Gdy już stałam na schodkach zwarta i gotowa, czekając aż otworzą bramki bym mogła wejść w końcu na lód, poczuć tą wolność, którą tak kochałam, ponieważ pomimo tego, że moje życie wydaje się fajne, wcale takie nie jest. Owszem mam przyjaciół, rodzinę i w ogóle, ale moje życie jest mocno monotonne, chodzę do szkoły uczę się i chodzę na lodowisko. Z tym ostatnim jest bardzo różnie, niekiedy muszę niestety wymykać się z domu, a potem słuchać o tym co sobą reprezentuję oraz, że olewam szkołę. To właśnie chodzenie na lodowisko daje mi największą swobodę, bo gdyby nie to moje życie byłoby jeszcze nudniejsze niż teraz. Chciałabym żyć na spontanie, podejmować różne zwariowane decyzje nie myśląc o tym jak zareagują na to moi rodzice, po prostu żyć. I tak moi rodzice są wspaniali, ale niestety dla nich liczy się jedynie dobro materialne i oceny do tego stopnia, iż chyba myślą że dawaniem mi prezentów wynagrodzą mi brak wspólnego spędzania czasu, czy wypominanie mi tego jaka to najgorsza nie jestem. Jeśli chodzi o oceny to jest to totalna porażka. Jestem w liceum, a tu jak wiadomo jest dużo pracy i ciężko zdobyć dobre oceny, a moich rodziców nie zadawalają trójki, w podstawówce złościli się nawet o czwórki. Ich zdaniem mam być pilną uczennicą i kochaną, grzeczną córką, bo przecież nie mam nic innego do roboty, by nie dać rady dostać piątki. Nie rozumieją, że chciałabym mieć pasje i po porostu żyć jak normalny człowiek. Może wydawać się wam to śmieszne dla mnie i moich znajomych też takie jest, ale tak bywa w rodzinie Moore. Mam być idealna i tyle, a ja tak naprawdę tego nie chcę....
Jazda na łyżwach była dla mnie jak terapia, po prostu zapominałam o wszystkim co złe, czułam się niekiedy tak swobodnie, że udawało mi się zapomnieć o tym co dzieje się w okół mnie i o tym, że w ogóle jestem na tafli. Stojąc i wyczekując z niecierpliwością na wejście, zauważyłam mojego przyjaciela, lecz stojąc dość daleko od niego stwierdziłam, że nie będę przeciskać się pomiędzy ludźmi, na pewno nadarzy się jeszcze okazja na to by z się z nim przywitać i porozmawiać.
Ludzi jak na początek weekendu naprawdę nie było dużo, co zdarza się bardzo rzadko, ale lubiłam to, bo było dość luźno, nawet jeśli było to małe miasto to potrafiły być tam tłumy. Gdy w końcu udało mi się wejść na lód, włączyłam na słuchawkach moją ulubioną playlistę i po prostu sobie jeździłam. Po jakimś czasie na chwilę stanęłam, gdyż chciałam odetchnąć, a nie do końca miałam ochotę siadać, doznałam szoku, gdy Xander o którym wspominałam wcześniej właśnie mnie ośnieżył.
- XANDERRRRR!!!! - Zirytowałam się trochę, ale szybko mi przeszło, bo lubiłam tego przepełnionego radością debila.
- Cześć koleżanko! - Powiedział jak zwykle z dość dużym optymizmem.
- No witam kolego. - Powiedziałam starając się brzmieć chociaż trochę tak bardzo optymistycznie jak on, co chyba mi się udało, bo on od razu odpowiedział:
- Czemu tak stoisz? Chodź jeździć.
- Chcę trochę odetchnąć, zaraz będę jeździć, może mały wyścig, co ty na to? - Zapytałam.
- No jasne, czekam z niecierpliwością! - Odpowiedział z błyskiem w oku, bardzo rozradowany i odjechał.
Kurwa, skąd on miał tyle pozytywnej energii, gdybym ja jej tyle miała świat byłby dla mnie o wiele lepszy. Jak powiedziałam tak też zrobiłam, gdy się ogarnęłam, miałam już jechać, lecz ktoś mnie ośnieżył, myślałam że zrobił to Xander żebym się pospieszyła, wtedy nie byłabym tak wkurzona, ale był to jakiś randomowy chłopak z którym złapałam chwilowy kontakt wzrokowy, a następnie odjechał, a ja krzyknęłam za nim:
- Kurwa patrz jak jeździsz idioto!
Pojechałam do Xandera, który był już gotowy. Był to nasz zwyczaj, gdy spotykaliśmy się na lodowisku, że po prostu się ganialiśmy. On uwielbiał to tak samo bardzo, jak ja. Jeździliśmy tak dość długo, aż za bo wygłoszono komunikat, że już koniec ślizgawki. Nawet nie wiem kiedy ten czas minął.
CZYTASZ
The Ice Fire
Fiksi RemajaNienawiść, hobby, a może coś więcej? Delia siedemnastolatka która prowadzi zwyczajne i nudne życie. Co jesli na jej drodze pojawi się chłopak ? Co jeśli wywróci jej życie do góry nogami ? Co jeśli jedno na pozór nic nie znaczące wyjście na lodowis...