#ListaUmierania
12k słów
***
Twarde serce jest łatwiej złamać, niż to miękkie.
Dni zlewają mu się w jedną całość. Popada w tak przerażający letarg, że sam już nie wie, który jest dzień tygodnia, kiedy ostatni raz coś zjadł i poszedł się umyć. Nie pamięta również, kiedy ostatni raz nie został wybudzony w środku nocy z koszmarów, ani kiedy ostatni raz udało mu się zasnąć przed godziną czwartą trzydzieści sześć. Zwykle zasypia około piątej dwanaście.
Hailey przychodzi dwa razy dziennie, pierwszy raz zawsze o ósmej trzydzieści; ani minuty później, ani minuty wcześniej. Następnie wpada do niego po pracy i zajęciach; czasami jest to piętnasta, czasami siedemnasta, a innym razem dwudziesta. Nie ma wątpliwości, co do tego, że boi się, iż jeżeli pewnego dnia nie uda jej się przyjść, natknie się na jego martwe, naćpane lekami lub zwyczajnymi dragami, ciało. Współczułby jej, gdyby miał na to siłę. I czuł cokolwiek oprócz niewyobrażalnej tęsknoty oraz gniewu i obrzydzenia wobec samego siebie.
Kiedy dziewczyna puka do jego drzwi, mamrocze pod nosem niezrozumiałe "właź", którego ona pewnie nawet nie słyszy i nie rozumie, ale nie jest w stanie aktualnie się tym przejmować. Nie śpi już od na oko trzynastu minut, więc jego sen trwał około trzech godzin i pięciu minut. Tak jak zawsze - wybudziły go koszmary i poczucie winy.
- Jak się dzisiaj czujesz? - pyta, rozsuwając rolety. Odwraca się po chwili w jego stronę z irytującym, jak dla niego, uśmiechem i podchodzi do jego łóżka, a następnie kuca przy nim i odgarnia czarne, już zdecydowanie przydługie, przetłuszczone kosmyki pokręconych i skołtunionych włosów.
- Kiedy przestaniesz o to pytać? - zadaje pytanie, zirytowany podnosząc się do siadu. - Dokładnie tak, jak wczoraj, dwa dni temu, czy miesiąc temu.
- Mitch... - szepcze zrezygnowana dziewczyna, siadając obok niego. Chwyta jego rękę i gładzi jej wierzch. - Minęło już tyle czasu, proszę, daj sobie szansę.
Chłopak ma ochotę odpowiedzieć w końcu szczerze, pierwszy raz od siedmiu miesięcy i dwudziestu trzech dni. Ma ochotę odpowiedzieć, że wcale nie zasługuje na szansę, ale tego nie robi. Nie powinien dodatkowo jej obarczać, skoro i tak robi dla niego tak wiele.
Zamiast tego splata ich palce razem i milczy, a dziewczyna wzdycha lekko i próbuje pociągnąć rozmowę o czymś innym, ale kiedy on dalej się nie odzywa wstaje, żegnając go długim pocałunkiem w policzek, a na odchodne mówi jeszcze:
- Umyj się, proszę. Wpadnę po Ciebie o siedemnastej. Wychodzimy wszyscy do klubu, jest piątek.
Jest trochę wdzięczny, że wspomniała, który jest dzisiaj dzień tygodnia.
**
Początkowo Mitchell myśli, że to tylko sen - wtedy, kiedy widzi martwą już Daphne. Cały ten haos, ludzie i krzyki go przerażają. Najpierw widzi lekarzy zgromadzonych wokół Daphne, a dopiero po chwili, kiedy nikt mu nie odpowiada, przepycha się i ją zauważa.
Bladą, cichą i martwą.
Tak naprawdę wcale nie wygląda na martwą; bardziej jakby spała. Dzięki temu przez chwilę się uspokaja, później jednak widzi prostą linie, nieporuszającą się klatkę piersiową oraz zrezygnowane i współczujące miny lekarzy.
Nie reaguje od razu. Właściwie nie do końca wie, co się tak naprawdę dzieje. Ma wrażenie, że to tylko jego wyobrażenie, sen. Powtarza sobie, że to się wcale nie dzieje, że ona ciągle żyje.
CZYTASZ
lista umierania
Teen FictionWszystko, co Daphne Richards wiedziała o miłości, nigdy nie było do końca kompletne, dopóki jej nie doznała. Kiedyś myślała, że miłość to samo słońce i zapach polnych kwiatów, piękne słowa i łzy, wywołane jedynie dobrem. Później okazało się, że wszy...