4.

186 14 27
                                    

Gdy skończyłem robić obiad. Poszedłem obudzić Rzeszę. Podszedłem do niego i zaczołem go budzić. Po chwili delikatnie otworzył oczy i popatrzał na mnie.

Zs: wstawaj nierobie

Rz: yhm

Powoli wstał i zaczoł iść. Poszliśmy do kuchni Rzesza usiadł przy stolę. Nałożyłem na talerze zupe. I położyłem przed Rzeszą usiadłem na przeciwko niego. I zaczołem jeść popatrzałem się na niego. Był taki słodki. CCCP opanuj się przecież on cię zdradził.

Rz: mogę dostać dokładkę proszę...

Zs: dobrze

Wstałem wziołem jego talerz i nalełem do niego zupy. Dałem Rzeszy zupę, a on odrazu zaczoł to jeść. Zachowywał się jakby nie jadł przez 8 lat. Gdy skończył popatrzał na mnie z uśmiechem. Żadko się uśmiechał szczerze. Zwykle uśmiechał się fałszywo. Wstał i podszedł do mnie i mnie przytulił. Odwzajemniłem przytulasa nagle usłyszałem szlochy. Popatrzałem się na niego płakał. Wtulił się we mnie bardziej.

Zs: czemu płaczesz?

Rz: a czemu t-ty mnie tr-traktujesz jak prz-przyjaciela!?

Zs: co? I dlatego płaczesz?

Złapałem go za ręce i popatrzałem mu w oczy.

Rz: puszczaj mnie chce d-do domu puści!

Zs: nie

Rz: p-pro-prosz-ę p-pu-u-uści b-boli...

Zs: co?

Rz: puść!!

Odrazu go puściłem z jego nadgarstków zaczeła kapać krew. Popatrzałem się na niego z strachem. Podszedłem do niego i złapałem delikatnie za ręce. I odsłoniłem jego ręce. Jego bandarze przesiąkły krwią.
Zapomniałem o tych ranach. On zaczoł się wyrywać. Puściłem go znowu, a on upadł.
Zaczoł się trząść i skulił się.

Zs: Rzesza co się stało?

Rz: o-o-oni znowu tu s-są...

Zs: jacy oni?

Rz: w-w-w-wszyscy którzy ci-cierpili przez m-m-m-mnie...

Zs: ale nikogo tu nie ma

Rz: j-jak to? P-p-przecież tam s-s-stoi jakiś p-p-p-potwór

Zs: ale Rzesza tam nikogo nie ma

Rz: ni-nie nie ch-ch-chcesz ze m-m-m-mnie z-z-zrobić debila t-też to w-w-w-widzisz p-p-powiec mi że to wi-wi-widzisz p-p-p-pro-oszę

Wtedy Rzesza na mnie popatrzał z strachem i z paniką. Zaczoł się trząść i rzucił się na mnie. Złapał mnie za bluzę i zaczoł szarpać. Popatrzał na mnie tym swoim psychicznym wzrokiem.

Rz: p-proszę powiedz p-powiedz że też to widzisz p-prawda?

Zaczołem się rozglądać nikogo tu nie było. Popatrzałem na niego leciało mu pełno łez z oczu.

Zs: nikogo tu nie ma jesteśmy tylko my

Rz: ni-nie nie j-jestem szalony pr-prawda po-po-powiedz m-m-mi jestem sz-sz-sz-szalony?

Zs: Rzesza to nie jest śmieszne to pewnie jakieś twoje głupie żarty prawda?

Rz: nie ufasz mi t-to to z-z-z-znaczy że je-jestem p-p-psycholem że o-o-oni mają r-r-rację jestem t-t-tylko p-p-potworem nikim w-w-więcej z-zabójcą ha ha ha potworem

Zs: Rzesza?

Rz: z-zostaw mnie p-p-przecież jestem p-p-p-potworem cz-cz-cz-czemu chcesz b-b-być przyjacielem z-zabójcy p-p-ps-psychola sz-szalenica d-debila i-i z-zdrajcy

Jak ja cie nie nawidzę, ale jednak kocham (Sowiet x Reich)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz