Prolog

57 4 0
                                    


Z perspektywy???
( Boisko Raimona)
-Bramkarz widząc kto staje przed jego bramką od razu się spiął. Wielka legenda Axel Blaze wykonał swoje tornado paląc technikę obronną przeciwnika i wylądował z wdziękiem na obu nogach odchodząc od ściany ognia, będąc do niej plecami.
- Sandy - Nagle cały obraz z mojej wyobraźni zniknął i spadłam z krzesła na dywan spoglądając na tatę.
- Cześć tato - mruknęłam i dmuchnęłam kawowy kosmyk włosów z czoła
- Cześć tato! - krzyknął mój brat, rok młodszy ode mnie i podbiegł do ojca przytulając go. Wstałam otrzepując się
- Myślałem, że masz się spotkać z Justinem - powiedział stawiając krzesło na cztery. Wcześniej na nim stałam , a dokładnie na oparciu
-Bo miałam, ale coś nie wyszło - Wstałam, a mój brat zaczął skakać po łóżku robiąc obroty i krzycząc ogniste tornado
- Sandy prosiłem cię. Nie opowiadaj mu wciąż o mojej przeszłości. To co kiedyś było to przeszłość
Wywróciłam oczami
- nie zanudzaj. Byłeś legendą tato. Wielki Axel Blaze...
- Niby tak się cieszysz tym, a z tego co mi mama mówiła to wolisz unikać naszego nazwiska w szkole - powiedział stawiając Nicka na ziemię
- Oj tak... Bo.. - Wzdychnęłam - nie chce mieć tyle fanów co ty kiedyś - usiadłam na blacie biurka
- Sandy pojutrze twój pierwszy dzień w gimnazjum Raimona. Powinnaś się szykować
- Axel - usłyszałam głos mamy. Weszła spokojnie do pokoju i pogłaskała mnie po głowie - Co ja ci mówiłam? Są inne czasy. Daj się im cieszyć dzieciństwem
- kochanie wiesz, że i tak powinniśmy...
Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- To pewnie Justin - pobiegłam do przedpokoju. Zbiegłam ze schodów. Szybko Spojrzałam w lustro. Justin King. Syn najlepszego bramkarza Japonii. W latach młodzieńczych był najlepszy. Teraz podobno też gra. Poprawiłam bluzę i wypuściłam ciężko powietrze z ust. Otworzyłam drzwi.
- Cześć Sandy - tak! To on. Miał ciemnobrązowe włosy, a oczy jak swój ojciec.
- Cześć. Czyli idziemy się przejść?
- wiesz.... Chciałbym... Ale... Mój ojciec ma jakąś sprawę do twojego... I chyba nie tylko on.... Tylko on dziś nie mógł przyjść - mruknął
Wyjrzałam za nim. Widziałam dwie osoby. Wujek Mark, nie był moim wujkiem ale lubiłam do niego tak mówić i... Jakiś niebiesko włosy facet. Hm
- Co się stało? - spytał mój tata

Z PERSPEKTYWY Axela
Spojrzałem na chłopaków. Zmrużyłem oczy
- Sandy kochanie Idź z Justinem. Ja musze porozmawiać z przyjaciółmi.
Oni pokiwali głowami i odeszli
- Co się dzieje? Może wejdziecie? - spytałem
- Axel ty o tym nie ma bladego pojęcia mam rację? - spytał Nathan podchodząc z Markiem
- Niby o czym?
Evans wyciągnął kopertę. Doskonale znałem ten herb. Pokiwałem głową
- wejdźcie
Poszliśmy do mojego gabinetu. Tam dostałem ten list
- jest do ciebie. Przepraszam, że otwarłem, ale przyszedł na adres Raimona - powiedział Mark krzyżując ręce na klatce piersiowej
Pokiwałem głową czytając uważnie

* Panie Blaze. Został Pan wybrany do Rady najwyższej piłki nożnej jako dyrektor. Z niecierpliwością będziemy oczekiwać na Pana w naszej siedzibie i oczekujemy, że spełni Pan dobrze swoją rolet naprawiając ten niebezpiecznym sport.
Z poważaniem... *Zacisnąłem ręce na tym i zamknąłem oczy
- nie mam zamiaru tam iść - rzuciłem kartkę na blat biurka
- Ale musisz. Bo inaczej przyjdą po ciebie siłą - wtrącił Nathan
-Ale nie chce psuć piłki. Sandy ją pokochała.... Odkąd nasz zespół pokazał jak się gra z radością... Nie chcę tego psuć - powiedziałem stanowczo podchodzący do okna i opierając się dłońmi o parapet
- To szansa Axel. Można to wykorzystać, aby tą agencje zniszczyć od środka - dodał Mark - inaczej ktoś gorszy wejdzie na Twoje stanowisko. Możesz udawać, że jesteś im podwładny, a tak naprawdę będziesz poprostu ratował piłkę nożną
Westchnąłem i otworzyłem oczy odwracając się do nich przodem
- nie umiem być rządny, nie umiem rządzić piłką... A raczej ją niszczyć.
- Musisz to zrobić. Wiesz kto ma być jeśli Ty zrezygnujesz? - spytał Swift smutno
- No? Kto? Sharp?
- Ray Dark
Gdy Nathan powiedział to imię i nazwisko, aż mi się słabo zrobiło
- niemożliwe, że on... - szepnąłem
- możliwe. Jest drugi w kolejce.
- a nie dostał się na tą listę przypadkiem - dodał Mark
- Co masz na myśli? - spojrzałem na niego zdezorientowany opierając się o biurko
- Joe mu pomógł. Został do tego zmuszony - powiedział Nathan
- On... Pewnie Dark groził jego rodzinie mam rację?
- Tak. Najbardziej groził, że coś się stanie Justinowi. Więc King musiał to zrobić, a wiesz dobrze, że ma dostęp do różnych systemów - powiedział stanowczo Mark - Axel ty musisz to zrobić. Jesteś nadzieją dla piłki nożnej. Możesz uratować ten sport
- nie. Ja nie. - Stanąłem prosto i wziąłem zdjęcie rodzinne do ręki - Ale nasze dzieciaki tak
Evans i Nathan uśmiechnęli się pewni siebie i kiwnęli głowami
- muszą jedynie pokazać światu w odpowiednim momencie, że ten sport jest piękny - powiedział Swift
- otóż to. Będę im to utrudniał, ale... W końcu to nasza krew. To nasze potomstwo, które kocha piłkę nożną tak? Dadzą radę
- Tak! - Mark wyszczerzył zęby - a ja będę trenerem w Raimonie. Będę ich pilnować - zacisnął pięść i zgiął rękę w łokciu, że miał pięść na wysokości podbródka
- a tam w ogóle jest klub piłkarski? - nagle spytał Nathan
Obaj z Markiem spojrzeliśmy na siebie. Mark opuścił rękę w dół i się zaczęliśmy zastanawiać
- Pewnie jest, ale jeśli nie to nic . Przecież ja też zaczynałem od jego stworzenia - oznajmił zadowolony Evans dając ręce na biodra
- wiemy to Mark - powiedziałem jednocześnie z Nathanem. Nasze dzieciaki dadzą radę. Oby tylko inne przeciwności im nie przeszkodziły w dalszym cieszeniu się grą.

IE Rozdział 2 Krok w przyszłość (Zawieszone ja krótki czas )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz