Chapter 5 Tajne boisko ?!

11 2 0
                                    

Z perspektywy Sandy

Następnego dnia z samego rana poszłam na umówione spotkanie z trenerem Hilmanem . Dziś też poznam z resztą zawodników jakich zwerbowali  .
Doszłam do restauracji . Hm . Jest 6.25 . Jeszcze 5 minut . Przestępowałam z nogi na noge z nudów . Westchnęłam zirytowana . W końcu usłyszałam znajomy głos 
- Hej . Jeszcze nikogo nie ma ? - spytał Justin podchodząc do mnie spokojnym krokiem 
- Nie - pokręciłam głową - tylko nasza dwójka 
- Jasne....a jak tam z Vici ? Ma już jakąś nazwę dla naszego zespołu ? 
- No...raczej nie . Gadałam z nią jeszcze wieczorem ...
- Twój ojciec coś ci mówił ? - spytał nagle patrząc wciąż na moją osobę . Rany jakie on ma ładne te oczka ah ! 
- Nie ? Dał mi spokój . Nic się nie działo .Czemu pytasz ?
Podszedł szybkim krokiem i odgarnął mi włosy z boku głowy 
- To też jest nic ? - jego ton zmienił się bardziej na zły . Zakryłam znów ...no właśnie  . Mój siniak jaki dostałam od ojca - Sandy czy twój ojciec cię uderzył ? 
Ja go nie słuchałam bo powróciły wspomnienie wróciło z wieczoru 

Wspomnienie 
* Wieczorem tuż przed pójściem spać ojciec kazał mi przyjść do swojego gabinetu . Mama pojechała do pracy 
- Czego chcesz ? - spytałam wchodząc do środka 
- Jak się zwracasz do swojego ojca ? 
- Ojca ? Raczej strasznego człowieka , który zapragnął zniszczyć piłkę nożną ! Więc ? O co chodzi ? Chce już iść do pokoju spać 
- Chce byś dołączyła do mnie , byś grała u mojego boku na moich zasadach 
- Chyba śnisz . W życiu 
- Coś ty powiedziała ? - wstał i podszedł do mnie ze srogą miną 
- Że chyba śnisz . Nigdy nie dołącze do potwora jakim jest osoba co krzywdzi piłkę nożną i swoich przyjaciół - syknęłam 
Podszedł bliżej i chwycił mnie za włosy podciągając góry 
- Powtórz - znów powiedział 
- Już słyszałeś - odparłam i wtedy dostałam z jego pięści w bok głowy . Puścił mnie , a ja padłam na kolana 
- Zejdź mi z oczu ty niewdzięczna dziewucho ! - wrzasnął pokazując na drzwi . 
Ja nic nie mówiąc wstałam ze szklistymi oczami i wybiegłam z jego gabinetu *
- Sandy ! - wrzasnął Justin potrząsając mną - powiedz mi . Czy on cie uderzył ? - spytał patrząc mi w oczy . 
- Ja...on....
- Hejjjj - usłyszeliśmy głosy . Dużo głosów . Od razu się odsunęłam od Justina z przepraszającym uśmiechem podeszłam do podbiegającej grupki . Ojoj ! Dużo ich . 
- To nasz kapitan . Sandy Blaze . Sandy poznaj proszę to Nick Olton , Marcus Linces ,  Jessica Otren , Max Crensr , Olaf Urner i Leo Pertono .
Patrzyłam po zebranych 
- Wow - szepnęłam zaskoczona - no tego to się nie spodziewałam .
- Więc jesteś naszą kapitan ? Miło poznać - podeszła o ile się nie myle to ta blondynka Jessica . Hm wydaje się miła 
- Tak....was też . Mam nadzieję , że wspólnie będziemy się dobrze bawić 
- Niestety ja długo u was chyba nie przesiedze - rzekł ...em hm 
- Eee co ? - zdziwiłam się 
- To Nick Olton . Napastnik drużyny Akademii Królewskiej - wyjaśnił Justin . To z stąd ten koleś tu jest . Oni się znają przecież ! 
- Justin mnie zaprosił . Mam nadzieję , że się dogadamy 
- Jasne...napewno...
- To już wszyscy ? - kolejny głos . Spojrzałam na pana Hilmana 
- Tak ! - ucieszyłam się szczerząc zęby 
Spojrzał po każdym i kiwnął głową po czym podszedł do tylniego wejścia 
- Tylko pojedynczo - nakazał 
- Słyszeliście . Pojedynczo moi drodzy - rozporządziłam i weszłam jako pierwsza - em....i gdzie teraz ? - spytałam . Reszta się już pchała 
- Pociągnij za frędzel - nakazał trener . 
- Frędzel ? - rozejrzałam się i ujrzałam owy frędzel . Pociągnęłam i pod moimi nogami otworzyła się zapadania , a ja spadłam , a raczej zaczęłam szybko zjedżdżać w dół -aaaaaa ! - wciąż krzyczałam gdy nabierałam prędkości . - woooowwwww . Jak zwolnić ?! - pisnęłam gdy zobaczyłam drzwiczki - NIE ! 
Jednak one się otworzyły nagle i wypadłam z nich prosto na gigantyczną trampolinę .
- Woooww . No...dobra....- mówiłam wciąż do siebie 
 Odbijałam się dopóki nieco nie uspokoiłam się i udało mi się utrzymać na dole . Dyszałam nieco .Słyszałam kolejne krzyki . Spojrzałam na otwór . Lepiej się z stąd odsunąć ....zanim na mnie wpadną .Udało mi się na czworaka dojść do drabinki , ale już było za późno
-Zaraz czekajcie ! - wrzasnęłam ...i pięknie . Jak powpadali odbijaliśmy się i odbijaliśmy w góre . Aż zobaczyłam co zrobił Nick z Justinem . Złapali się siatki tworzącej ścianę . Więc też to zrobiłam . Dyszałam znów lekko . Czułam na sobie wzrok chłopaków . Powoli razem zeszliśmy z niej i zeszliśmy na normalne podłoże gdy wówczas reszta zespołu bawiła się i śmiała niczym dzieci w dmuchanym zamku .
- Za tamtymi drzwiami wszystko jest - powiedział nagle pan Hilman . A on zjechał ? A może ma jakieś tajne wejście tu ? - idźcie przodem . Ja pomogę tamtym zejść z stamtąd
- Tak jest .
Ruszyłam więc z dwójką chłopaków do tych drzwi . 
Gdy je razem otworzyliśmy bo były ciężkie naszym oczom ukazało się wielkie boisko . Reflektory były zawieszone pod skalnym sufitem i pięknie oświetlały murawę . Tej jej zieleń , i bramki .
- To robi wrażenie . Lepsze niż u nas w Akademii - rzekł Nick
- Poszukajmy szatni - rozporządziłam i poszłam przodem 
- A mamy w ogóle stroje ? - spytał Justin 
- No...nie wiem ...chyba nie - mruknęłam z poczuciem winy 
- Jakoś sobie poradzimy . Poćwiczymy w strojach na wf - pocieszył mnie Nick klepiąc po ramieniu i mnie wyprzedził idąc do wielkiego łukowatego wyjścia . 
Też tam podążyliśmy z Justinem . Korytarzem doszliśmy do dwóch szatni .
- Przeciwnicy i gospodarze - przeczytał Justin 
- Hm czyli nie ma oddzielnej dla dziewcząt . Cóż póki nie będziemy mieć przeciwników tu się przebierają dziewczęta - weszłam do szatni i zamknęłam za sobą drzwi . Hm ładnie nawet . Schludnie , tak czysto .
Po pewnym czasie dziewczyny przyszły i razem się przebrałyśmy . 
Oczywiście Luna miała różowe spodenki i koszulkę  z rysunkiem głowy króliczka także różowego . Em no tak . Ona uwielbia króliczki . Ja z resztą normalne stroje . Mocno granatowe krótkie spodenki i białą koszulkę . Gdy się przebrałyśmy wyszłyśmy z szatni .
Chłopacy już czekali na nas .
- Wszyscy są ? To dobrze . Dostałem liste kto na jakiej pozycji jest i mam nadzieje , że na nich pozostaniecie . Narazie rozgrzewka . 10 kółek wokół boiska . Czas start - rozporządził trener . Ruszyliśmy tróchtem 
- Sandy ? - usłyszałam obok mnie głos . Spojrzałam kątem oka na Justina - powiesz w końcu prawdę ? 
- Ale o co ci chodzi ? 
- Robisz ze mnie durnia ? O ten siniak - szepnął - to twój tata to zrobił tak ? Czemu ? 
- Justin...jesteśmy na treningu . Skup się na bieganiu bo potem coś źle może wyjść. Musimy być w dobrej formie , a pogaduszki w tym nie pomagają King . Więc skup się na tym co ważne jest naprawdę  - powiedziałam z trudem stanowczo patrząc przed siebie . Nie usłyszałam odpowiedzi .Dopiero po kilku sekundach przyspieszył i mnie minął szybko . Westchnęłam ciężko patrząc za nim  - przepraszam - szepnęłam bardziej do siebie . On się o mnie martwi , a ja ...czemu tak się wobec niego zachowałam ?! Powinnam doceniać jego chęć wsparcia , pomocy i choć chwilowej rozmowy .  Przyjaźnie po to są , by polegać na sobie i nawzajem się wspierać . Jak będę taka cały czas to w końcu do każdego będę osła i odrzuce wszystkich znajomych i przyjaciół . A tego nie chce . Muszę dziś pogadać z Justinem . I to normalnie .
Kiedy bieg się skończył każdy jeszcze się rozgrzewał . 
Podeszłam do Justina 
- Hej...będziemy razem w parze ? - spytałam trzymając piłkę przed sobą 
- Nagle chcesz rozmawiać ? - spytał robiąc pompki 
- Oj nie bądź taki . Zachowałam się jak ostatni dureń . Przepraszam . Ty się martwisz , a ja odtrąciłam cię ..i twoją pomoc - usiadłam w siadzie skrzyżnym naprzeciwko niego czekając na jego reakcje . Na jakąkolwiek reakcje z jego strony .
W końcu przestał i usiadł patrząc na mnie poważnie 
- Z skąd mam mieć pewność , że nie jestem tym kumplem na chwile ? Byś mogła tylko pogadać do czasu , aż Luna wróci z łazienki  ? 
- Justin . Każdy przyjaciel , koleżanka i kolega są mi bliscy . Nie ma podziału na lepszych co umieją więcej i gorszych . Ja was tak nie segreguje . Nie odtrącam jednej czy paru osób dla jednego człowieka co mi się wydaje , że jest lepszy i utrzymuje kontakt ze wszystkimi  . Nie pamiętasz  Justin jak to było w wakacje ? Poznałam Lune , ale to nie zabrzyło naszych przyjaźni . Nie dzieliłam wam czasu , ale go łączyłam , nie zapominałam o nikimi nie opowiadałam jaka ona jest wspaniała . Bo każdy z was jest wspaniały chłopie ..i ...- przerwałam bo dał mi palec na usta patrząc wciąż mi w oczy 
- Ciiiii . Już dobrze - uśmiechnął się lekko . Poczułam jak mi serce przyspiesza i rumienie się . Rany jak on na mnie działa ! 
Pokiwałam głową . Staram się być przyjaciółką dla wszystkich wokoło , jednakże jak ktoś pojawia się w innej relacji lepszy ode mnie poprostu usuwam się w cień , by nie marnować czasu innej osobie . Ale tak nie będzie z Justinem i Nickiem . Przyjaźnią się , ale nie pozwole , by nasza przyjaźń przepadła ,ani bym ja wymyśliła sobie , że idę teraz do kogoś innego bo już mi się dany kumpel znudził .
- Więc ? - spytał gdy wziął palec - twój tata jest za to odpowiedzialny tak ? 
- No...tak . Odmówiłam mu gry po jego stronie 
- Jesteś bardzo odważna wiesz ? - powiedział wstając . Podał mi dłoń , a ja skorzystałam i także wstałam - zagrajmy w piłkę 
Uśmiechnęłam się od razu 
- Jasne ! Czas na gre  ! - krzyknęłam uradowana 
- I taką cię lubie Blaze - rzekł i ruszyliśmy razem podając do siebie piłkę . Ah ! Cudowne uczucie !  
 

Tymczasem....

Z perspektywy Marka 

Siedziałem przodem do ściany , aż drzwi nie skrzypnęły i ktoś nie wszedł.  Oj ja doskonale wiem kto przyszedł 
- Czego chcesz Blaze ? 
- Co taki nie miły jesteś Mark ? - usłyszałem jego głos . Usiadł na przeciwko mnie na łóżku 
- A jaki mam być ? Stajesz się gorszy od Raya Darka Axel 
- Jaki to zaszczyt usłyszeć swoje imie z twoich ust Evans . Nie jestem taki jak Ray Dark i nigdy taki nie będe 
- A właśnie , że tak . Już zapomniałeś jak to bywało jak my byliśmy młodzi , a teraz atakujesz bezbronną piłkę nożną . Julia nie była , by zachwycona 
On zacisnął zęby i uderzył pięścią w ścianę obok 
- Jej w to nie mieszaj ! - wrzasnął zły 
- A co ? Nie mogę ? Uderz mnie . Ulżyj sobie Axel
On spojrzał na mnie w furii już miał mnie uderzyć , ale zamiast tego zaczął się śmiać jak szaleniec . Co za dziwak z niego się stał ! Nagle spoważniał 
- Nadal masz poczucie humoru prawda Mark ? 
- Nie rozumiem ? 
Nachylił się do mnie 
- Klucz od celi przy czerwonej cegle . Nie spieprz tego Evans - szepnął i się nieco odsunął . Wtedy zobaczyłem jego ...no ...nie....mogę! Jego typowy uśmiech jakim mnie zazwyczaj obdarzał za lat dziecięcych ! Ale nie mogę pokazać , że się cieszę . Widać on nie jest całkiem zły i dalej brnie w ten dziwaczny plan . Kiwnąłem głową lekko jak i on . Wstał i podszedł do drzwi po czym wyszedł zamykając mnie na klucz . Hm . Czyżby Axel chciał jednak ratować ten sport ? 

( 2006  słów . No...lepszy wynik niż ostatnio prawda ? )

IE Rozdział 2 Krok w przyszłość (Zawieszone ja krótki czas )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz