2. znajomy ból

797 44 13
                                    

Rozdział 2

Harry aportował się razem z synem pod rezydencję Malfoya. Zapukał niepewnie. Draco otworzył drzwi. Miał na sobie granatowy dres. Potter nigdy nie widział go w takich ubraniach. Wyglądał tak... inaczej. Ładnej.

- Cześć, Harry. - powiedział. - Albusie, wejdź. Scorpius jest u siebie.

- Dziękuję. - rzekł Al i wszedł do środka kierując się do pokoju chłopaka.
Był tu już kilka razy, choć jego ojciec o tym nie wiedział. Gdy Harry wszedł do rezydencji spodziewał się chłodnych i ponurych pomieszczeń. Nic bardziej mylnego. W środku było naprawdę przytulnie i... domowo.

- Jak bardzo okropnie się trzymasz? - spytał wreszcie Draco.

Potter westchnął.

- Fatalnie.

- Rozumiem. Cóż ty chociaż masz przyjaciół.

- Wiem... Ale to nie oni stracili żonę. Na dodatek z własnej winy.

- Co właściwie stało się Ginny? - zapytał już lekko siwiejący blondyn.

- Właśnie nie mam pojęcia. Zginęła w Św. Mungu, do którego trafiła w strasznym stanie. Podobno zasługa sporej ilości Crucio. A właśnie takie zostały wystrzelone z różdżki Ginny. - odpowiedział Harry.

- Dziwnie... - mruknął Draco. - Czy myślisz, że ona mogła... no... wystrzelić je sama?

- Nie. Do do niej nie pasuje. - powiedział szybko brunet. - Chyba... często jeździłem na misję... W ogóle poświęcałem jej za mało czasu.

Draco położył rękę na ramieniu Pottera.

- Myślałem tak samo. Z Astorią w sensie. Traktowałem ją bardziej jak najlepszą przyjaciółkę, a nie żonę.

- Czuję podobnie. W sensie kochałem ją i dalej kocham, ale czuję, że to za mało. - westchnął Harry.

***

Albus poszedł do pokoju swojego chłopaka.

- Hej, Albus. - powiedział Scorp. - Jak się czujesz?

- Źle.

Blondyn podszedł i pocałował delikatnie młodego Pottera.

- Lepiej? - spytał czule.

- Odrobinę.

Chłopcy położyli się na łóżku. Młody Malfoy ułożył sobie głowę bruneta na kolanach. Gładził ręką jego włosy i pozwolił mu się wypłakać. Gdy Albus zasnął, uśpiony łzami, Scorpius przeszedł do pozycji leżącej i ułożył jego głowę na swojej klatce piersiowej.

***

Draco wysłuchał Pottera przy szklance ognistej. Rozumiał go aż za dobrze. Znał ten cholerny ból aż za dobrze. Patrząc na Harry'ego widział siebie kilka lat temu. Z tą różnicą, że Potter nie gadał do ściany. Gdy Wybraniec wyszedł, Draco poszedł sprawdzić co robią ich synowie. Uchylił cicho drzwi do pokoju. Spali. Ale nie byle jak spali. Leżeli na jednym łóżku, Albus leżał na klatce Scorpiusa, a ten trzymał rękę na jego głowie. Draco mimowolnie się uśmiechnął. Wyszedł cicho z pokoju i sam skierował się do swojej sypialni. Jego syn spełniał jego marzenie z dzieciństwa. Malfoy zawsze chciał przyjaźni z Potterem. A po trzecim roku nawet czegoś więcej... Ale gdy po wojnie spotkał Astorię Greengrass, zrozumiał, że to było tylko durne zauroczenie. To co miał ze swoją żoną było silne i cudowne, a przede wszystkim realne. Draco nigdy nie miał chłopaka, jednak nie wykluczał takiej opcji. Wiedział, że hetero nie jest i nigdy nie był.
Jego syn był lepszym materiałem na przyjaciela. Nie dla Harry'ego oczywiście. Przyjaźń Scorpiusa i Albusa była nawet silniejsza od przyjaźni Złotego Trio. Chociaż teraz coś więcej niż tylko przyjaźń...
Draco zastanawiał się czemu Scorp mu nie powiedział. Może to jednak nie było nic co wykraczało by poza przyjaźń. Może to tylko przypadek. A nawet jeśli nie Draco postanowił nie pytać. Scorp sam mu powie jeśli zechce. Raczej.

------------

513 słów

śmierć ginny weasley. DRARRY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz