I

171 9 2
                                    

Każdemu się zdarza coś zgubić, prawda?

Często ciężko później odnaleźć zagubiony przedmiot, ale zwykle nie sprawia to aż takiego problemu. Da się znaleźć jakieś rozwiązanie, nawet jeżeli jest niewygodne. Może przez kilka dni oznacza to jeżdżenie autobusami z wyższą ceną biletu, a może po prostu wydanie części swoich pieniędzy na zastępstwo dla danego przedmiotu.

Istniały jednak pamiątki. Coś, czego nigdy nie chciało się stracić, ponieważ nic nie mogłoby tego zastąpić. Zwykle traktowało się je ze szczególną ostrożnością, aby na pewno nigdzie się nie zapodziały, jednak to także mogło się zdarzyć. Nie było żadnej zasady ani tym bardziej możliwości zabezpieczenia się przed tym.

Jedni ludzie gubili wszystko, a dla innych było to coś zupełnie nie do pomyślenia. Mimo wszystko, raczej można to było uznać za coś codziennego. Przecież to nie tak, że nie ma możliwości znalezienia rozwiązań.

Inaczej było w momencie, gdy było się wampirem.

Nieśmiertelność i gubienie przedmiotów nie szły ze sobą w parze zbyt dobrze. W zasadzie, szły beznadziejnie. Skąd można było przecież wiedzieć, kiedy dany przedmiot został utracony? Zawsze istniała możliwość, że stało się to sto lat temu, a wtedy raczej nie można było liczyć na jego odnalezienie.

Chociaż bycie istotą nadnaturalną miało wiele minusów, ten był przez Jiwoonga uznawany za kompletnie najgorszy. Jemu ciągle coś ginęło, co gorsza, nie umiał przeważnie tego odnaleźć. Był do tego w pewnym sensie przyzwyczajony, ale za każdym razem był tak samo sobą zawiedzony, gdy złamał kolejną złożoną sobie obietnicę uważania następnym razem.

Były momenty, gdy żałował, że nie został archeologiem, bo może w końcu odnalazłby przynajmniej część swoich zgub. Nie narzekałby na to, naprawdę.

Wiek również wcale mu nie pomógł. Chociaż wszyscy mówili mu, że gdy stanie się dojrzalszy przestanie tak wszystko gubić, nie zadziałało to ani trochę na jego korzyść. Teraz tylko miał bardziej wartościowe rzeczy do zgubienia. Było to już czasem zwyczajne marnotrawstwo pieniędzy. Tak się zdecydowanie czuł. Teraz już nie za bardzo był przekonany do kupowania czegokolwiek po zgubieniu tego samego przedmiotu.

Próbował w ten sposób poradzić sobie z problemem, wychodząc z założenia, że skoro tego nie pilnował, nie jest mu to w ogóle potrzebne. Było to błędne założenie. Szybko się okazało, że nie potrafi już funkcjonować bez karty miejskiej do autobusu lub słuchawek, które pozwalały mu przynajmniej czasem skupić się na swoich myślach.

Był również przekonany, że inne wampiry mają go za najgorszą ciamajdę, ale nie mógł nic na to poradzić. Wiedział, że ich problemy są czymś, o co sam się nie martwił i może wychodziło mu to na lepsze. W końcu lepiej było się martwić kolejny raz zagubionym naszyjnikiem niż tym, że musi teraz się przeprowadzać na drugi koniec świata, bo ktoś odkrył jego tożsamość.

W jego przypadku nie stało się to nigdy i trochę nie rozumiał sposobu, w jaki inni do tego dopuszczali. Wydawało mu się to skrajnie głupie, chociaż to nie tak, że sam nie musiał się wielokrotnie przeprowadzać. Jakby nie patrzeć, był nieśmiertelny, musiał to robić regularnie.

Jego życie już tak musiało wyglądać, przeprowadzka co trzydzieści lat i zmiana nieco swojej tożsamości była konieczna. On jednak nigdy nie postanowił zmieniać swojego imienia dla lepszej przykrywki. Od 450 lat swojego życia niezmiennie był Kim Jiwoongiem. Nie zamierzał nigdy podawać się za kogokolwiek innego.

Również musiał dobrze przemyśleć, jak zacząć następne życie. Musiał w końcu zdecydować czy planuje sobie zrobić następny dyplom lub iść do pracy od razu, a może tym razem założyć własny biznes? Dodatkowo co jakiś czas zaczynał jako uczeń w celu zobaczenia, co tak właściwie się zmieniło od kiedy ostatnio był w szkole.

Blood of the convenant | Kim Jiwoong | Yoon Seobin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz