Rozdział II

4 2 0
                                    

Oczom dziewczyny ukazała się polana pełna przeróżnych kwiatów, od razu dało się zauważyć jej ulubione tulipany, które wyłaniały się spośród tych innych. Na tle niebieskiego nieba wyglądało to po prostu magicznie, gdyby zostało wyjęte z jakiegoś namalowanego przez zdolnego malarza obrazu. Spojrzała na Larsa z uśmiechem na ustach, nie mogła uwierzyć, że chłopak znalazł tak cudowne miejsce, które swoją drogą od razu ją urzekło. Dziewczynie bardzo się podobało i od razu chwyciła go za rękę prowadząc ku kwiatom, kucnęła po chwili by delikatnie zerwać jednego co też później zrobiła.
— Podoba Ci się tu? — usłyszała za swoimi plecami głos przyjaciela, na którego po chwili z dołu spojrzała. Był radosny, a w jego oczach widziała coś innego, niespotykanego, nikt nie patrzył jeszcze na nią takim wzrokiem, był on swego rodzaju przenikliwy, ale jednocześnie łagodny.
— Jeszcze się pytasz? Przecież jest tu ślicznie — stwierdziła z uśmiechem i przyłożyła zerwanego tulipana do swojego nosa. Poczuła delikatną, słodką woń kwiatu. Zamknęła oczy ciesząc się tą chwilą i zapachem.
— Cieszę się Marg, naprawdę. Wiedziałem, że Ci się tutaj spodoba, wiem jak lubisz kwiaty, a zwłaszcza tulipany — stwierdził patrząc na łąkę. Gdy Margareta wstała wziął ją za rękę by pójść w głąb polany i się na niej położyć co też potem uczynili.
— Wiesz co Ci powiem Marg? — odezwał się chłopak i spojrzał na nią przymykając delikatnie swoje lewe oko z powodu dostających się do niego promieni słonecznych, które swoją drogą również nieco przeszkadzały dziewczynie.
— Hm?
— Jesteś najcudowniejszą osobą jaką w życiu poznałem, mówię to szczerze — wyznał przyglądając się jej twarzy.
— A weź przestań, napewno spotkasz na drodze jeszcze dziewczynę, która zawróci Ci w głowie — stwierdziła będąc całkowicie przekonana swoimi słowami. Nie raz zastanawiała się dlaczego jej przyjaciel z nikim się nie umawia, przecież mimo bycia synem służki był dość przystojny. Nie był niski, więc o wzrost również nie mogło chodzić. Był co prawda nieco szczupły od innych chłopaków w ich wieku, jednak to nie odejmowało jemu urody. Skóra Larsa była zawsze nieco delikatnie opalona, nawet zimą. Jego brązowe, krótkie, kręcone włosy często lśniły w słońcu co z pewnością było oznaką, że o nie bardzo dba, a niebieskie oczy przypominające momentami ocean dodawały mu uroku, a do tego ten jego uśmiech, który za każdym razem powodował
ten księżniczki. Można śmiało powiedzieć, że był on idealnym kandydatem na męża.
Na słowa dziewczyny, chłopak cicho się zaśmiał chyba traktując jej wypowiedź jako jakiegoś rodzaju żart,  dlatego Margareta spojrzała na niego wymownie.
— Nie mów, że nikt Ci się nie podobał albo ktoś nie zadurzył się w Tobie bo w to nie uwierzę — powiedziała i podparła się łokciami o trawę tak by móc wybadać choć coś z twarzy chłopaka.
— Właściwie to nigdy za nikim nie latałem, ani nikt za mną — wzruszył ramionami. Ciemnowłosa wiedziała, że jej przyjaciel nie kłamie, a przynajmniej nigdy nie chwalił się żadną randką czy tego typu rzeczami. Często też omijał tematy dotyczące związków czy tego typu spraw. Sama również nie miała żadnego doświadczenia w tych sferach, nigdy nie była w nikim zakochana, a rodzice coraz bardziej naciskali na to by przyprowadziła kogoś. Wiedziała, że jeśli sama tego nie zrobi to w końcu będzie musiała poślubić kogoś wybranego właśnie przez nich i szczerze mówiąc nie podobała jej się ta perspektywa, mimo wszystko jakoś odwlekała tę decyzję. Nie znała zbyt wielu chłopców, no może poza Larsem i kolegami z szermierki, jednak nikt nie był godzien jej serca. Może poza Larsem, jednak ciemnooka widziała w nim tylko przyjaciela, nikogo więcej i chciała by ta relacja została taka jaka jest.
— Wiesz, potrafię to zrozumieć, za mną też nikt nie lata, a jestem księżniczką, Ty przynajmniej nie musisz się martwić, że będziesz musiał wziąć ślub z kimś kogo nigdy nie widziałeś na oczy — stwierdziła kładąc się spowrotem na trawę.
— A może weźmiemy razem ślub? — spytał pół żartem pół serio.
— Możemy umówić się na taki układ, jeśli do dwudziestu pięciu lat nikogo sobie nie znajdziemy to wtedy się pobierzemy. Co ty na to? — spytała lustrując twarz Larsa. Lubiła to w jaki sposób się zastanawia.
— Hmm myślę, że to może być dobry pomysłz w końcu świetnie się dogadujemy — stwierdził i wyjął ze swojej kieszeni mały sztylet.
— Zapieczętujemy nasz niecny pakt? — zaśmiał się i po chwili rozciął sobie lewą dłoń.
— Jasne — uśmiechnęła się po czym zrobiła to samo tylko ze swoją prawą dłonią lekko sycząc z bólu, a po chwili sobie je uścisnęli.
— Może już pomału wracajmy? Nasi rodzice mogą zacząć się niepokoić bo w zasadzie chyba żadne z nas ich nie poinformowało gdzie się znajdujemy — stwierdził Lars i wstał z ziemi podając rękę dziewczynie by mogła wstać co też uczyniła.
Po kilku minutach wrócili do pałacu, gdzie czekała ich nie miła niespodzianka w postaci matki Margarety, która chyba była na nich zła. Kobieta gdy zobaczyła swojego dziecko z jej przyjacielem od razu do nich podeszła. Spojrzała na córkę, która już wiedziała co ją czeka.
— Tak wiem mamo, nie poinformowałam o tym, że wychodzę, nie musisz powtarzać tych samych słów co każde moje wyjście. Mam prawie osiemnaście lat — patrzyła na swoją rodzicielkę wiedząc, że powiedziała o parę słów za dużo z czego królowa nie będzie zadowolona.
— Margareto Wrangel to, że skończysz niedługo osiemnasty rok życia tak naprawdę nic nie znaczy, to twój brat obejmie tron, a nie Ty więc nie będziesz brała praktycznie żadnych obowiązków. A teraz idź do swojego pokoju i wszystko sobie przemyśl — kobieta patrzyła na nią świdrującym wzrokiem, jakby chciała wydrążyć w jej wnętrzu dziurę.
— Dobrze mamo — powiedziała nieco niezadowolona by potem pożegnać się z Larsem i udać do swojego lokum. Weszła przez drzwi i przywołała swoją służkę, każąc jej przygotować jej ciepłą kąpiel. W zasadzie zrobił się prawie wieczór, więc zmycie z siebie wszystkich brudów i położenie się spać było dobrym pomysłem. Jej myśl jednak powędrowała do listu, który dostała rano, wzięła go do ręki po czym przeczytała jeszcze raz chcąc zrozumieć dlaczego ta dziewczyna o tak obco brzmiącym imieniu i szwedzkim nazwisku,postanowiła wysłać go akurat jej, jednak nic nie wywnioskowała. Gdy służka oznajmiła, że kąpiel jest gotowa Margareta odłożyła kartkę papieru i poszła do łazienki. Weszła do ciepłej wody od razu cała się w niej zanurzając. Kąpiel zajęła jej mniej niż trzydzieści minut, gdy wyszła ubrała się w swoją piżamę i po prostu położyła do łóżka. Po kilku minutach najzwyczajniej zasnęła.

Dziesięć listów panienki Annabeth Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz