rozdział 7

0 0 0
                                    

Nie spałam przez całą noc.
Przekręcałam się z boku na bok.
Gdy zadzwonił mi budzik wyłączyłam go i wstałam od razu.
Stwierdziłam że dzisiaj przebiegnę się na cmentarz by odwiedzić moją babcię.
Kochałam ją, lecz odeszła rok temu.
Był już weekend, od tamtego incydentu minęło parę dni.
Więc miałam trochę więcej czasu na biegi.
Babcia była dla mnie bardzo ważna,jednak bardzo pomogła mojej mamie ale jak widać nic z tego nie wyszło.

Gdy już wbiegałam na cmentarz, zobaczyłam że nikogo nie ma.
W końcu była szósta rano, a kto normalny o tej godzinie by przychodził w takie miejsce.
Odnalazłam grub babci co nie było problemem bo byłam tu milion razy.
Usiadłam przy grobie, opierając ręce na ławeczkę.
-Babciu ja nie wiem co mam już robić.
[.] Zostałam sama.
W tamtej chwili czułam jak łza spływa po moim poliku.
Wygadywałam się ze wszystkiego co leżało mi na sercu.
Po jakiś pięciu minutach mojego gadania usłyszałam za dobą dźwięk łamiącej się gałązki.Nie zwróciłam na to uwagi i nawet się nie odwróciłam.
-Emily...
Wiedziałam kto to.Ale z kont on wiedział że mnie tu znajdzie?
Śledził mnie?
-Co ty tu robisz?
Zapytałam ale dalej nie odwróciłam głowy w jego stronę.
Byłam na niego zła za to co ostatnio się stało.
-Nie odzywałaś się.
Powiedział to takim tonem jak by się o mnie martwił.
-Bo miałam powody.
Odpowiedziałam szorstko.
Chłopak zbliżył się do mnie i gdy kucnął przy mnie żaby mnie objąć szturchnełam się żeby wziąć ręce.
-Zostaw.
-Słyszałem.
-Co słyszałeś?!
-Posłuchaj.
-Co słyszałeś?! Co? Że mój ojciec jest alkoholikiem i mnie bije?!

Wstałam i szybkim krokiem odeszłam.
-Emily Stój!
Nic nie odpowiedziałam.
Gdy zbliżałam się już do wyjścia, zostałam przyparta do muru a nadgarstki miałam nie uruchomione nad głową.
-Emily wiem co się stało jak ode mnie wyszłaś! Przepraszam! To moja wina.
-Miguel. Odpuść.
Cicho powiedziałam, nie miałam siły jeszcze podnosić głosu lub się z nim szarpać.
-Nie mogę!
-Ale..
-Nie! rozumiesz! [.] znamy się nie długo wiem. Ale wiem coś czego inni na pewno nie wiedzą.
-I niech tak zostanie!
Zaczęłam się wiercić żeby chłopak mnie puścił ale przysunął się jeszcze bliżej przez co nasze klatki piersiowe się stykneły.
-Nie zrobię ci krzywdy, chce tylko pogadać.
Jego zapach dotarł do moich nozdrzy a powietrze owiało mi twarz.
-Miguel muszę wracać.
-Emily nie wkurwiaj mnie.
Jego ton głosu był głębszy i trochę cichszy niż wcześniej.
-Chcesz żebym skończyła jak ostatnio?!
-To zamiast się szarpać porozmawiaj ze mną.
Patrzył mi prosto w oczy a ja strasznie nie lubiłam jak ktoś się we mnie wypatruje.
Odwróciłam wzrok na swoje buty
ale nie potrwało to długo bo chłopak chwycił mój podbródek jedną ręką a drugą dalej trzymał moje nadgarstki.
Chciałam odwrócić wzrok ale nie mogłam, chłopak zbliżył się twarzą bliżej mnie.
-Specialnie to robisz.
Szepnęłam patrząc na niego.
-Niby co?
Zapytał a na jego twarzy powędrował lekki diaboliczny uśmiech.
-Zauważyłeś że nie lubię jak ktoś się we mnie wgapia a teraz robisz mi na złość.
-Oh naprawdę?
Zbliżył się jeszcze bardziej a nasze nosy się stykneły.
-Miguel nie.
Powiedziałam.Bardzo tego pragnęłam ale nie mogłam pozwolić na to żeby powtórzyło się to co ostatnio miało miejsce.
Chłopak spojrzał na mnie i tak jakby uświadomił sobie że mogę mieć przez to kłopoty.
-Przepraszam.
Westchnął oddalając się.
-Ile razy jeszcze mnie za to przeprosisz?
Zapytałam z lekkim uśmiechem.
-Ile będzie trzeba.
Spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech.
-Czy pan Miguel odprowadzi mnie do domu?
Zaśmiałam się lekko.
-Oczywiście.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Silent tearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz