Rozdział 1 "Talent"

224 17 5
                                    

Stałam przed lustrem przyglądając się mojej twarzy, a moje białe jak śnieg włosy opadały na ramiona. Przyglądałam im się z uwagą i zastanawiałam się dlaczego akurat ja? Dlaczego to akurat ja musiałam dostać tak okrutną karę od losu. Odetchnęłam głęboko i założyłam czapkę chowając pod nią włosy, których tak bardzo nienawidziłam. Moje oczy były zielone i nie byłam jakoś szczególnie z tego zadowolona bo żadna z dziewczyn z mojej klasy takich nie miała. Żadna też oczywiście nie miała białych włosów.
Naciągnęłam kaptur i byłam gotowa do wyjścia. Za oknem padał deszcz, który idealnie pasował do poniedziałku. Ponury i taki bez emocji. Nienawidziłam początku tygodnia zapewne tak jak większość ludzi. Zeszłam po schodach wiedząc, że za chwilę będę musiała założyć maskę i udawać nieprawdziwą wersję mnie. Kiedy tylko zobaczyłam mamę na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nieprawdziwy.

- Dobrze, że chociaż chowasz te włosy bo wyglądasz tragicznie - powiedziała nie mówiąc nawet głupiego "cześć".

Byłam dla niej chodzącą porażką, błędem, który najchętniej gdyby mogła to by usunęła. Gdy tylko się urodziłam chciała mnie zostawić w domu dziecka ale babcia jej zabroniła. Potem pojawiły się białe włosy, które zdenerwowały ją jeszcze bardziej.

- Wychodzę do szkoły - oznajmiłam po czym się ubrałam próbując ukryć łzy, które zaczynały spływać mi po policzkach.

Wzięłam plecak i wyszłam. Na szczęście do szkoły miałam tylko kawałek więc mogłam chodzić pieszo co bardzo lubiłam. Szłam wąskim chodnikiem kiedy na mojej drodze zauważyłam Amandę. Stała pod domem Britney i najwyraźniej na nią czekała aby razem mogły iść do szkoły. Przejdę szybko tak, że nawet mnie nie zauważą. Niestety jak zawsze się myliłam. Idealnie kiedy szłam obok domu Britney ona stanęła w jego progu. Jak zawsze wyglądała oszałamiająco. Mocny makijaż oraz wyzywające ubrania. Szłam szybkim krokiem, ale to i tak nic nie dało.

- A kogo ja tu z rana widzę - usłyszałam od Britney, ale szłam dalej.

- Nie słyszysz co się do ciebie mówi dziwaku? - tym razem odezwała się Amanda.

- Dajcie mi spokój - powiedziałam odwracając się do nich.

- Dajcie mi spokój - przedrzeźniała mnie Amanda śmiejąc się przy tym.

Miałam ich serdecznie dosyć. Britney podeszła do mnie i stanęła naprzeciwko mnie. Za późno zrozumiałam co chcę zrobić, bo już po chwili leżałam na mokrym chodniku, a dziewczyny uciekły ze śmiechem.

***

A może bym gdzieś uciekła? Na jakąś wyspę, albo do lasu. Gdzieś gdzie nie było by cywilizacji i mogłabym w spokoju żyć. Bez ciągłego myślenia, że każdy się ze mnie śmieje. Mogłabym wstawać i czuć się wolna. Moje życie zalewała by cisza i nic by mi nie przeszkadzało.
Przyglądałam się obrazowi, który wisiał w tej klasie. Ukazywał białą postać siedzącą na pomoście. Dominowała czerń, którą tak bardzo lubiłam. Postać wyglądała na smutną chociaż może tylko mi się zdawało przez te kolory. A może autor miał na myśli smutną osobę. Taką jak ja.

- Astrid! Czy ty mnie wogóle słuchasz? - usłyszałam pytanie, które wytrąciło mnie z transu.

- Tak proszę pana - skłamałam.

- To co przed chwilą powiedziałem? - zapytał, a ja wiedziałam, że już po mnie.

Spuściłam głowę nie chcąc patrzeć na nauczyciela ani na nikogo innego.

- Tak myślałem. Chciałbym, żebyś została dzisiaj po lekcji - rzekł i ponownie podszedł do tablicy - skup się Astrid. Was też się to tyczy - zmierzył wzrokiem wszystkich, którzy znajdowali się w tej sali.

Połączeni Przez Sztukę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz