I

35 2 0
                                    

Nicholas okupował łazienkę od przeszło czterdziestu minut, z czego ostatnie dziesięć spędził wyłącznie na testowaniu potencjalnych tekstów, które mógłby nonszalancko rzucić po wkroczeniu do szkoły. Był już spóźniony o cały tydzień, przez głupie wakacje na Dominikanie, więc kilka dodatkowych minut zapewne nie zrobiłoby żadnej różnicy. Poza tym i tak już dostał się do swojej wymarzonej uczelni. Ostatni rok w liceum św. Katarzyny miał być jedynie formalnością do jego nienagannych dokumentów.

-Nicholas...- Anna, jego siostra, nie była już nawet zirytowana, tylko zrezygnowana, gdy po raz kolejny tego poranka próbowała sprowokować jego wyjście z łazienki.

  Nicholas otworzył drzwi, wypuszczając zza siebie kłęby pary. Czuł się jak prawdziwa gwiazda rocka.

-Nikogo nie przekonasz do siebie, głupim "siemanero, jak wakajki" nikt tak nie mówi- wywróciła oczami i zaplotła ręce na piersi.- Brzmisz jakbyś co najmniej podszywał się pod nastolatka, a nie faktycznie nim był.

-Pierwsze wrażenie jest kluczowe, Anno- powiedział z wyższością.

-Chodzisz do tej szkoły czwarty rok. Komu chcesz zaimponować, pierwszakom?

-Każdy głos się liczy w ostatnich wyborach. Za miesiąc wygram wybory tu, a za rok w Columbii- uśmiechnął się i uderzył ją ramieniem wymijając.

Usłyszał jak dziewczyna za plecami prycha, ale nie wiele go to obchodziło. To był jego ostatni rok. Jego zwycięski rok.

***

  Nicholas chyba odrobinę przecenił zdolności Anny do szybkiego zebrania się do szkoły, przez co gdy zajechali pod budynek szkoły, właśnie dobiegała końca pierwsza lekcja.

-Usprawiedliwię ci to- mruknął chłopak wyłączając silnik auta.

-Mam to gdzieś- westchnęła dziewczyna, zamykając lusterko, w którym poprawiała kontur ust.- Te same zasady co co roku, ty nie znasz mnie, ja nie znam ciebie.

-Też cię kocham, sis- powiedział bez przekonania.

  W rzeczywistości ten układ mu jednak całkiem odpowiadał. Mimo, że był pomiędzy nimi wyłącznie rok różnicy, ich charaktery znajdowały się dokładnie na dwóch różnych biegunach. Anna zaskarbiła sobie popularność przez bycie lokalną patoinfluencerką, której wszystkie inne, aspirujące patoinfluencerki w szkole pragnęły się przypodobać, a chłopacy... cóż, pewnie chcieli ją i jej zgraję po prostu zaliczyć. Natomiast, Nicholas lubił o sobie myśleć, jako o latarni w tym nastoletnim chaosie. Takim bezpiecznym wyborze, zawsze gotowym do pomocy ludziom odrobinę... mniej zorganizowanym.

  Jednak nawet mimo tych wszystkich różnic, wiedział, że może liczyć na jej pomoc kiedy przychodziło do kampanii o fotel przewodniczącego szkoły. Sama miała z tego różne benefity, jak na przykład... usprawiedliwienia nieobecności i lepsze kontakty z nauczycielami.

  Poczekał jeszcze chwilę w aucie, by nie wchodzić do budynku w tym samym momencie co dziewczyna. Poprawił ostatni raz opadające na oczy blond włosy i ruszył w stronę swojej Alma Mater. Tęsknił za tą brutalistyczną budowlą, jej krętymi korytarzami i wszechobecnym zapachem detergentu do mycia podłóg. Z rozmachem otworzył dwuskrzydłowe drzwi i ostatkami sił powstrzymał się od krzyknięcia ile sil w płucach "wróciłem, mała!".

  Jego uśmiech jednak szybko zrzedł, gdy napotkał wzrokiem pierwszy plakat, powieszony na głównej tablicy ogłoszeń. Z niedowierzaniem wykonał kilka kroków w jego stronę, na wypadek jakby wzrok jednak płatał mu figla, lub świeżo założone soczewki kontaktowe nagle przestały działać.

-Co do chu...- szepnął pod nosem, szybko się opanowując, gdy przypomniał sobie gdzie się znajduje.

  Gwałtownym ruchem zerwał papier, zostawiając na korku tylko rogi, na których był powieszony.

Z Tobą na DnoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz