodziewał, zachwiał się lekko na nogach i poluzował uścisk. Z jego nosa także puściła się stróżka krwi. Ratowniczce udało się wyswobodzić. Kiedy gangster przeklinał pod nosem i próbował zatamować krwotok, jednym ruchem sięgnęła po jego pistolet, który mężczyzna chwilę wcześniej odłożył na pobliski stolik szukając klucza. Teraz ona była górą. 

- Ha Lala, oddawaj! To nie należy do Ciebie! - warknął mężczyzna. 

- Chyba śnisz! - zacząła się wycofywać cały czas celując w mężczyznę pistoletem. 

- Nawet nie umiesz się tym posługiwać! idiotko! - mężczyzna nie krył wzburzenia. Britney odbezpieczyła broń. Była wiele razy na strzelnicy i znała dobrze takie "zabawki". - Posłuchaj Idiotko, albo oddasz to po dobroci, albo inaczej to załatwimy! - wrzasnął, cały czas starając się opanować krwotok z nosa. 

Britney nie miała planu. Działała spontanicznie. Starała się w bezpieczny sposób utrzymać dystans od napastnika, ale mężczyzna nagle niebezpiecznie się do niej zbliżył chcąc wyrwać jej z ręki broń. Ratowniczka podjęła decyzję w ułamku sekundy i zanim udało mu się jej zagrozić wymierzyła pistoletem w jego nogę i wystrzeliła modląc się, żeby nie naruszyć tętnicy udowej - zabić go nie chciała. Mężczyzna wrzasnął z bólu i osunął się na ziemię. 

- Ty suko! - zawył i zwinął się w pół. 

Britney stała jak wryta, wiedziała, że ​​nie może być długo zwlekać, bo zaraz może się pojawić jakiś jego wspólnik. Zabrała telefon mężczyzny i kluczyki do samochodu i już chciała odjechać. Biegnąc do samochodu zatrzymała się jednak nagle i spojrzała na zwijającego się na ziemi, zakrwawionego mężczyznę. Krwi było bardzo dużo. 

- A niech to szlag! - mruknęła i zwróciła w kierunku domku. Wbiegła do środka i skierowała się do miejsca, w którym była przetrzymywana razem z Julką. W czasie, w którym pakowala najważniejsze rzeczy do torby medycznej wybrała numer alarmowy. Na szczęście był tam zasięg. 

- Operator numeru alarmowego w czym mogę pomóc? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. 

- Julia Kowalczyk, ratowniczka medyczna. Zostałam wczoraj uprowadzona karetką razem z małą dziewczynką. - wyjaśniła szybko - Nie mam zbyt wiele czasu. Jestem w domku w lesie z rannym napastnikiem, rana postrzałowa nogi. Nie znam adresu. 

-Pani Julio prosze znaleźć jakieś bezpieczne miejsce i tam poczekać na pomoc. Już namierzamy telefon, z którego pani dzwoni. 

- Udzielę pierwszej pomocy. Proszę szybko przyjechać, krwawi bardzo obficie. - powiedziała i rozłączyła się. Wiedziała, że powinna zostać na linii, ale teraz potrzebne były jej wolne ręce, aby móc skutecznie pomóc. Napastnik i tak był unieszkodliwiony. 

***

- Panie Vick, dostaliśmy właśnie informacje od dyspozytora, że ​​pani Julia Kowalczyk połączyła się telefonicznie z domku w lesie i poinformowała, że ​​udało się jej uwolnić i opatruje rannego porywacza... - powiedział nieco zdezorientowany policjant. 

- Co?! - zdziwił się Benio. - Jak to opatruje? Gdzie ona jest? Co się stało? 

- Spokojnie. Nie mamy więcej informacji. Nasz informatyk namierzył miejsce, z którego telefon pani Julii się logował. To niecały kilometr stąd. Proszę za mną. Karetka już jest w drodze. 

Benio i Britney - do zakochania jeden krok...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz