Harry szedł szybkim krokiem przez główną ulicę Hogsmeade. Kierował się do Hogwartu, a dokładniej na siódme piętro. Co rusz nerwowo zerkał na zegarek, który oplatał jego nadgarstek, bo za nic w świecie nie chciał się spóźnić na spotkanie, które było ustalone już od prawie tygodnia. Miał dwadzieścia minut, by dotrzeć na miejsce. Nad jego głową, wysoko w powietrzu szybowała Hedwiga, którą Harry wypuścił z rana, by mogła rozprostować swe skrzydła na rześkim, wiosennym powietrzu.
Potter był umówiony na seks ze swoim chłopakiem w pokoju życzeń. Z Draco Malfoy'em spotykał się od półtora miesiąca i nikt inny poza ich dwójką o tym nie wiedział. Ich relacja była dość świeża i jak to w nowych związkach zazwyczaj bywa pragnienie bycia stale przy tej osobie, poznawanie jej, całowanie lub dotykanie tam i ówdzie jest gigantyczne. Mieli dość duży apetyt na samych siebie. Pragnęli być ze sobą przez 24h/7, lecz przy ukrywanym związku jest to po prostu niemożliwe. Spontaniczne spotkania we dwójkę odpadały, więc musieli je planować z kilkudniowym wyprzedzeniem. Musieli mieć pewność, że ani jeden, ani drugi nie będzie w tym czasie zajęty oraz, że nikt nie będzie ich szukał. Harry mówił zazwyczaj Hermionie i Ron'owi, że ma do odrobienia szlaban u jakiegoś nauczyciela, albo, że idzie do Hagrida, a tak naprawdę spotykał się z Draconem. Ślizgon z kolei nie musiał spowiadać się przed swoimi przyjaciółmi, ponieważ każdy z nich miał własne życie oraz problemy i nie interesowało ich tak bardzo gdzie blondyn znika wieczorami. Potter czasami zazdrościł swojemu chłopakowi kolegów, którzy nie wtykali nosów w cudze sprawy. Ich potajemne spotkania ograniczały się jedynie do godziny. Nie mogli pozwolić na przedłużenie czasu, bo zaraz ktoś by się czegoś domyślił.
Harry mijał właśnie ostatnie sklepy i już tylko kroki dzieliły go od opuszczenia wioski. Ponownie wgapił się w zegarek i wtedy to się stało. Wpadł na coś dużego i twardego. Odbił się głową i o mało co nie upadł na ziemię. Okulary odrobinę osunęły mu się z nosa, więc natychmiast je poprawił. A gdy już otrząsnął się po niespodziewanym zderzeniu, uniósł wzrok.
— Harry! — zawołał dziarsko Hagrid, cały rozradowany widokiem nastolatka. — Jak miło Cię widzieć. — klepnął młodszego po ramieniu tak mocno, że ten się zachwiał. — Kopę lat żeśmy się nie widzieli! Nie za często mnie ostatnio odwiedzasz. — stwierdził z powagą gajowy.
— Hagidzie, przecież widzieliśmy się przedwczoraj. — oznajmił, chcąc go wyprowadzić z błędu.
— Minęliśmy się w Wielkiej Sali. Ot co! Zobaczyłem Cię, a sekundę później już Cię nie było. Tak to się teraz traktuje starego przyjaciela?
— Wybacz, ostatnio jestem bardzo zajęty. — wytłumaczył się, mając przy tym posępną minę.
Hagrid wlepił w niego swoje czarne oczka, a wyraz jego twarzy mówił "chętnie dowiem się czym jesteś tak bardzo zajęty".
— Eee... No wiesz... Mam dużo nauki. — dodał Harry, czując na swoich barkach ciężar jego spojrzenia.
Potter nie zamierzał okłamywać swojego przyjaciela, ale nie miał innego wyjścia. Nie mógł mu przecież powiedzieć, że studiuje w praktyce anatomię człowieka razem z Draconem, bo Hagrid zszedł by mu tu na zawał, a nie chciał tego. W dodatku bardzo możliwe, że jemu samemu by się oberwało od ślizgona za to, że ujawnił komuś ich tajemnicę.
— Rozumiem, Harry. — mruknął półolbrzym. — Ale skoro już tutaj jesteś i wpadliśmy na siebie to szkoda by było zmarnować taką okazję, nie sądzisz? Może wstąpimy do Trzech Mioteł i pogadamy sobie jak za starych, dobrych czasów? Chlapniemy sobie coś. Ja stawiam. Co Ty na to? — zapytał podeskcytowany.
— Chętnie, ale niestety jestem już z kimś umówiony, Hagidzie. — odpowiedział Potter.
— Nie daj się prosić, Harry. Tak rzadko się widujemy. Mamy tyle spraw do przegadania. Chyba nie odmówisz staremu przyjacielowi, co? — spytał, unosząc swoją krzaczastą brew.
CZYTASZ
Quickie | drarry 18+ | - One Shot
FanficDraco i Harry są umówieni na cimcirimci. Jednak Potter w drodze na spotkanie zostaje zatrzymany przez swojego dużego przyjaciela. Hagrid bardzo cieszy się ze spotkania i nalega, by wstąpić do Trzech Mioteł i pogawędzić przy procentach. Nie potrafiąc...