- Larry? Śpisz?
- Nie.
Gary odwrócił się na prawy bok, a Larry na lewy, dzięki czemu mogli spojrzeć sobie w oczy. Pokój był tak mały, że wilki były od siebie na wyciągnięcie łapy. Tak blisko, a jednak tak daleko...
- Też nie możesz spać? - spytał biały wilk.
- Tak...
- O czym myślisz? - przez chwilę Larry się nie odzywał. Co miał odpowiedzieć? "O tobie"? "O nas"? "O tym jak bardzo chce cię znów przytulić"?
- O niczym - wypalił w końcu - A ty?
- Też o niczym - wilki dłuższą chwilę w ciszy leżały naprzeciwko siebie. W końcu Larry dał za wygraną:
- Tak na prawdę...Myślę o tobie.
- O mnie? - Gary nie krył zdziwienia - Czyli o czym dokładnie?
- Ja... Nieważne.
- Ja też o tobie myślę... - wyszeptał Gary prawie niesłyszalnie.
- Serio? Czyli o czym dokładnie?
- Ja...Nieważne - odpowiedział celowo naśladując przyjaciela, na co ten zaśmiał się krótko.
- No dobra... - zaczął Larry - Myślę o wczorajszej nocy.
- O tym jak my...
- Spaliśmy razem. Wtuleni w siebie... - Larry przymknął oczy starając się jeszcze bardziej odświeżyć to wspomnienie w pamięci.
- Chciałbyś to powtórzyć?
- Tak... - odpowiedział bez chwili zastanowienia.
- Wiesz...Nic nie stoi na przeszkodzie.
- Mówisz, że...
- Jeśli chcesz.
Larry zawahał się, ale przecież dostał wyraźne pozwolenie na położenie się obok wilka. Nie chciał przegapić takiej okazji więc wstał powoli zabierając ze sobą poduszkę. Którą położył bliżej ściany.
- Na pewno mogę... - ale nie skończył, bo biały wilk złapał go za rękę i pociągnął na łóżko. Larry runął na przyjaciela i zaśmiał się cicho. Szybko położył się za przyjacielem, a jego ręka automatycznie powędrowała pod głowę Gary'ego, co białemu zupełnie nie przeszkadzało. Tylko wtulił się w ramię Larry'ego i szybko zasnął zostawiając szarego samego z jego myślami.
Rano Larry leniwie otworzył oczy. Gary wciąż leżał tyłem do niego, ale zdecydowanie bliżej niż gdy zasypiali.
- Powinniśmy się już zbierać. Zaraz śniadanie - szepnął mi do ucha szary patrząc na zegarek.
- Nie chce mi się...- jęknął biały i odwrócił się przodem do szarego.
- Wiem...Ale nie masz wyjścia - gdy Larry próbował wstać przeszkodził mu przyjaciel, który wtulił się w jego pierś - Gary! Musimy wstawać - powiedział starając się powstrzymać śmiech. Biały rzucił mu niezadowolone spojrzenie i niechętnie go puścił. Ubrali się i zeszli na dół, gdzie pięknie pachniało przygotowywanym śniadaniem. Zabrzmiał dzwon i dzieci zbiegły na dół. Szybko spałaszowali naleśniki z miodowo-marchewkowym nadzieniem i posprzątali po sobie. Potem usiedli przy stole i czekali aż Stu powie, że czas iść do pracy. Po-śniadaniowa przerwa trwała jakieś 15 minut i spędzili ją na miłej rozmowie. W końcu cała trójka wyszła z domu i skierowała się na pole naprzeciwko domu.
- Dziś zajmiemy się ogórkami. Musimy powyrywać chwasty i podlać pole. Trzeba rozstawić zraszacze.
Pracowali ciężko kilka godzin, aż nie zabrzmiał dzwon oznaczający obiad. Wilki, gdyby miały siłę, biegły by do domu. Głód skręcał im żołądki, ale dzielnie się trzymali i nie pokazywali Stu jak bardzo nie podoba im się praca.
- Trafiliście na zły dzień... - zaczął królik - Jutro będzie lepiej, obiecuje!
Jego słowa dodały im trochę otuchy. Szybko zjedli i posprzątali.
- To co? Drzemka? - zaśmiał się Stu widząc ich zmęczone miny. Wilki kiwnęły głowami i wszyscy się zaśmiali. Okazało się, że to wszystko co mają do zrobienia na dziś. Dzięki pomocy wilków Stu udało się załatwić wszystkie sprawy zaplanowane na dzisiejszy dzień do obiadu.
- Muszę iść pod prysznic - powiedział Larry patrząc na ubrudzone ziemią łapy.
- Ja też...
Wilki szybko się umyły, oddzielnie oczywiście i rzuciły się na swoje łóżka.
- I tak codziennie... - zaczął Gary.
- Podobno jutro będzie lepiej.
- Dziwne jakby mogło być jeszcze gorzej.
- Zawsze mogliśmy siedzieć za kratkami - Larry od razu pożałował, że zaczął ten temat - Przepraszam. Nie ma sensu znowu zaczynać tego tematu.
- Nie szkodzi - Gary odwrócił się do przyjaciela i patrzył na jego twarz. Larry szybko poczuł, że ktoś się w niego wpatruje i też się odwrócił. Patrzyli sobie w oczy przed dłuższy czas.
- Chyba rzeczywiście się zdrzemnę - zaczął Gary przerywając kontakt wzrokowy.
- Tak...Ja też - odwrócili się od siebie i szybko zasnęli. Wstali po dwóch godzinach, a że nie chcieli spędzić reszty dnia za zamkniętymi drzwiami wyszli z pokoju. Zeszli na dół, gdzie Bonnie była zajęta pomaganiem dzieciom w lekcjach, a Stu sprzątał kuchnie.
- O wstaliscie! - Mam dla was ciekawe miejsce do odwiedzenia! - odłożył ścierkę i podszedł do okna wskazując palcem za okno - Widzicie to wzgórze? To najwyższy punkt w Szarakówku i można tam oglądać piękne zachody słońca! Wiem, że nie ma tu za wiele do oglądania, ale może to wam się spodoba.
Wilki chętnie przyjęły propozycje i zaplanowały wyjście na godzinę 21. Ale zostało im jeszcze mnóstwo czasu, który spędzili na rozmowach i popijaniu herbaty. Mieli też szanse pomóc Bonnie w tłumaczeniu dzieciom matematyki. Okazało się, że Larry ma do tego dryg. Zarówno do liczb, jak i do nauczania. Równo o ustalonej godzinie wilki wyszły z domu i skierowały się w stronę wzgórza. Weszli sam szczyt i rozejrzeli się. Wzgórze było niskie, ale mieli z niego bardzo ładne widoki na pola i inne domy. Dom Państwa Hopps zniknął im z oczu, gdy usiedli na zachodnim zboczu i czekali na zachód słońca. Po pewnym czasie niebo zrobiło się czerwono-pomarańczowe. Słońce ostatnimi promieniami oświetlało pola, które w tym momencie wygladaly wyjątkowo.
- Stu miał rację - zaczął Larry - Nawet w zwykłym polu można znaleźć piękno.
- Tak... - przez chwilę się nie odzywali - Mówiłeś serio? Że nie chcesz się rozdzielać?
- Co? - spytał szary nie rozumiejąc pytania.
- U Bryce'a...Powiedziałeś, że jak wszystko ucichnie nie chcesz się rozdzielać. To prawda? - Gary spuścił wzrok.
- Tak, mówiłem prawdę - przyznał Larry. Złapał jego dolną szczękę i uniósł mu głowę tak, że teraz patrzyli na siebie. Szary nie mógł się powstrzymać. Delikatnie pocałował Gary'ego i czekał na jego reakcje. Biały był zdziwiony, ale prawie natychmiast oddał pocałunek. Tak długo na to czekali...Larry położył łapę na policzku wilka, a po chwili przerwali pocałunek, ale nie odsunęli się od siebie, ich pyski nadal były blisko, a łapa szarego nadal spoczywała na policzku przyjaciela.
- Larry...Nie wiem jak długo to wytrzymam..
- Co takiego? - jego serce zabiło szybciej. Zrobił coś nie tak?
- Śpimy razem, przytulamy się, teraz się całujemy...Chce wiedzieć co jest między nami. - Gary spojrzał przyjacielowi w oczy, a serce jakby chciało wyskoczyć mu z piersi. Jak on zareaguje?
- Chce być z tobą Gary. Ale nie wiem, czy ty też tego chcesz.
- Ja...- Gary'emu odjęło mowę. Czy to możliwe, że przyjaciel odwzajemnił jego uczucia? - Ja też chcę być z tobą!
To mówiąc na nowo złączył ich w pocałunku tym razem dużo zachłanniejszym od poprzedniego...
CZYTASZ
Zootopia (Gary x Larry)
FanfictionAgencja ochrony, w której pracują Gary i Larry otrzymała dziwne zlecenie. Mimo, że zadanie było niecodzienne nikt nie zadawał pytań. W końcu burmistrz miał argumenty, których się nie odrzuca - kasę. Jednak pojawienie się policji wszystkim psuje nast...