𝐏𝐫𝐨𝐥𝐨𝐠

112 8 2
                                    

pierwszy dzień apokalipsy

Nie wiem co się dzieje. Wszędzie biegają ludzie, którzy uciekają od innych ludzi. Takich dziwnych. Strasznych. Poruszają się wolno, wydając z siebie przerażające dźwięki. Jestem przerażona.

Mój tata trzyma mnie w swoich ramionach, gdy biegniemy do samochodu. Za nami biegnie moja mama. Łzy płyną po moich policzkach. Czy to koniec świata...?


szósty dzień apokalipsy

Postanowiliśmy zostać w obozie, który rozbiliśmy z kilkoma innymi osobami. A w zasadzie, dorośli rozbili. Mi zakazali jakkolwiek pomagać. W końcu, jak może pomóc dziesięcioletnie dziecko, prawda?

Poznałam kilka na prawdę fajnych ludzi. Jest nawet chłopiec w moim wieku. Nazywa się Carl. Lubię go, często się z nim bawię. Jest jeszcze Sophia, ale ją nie za bardzo lubię. W sumie. nie rozmawiałyśmy zbyt dużo. Mimo tego, co dzieje się na świecie, niektórzy z nas potrafią odnaleźć szczęście.


szesnasty dzień apokalipsy

Jest dziwnie. Nie do końca wszystko rozumiem, ale wiem, że niektórzy muszą ryzykować swoje życie, aby inni mogli żyć. To smutne. Niektórzy dorośli często jeżdżą do miasta po zapasy jedzenia, wodę czy broń. Zawsze mówią, że to bardzo niebezpieczne. W takim razie, dlaczego ryzykują swoim życiem, pakując się do miasta pełnego chodzących trupów?


dwudziesty ósmy dzień apokalipsy

Jestem w szoku. Tata Carla żyje...? Przecież mówił mi, że jego nie ma już na tym świecie, a teraz stoją i przytulają się. Jakim cudem Pan Grimes przeżył w mieście pełnym, jak to dorośli mówią, szwendaczy?

Lubię patrzeć na uśmiech Carla. Lubię, kiedy cieszy się. A kiedy on się cieszy, ja również. Jesteśmy przyjaciółmi?


czterdziesty dzień apokalipsy

Już się nie boję. Nie boję się tych potworów, którzy zjedli moich rodziców na moich oczach.

Szwendacze zaatakowali nasz obóz. Dorośli walczyli. Moi rodzice również. Niestety, nie udało im się uciec razem ze mną. Mój tata stanął w mojej obronie, chroniąc mnie przed potworem. Zaraz potem został ugryziony. Musiałam na to wszystko patrzeć. Za to moją mamę otoczyły wokół. Nie miała drogi ucieczki. Spojrzała na mnie z łzami w oczach, ale również z uśmiechem na ustach.

"Pamiętaj, Nelly, ja i Twój tata kochamy Cię, i zawsze będziemy, mimo, że nas tutaj już nie będzie"

Po chwili już jej nie widziałam, a powietrze przeszył jej krzyk. Po moich policzkach płynęły łzy, a obraz rozmazywał się. Kręciło mi się w głowie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zostałam wzięta na ręce. Osoba, która trzymała mnie, biegła. Mogłam poczuć ciepły oddech na szyi. Domyśliłam się, ze to mężczyzna. To koniec...


sześćdziesiąty drugi dzień apokalipsy

Trafiliśmy na farmę miłego, siwego mężczyzny, Hershela, oraz jego rodziny. Carl został postrzelony przez tak zwanego Otisa. Jego stan był ciężki i gdyby nie Shane oraz poświęcenie się mężczyzny, który postrzelił mojego przyjaciela, zapewne Carl by już nie żył.

SMELLS LIKE TEEN SPIRIT: c.grimes [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz