5. Dzień z Jaden'em

916 18 4
                                    

  Następnego dnia obudziłam się zdezorientowana. Jednak po kilku chwilach na moją głowę wszedł natłok myśli i wtedy zrozumiałam czemu nie jestem w szkole. Jaden. Po uświadomieniu sobie co się zadziało wczoraj westchnęłam i sięgnęłam po telefon, który był na szafce nocnej. Wtedy zobaczyłam, że jest już prawie południe. Niechętnie wstałam z łóżka, wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć.

Po skończeniu porannych czynności udałam się do pokoju naprzeciw mojego. Zapukałam do drzwi, jednak nic nie usłyszałam. Dlatego postanowiłam je otworzyć. Po zrobieniu tego zobaczyłam, że Jaden nadal spał. W zasadzie nie dziwiło mnie to, więc udałam się do kuchni, by przygotować jakiś posiłek tym samym pozwalając mu zaczerpnąć trochę więcej odpoczynku.

  Po krótkim namyśle postanowiłam, że na obiado-śniadanie przygotuję nam spaghetti. Na moją decyzję wpłynęło również to, że miałam niewiele składników w domu. Jakoś nie miałam ostatnio czasu, by udać się na zakupy. Tym samym wzięłam się za przygotowywanie posiłku. Gdy już kończyłam przygotowywać sos Jaden zszedł na dół. Ponieważ jego włosy były wilgotne domyśliłam się, że zanim przyszedł wziął prysznic. Miał również na sobie inne ubrania niż wczoraj.

- Co tak ładnie pachnie? - zapytał zaspanym jeszcze głosem.

Po sposobie w jaki się poruszał i mówił doszłam do wniosku, że wszystko nadal go boli. Możliwe, że nawet bardziej niż wczoraj. W zasadzie to nic dziwnego, bo w takiej sytuacji lekarz zaleciłby leżenie w łóżku co najmniej przez kilka dni. A jednak, Jaden Smith cały czas starał się udowodnić, że to lekkie stłuczenie. Praca dla Cartera zapewne nie była łatwa.

  Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć w moim domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zmarszczyłam brwi i poszłam je otworzyć. Za nimi byli dwaj policjanci jeden szczupły i wysoki. Drugi był bardziej przy kości i trochę niższy od swojego towarzysza.

- Dzień dobry. - powiedzieli jednoczenie.

- Dzień dobry... - odpowiedziałam zdezorientowana.

- Jest w domu pani Mary Wilson? - zapytał niższy policjant.

- Nie, jest w pracy. Mogę w czymś pomóc?

- Jest pani rodziną Owena Wilsona?

- Tak. Jestem jego siostrą.

Ta rozmowa była coraz bardziej niepokojąca. Jeśli pytali o mojego brata to z pewnością było źle. Mianowicie albo nieźle coś przeskrobał i miał kłopoty, albo coś mu się stało.

- Niestety pani brat znajduje się aktualnie w szpitalu. Przedawkował, ale udało nam się go uratować.

- Ale... Co? Jak? Kiedy?

- Niedawno jeden z patroli zobaczył go na ulicy York Road.

Skróty. Te których ja unikam, a on przebywa tam codziennie.

W tym momencie wyższemu z policjantów zadzwonił telefon i powiedział, że muszą już jechać. Zamknęłam drzwi z ciężkim szokiem, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam, że Jaden stał za mną. Nie wiedziałam nawet od kiedy.

- Hej, wszystko okej? - brunet zmarszczył brwi.

Nie odpowiedziałam mu tylko wyminęłam go i podeszłam do drzwi za którymi była łazienka. Chciałam do niej wejść, ale nie dałam rady. Po prostu coś we mnie pękło. Nawet nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak bardzo przejęłam się stanem Owena. Przecież się nienawidzimy. Jaden cały czas mi się przyglądał, ale nie zwracałam na to uwagi. W moich oczach pojawiły się łzy, a ja sama poczułam, że panikuje.

Nie, nie teraz.

- Hej, spokojnie... - zaczął łagodnym tonem i delikatnie ułożył swoje dłonie na moich ramionach. - Wszystko będzie dobrze. Pamiętaj by głęboko oddychać i nie panikować.

The new studentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz