Kia Lidén była od zawsze zwykłą dziewczyną, praktycznie niczym nie wyróżniała się od swoich rówieśników. Była arystokratką z dobrego domu, posiadała naprawdę kochających ją rodziców, starszą siostrę i młodszego brata. Mimo bycia środkowym dzieckiem, nigdy nie czuła się odrzucona przez swoich rodziców. Kia miała tak naprawdę wszystko o czym mogła sobie wymarzyć, liczne wyjazdy do innych krajów, najmodniejsze ubrania i wszystko to czego potrzebowała nastolatka. Miłości od rodzicieli również miała naprawdę dużo, czasami zdawało się jej, że bywali oni aż nadto opiekuńczy. W domu, mimo mieszkania w piątkę praktycznie nigdy nie było zamieszania, jej młodszy brat należał do tych spokojnych dzieci, a starsza siostra planowała od nich wyprowadzkę do swojego przyszłego męża, z którym już za parę dni ma wziąć ślub. Jasnowłosa bywała w przelotnych romansach, jednak nigdy nie zostawała u czyjegoś boku więcej niż kilka miesięcy. Rodziciele dziewczyny nie pochwalali jej zachowania i naciskali żeby w końcu znalazła sobie wybranka nie wiedząc o Kii jednej bardzo istotnej rzeczy. Blondynka była bowiem szaleńczo zauroczona swoją koleżanką ze szkoły z którą szczerze mówiąc nawet nie zamieniła słowa. Obserwowała ciemnowłosą Margaretę niemal cały czas, to jak się poruszała i wypowiadała budziło w brzuchu Kii tak zwane motylki, które za żadną cenę nie chciały sobie odlecieć. Wiedziała o reputacji dziewczyny, że jest księżniczką i to właśnie sprawiało, że Kia trochę bała się do niej zagadać, przez co kilka dni temu napisała do niej list, nie była głupia i przedstawiła się jako Annabeth Lidèn, wiedziała, że Marg raczej nie zna jej z nazwiska, w końcu nie uczęszczały razem do klasy. Postanowiła jednak dla bezpieczeństwa, co było może nieco głupie zmienić imię. Czemu wybrała akurat takie? Przypominało jej, jej pierwszą dziewczynę i po prostu uznała, że będzie najbardziej odpowiednie. Gdy dni mijały, a Kia nie dostawała żadnej odpowiedzi od księżniczki była trochę zrezygnowana, ale mimo wszystko się nie poddawała i już późnym popołudniem wysłała do niej kolejny list.
Dzień dobry droga Margaret, mogłam spodziewać się, że nie odpiszesz na mój list. Pewnie musisz być w szoku skąd znam twoje imię, dlaczego akurat do Ciebie to piszę i dlaczego to Twojego brata chcę poślubić. Możliwe, że rodzice naciskali na ślub z nim. Czy mogłabyś powiadomić o tym swoich rodziców? Nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależy. Pozdrawiam Annabeth Lidèn.
Po napisaniu, poszła do swojego listonosza wręczyć mu list do dostarczenia, podkreślając, że jest on bardzo pilny po czym po prostu wyszła z domu. Potrzebowała się przewietrzyć, dlatego udała się na spacer, spacerując tak, dotarła na jakąś polanę. W oddali zobaczyła zarysy jakiś ludzi, a gdy usłyszała ich głosy, w jednym poznała swój obiekt westchnień. Schowała się za jednym budynkiem przypatrując się tamtej dwójce. Chłopaka nie znała, a raczej widziała go od czasu do czasu, kiedy przychodził do szkoły po Margaretę. Czasem zachowywali się jak para, mimo wszystko Kia nie chciała przyjąć do siebie tej informacji. Patrząc na Marg i jej przyjaciela, poczuła klucie w środku, spowodowane zazdrością. Jak wcześniej wspomniano nie sądziła, że księżniczka i tamten chłopak są razem, ale jednak coś podpowiadało jej by uważać na relację tej dwójki. Margareta miała na sobie zwykłą, lekko na nią za duża białą koszulkę i szare dresy, wcale nie wyglądała na księżniczkę. W głowie Kii pojawił się obraz ciemnowłosej idącej w pałacu w ślicznej lekko niebieskiej sukience, wyprostowanych włosach i tym pięknym uśmiechem na jej ustach. Szybko odgoniła te myśli gdy zobaczyła, że jej obiekt westchnień i ten chłopak się pocałowali. Kia zamarła. W tamtym momencie nie wiedziała co ze sobą zrobić, może nie znała Margarety, może nigdy tak naprawdę ze sobą nie rozmawiały, ale Kia czuła, że księżniczka zawróciła jej w głowie. Dla dziewczyny czas stanął w miejscu, a do oczu napłynęły łzy, które zaczęły powoli spływać po jej policzkach. Z tyłu głowy nie robiła sobie zbyt wiele nadziei na to, że coś z tego wypali i będą żyć jak każda szczęśliwa para, w zasadzie nawet nie znała Margarety, nie mogła za dużo o niej powiedzieć, ale mimo wszystko coś w niej pękło. W pewnym momencie po prostu pobiegła w nieznanym jej kierunku. Nie wiedziała ile czasu zajęło jej biegnięcie do celu, celu którego właściwie nie miała. Kiedy jednak się uspokoiła zdała sobie sprawę, że nie wie tak naprawdę gdzie właśnie się znajduje, zgubiła się.
— cholera — wymamrotała do siebie, teraz smutek zastąpił strach. Przetarła swoje zapłakane oczy. Nigdy nie była zgubiona, zawsze chodziła ścieżkami, które znała, teraz jednak przez emocje znalazła się w samym środku lasu. Zaczęła się rozglądać w nadziei, że znajdzie coś charakterystycznego, co pozwoli jej odnaleźć drogę. Nic jednak takiego się nie stało, wszędzie były tylko drzewa i krzaki. Wszystko było niemal identyczne.
— Dobrze Kia, spróbuj się uspokoić, jesteś twardą dziewczyną, z całą pewnością dasz sobie radę — powiedziała do siebie, jednak nie bardzo wierząc we własne słowa. W pewnym momencie coś poruszyło się w krzakach, a jej oczom ukazał się królik lub mniejszy zając. Kucnęła i wystawiła do przodu rękę, a gdy zwierzę do niej podeszło, delikatnie go pogłaskała. Sierść królika była gładka, a zwierzątko wyglądało na bardzo zadbane, wyglądało jakby komuś uciekło. Nie było się ludzi, było nawet bardzo przyjaźnie nastawione i prosiło się o głaskanie.
— No mały, komu uciekłeś? — spytała, wiedząc bardzo dobrze, że jej nie odpowie. Postanowiła wziąć go na ręce i zabrać do domu. Kia miała lekkie serce co do zwierząt, naprawę bardzo je kochała, gdyby mogła to w jej domu powstało by zoo. Jej rodzice jednak nie zgadzali się na zwierzęta, pod pretekstem tego, że za dużo brudzą.
— Wiesz może jak trafić do domu? — mówiąc to pogłaskała białą kulkę. Kiedy za pomocą królika cały stres z niej zszedł, jeszcze raz rozejrzała się po lesie i zauważyła ścieżkę. Od razu na nią weszła, dalej trzymając swojego nowego przyjaciela na rękach.
— Trzeba Cię jakoś nazwać. Hm. może Moln? Jesteś tak biały jak chmura, pasuje Ci — uśmiechnęła się idąc ścieżką, aż doszła do znanego jej miejsca. Swoje kroki skierowała prosto do domu. Po drodze zakupiła jedzenie dla swojego nowego zwierzaka - jakieś ziarna i siano. Nie bardzo wiedziała co jedzą króliki, a nie chciała go zagłodzić. Wchodząc do domu schowała go pod koszulkę by nikt z domowników go nie zauważył. Zaniosła go do swojego pokoju, położyła na łóżku, po czym sama się na nim położyła. W końcu po godzinie rozmyślania o całej sytuacji zasnęła. Nie wiedziała czemu to aż tak bardzo ją w tamtym momencie zabolało.
CZYTASZ
Dziesięć listów panienki Annabeth
RomanceMargareta Wrangel II to ciemnowłosa księżniczka, druga do szwedzkiego tronu. Jej życie można powiedzieć, że jest udane,mimo wszystko panuje w nim niewyobrażalna nuda, z którą Marg nie umie sobie poradzić. Rodzice dziewczyny są zajęci swoimi sprawami...