i hate to admit

1.8K 81 249
                                    

Ktoś chce zgadywać co ten tytuł może oznaczać i dlaczego go wybrałam? hshsh

Hyunjin wyszedł, zostawiając Felixa za sobą. Zobaczył tłum zebrany na parkiecie. Mnóstwo ludzi pokrzykiwało, inni wychodzili zdegustowani, a jeszcze następni szukali telefonów by nagrać całą sytuację. Na szczęście nie mieli jak. Zauważył, że kotłowanina na parkiecie zwiększała swoje rozmiary. Coraz więcej ludzi przyłączało się do niej. Hwang skierował tam swoje kroki. Był jednocześnie wściekły i rozentuzjazmowany. Felix go pocałował, sam z własnej woli. Powinien podziękować Jisungowi za jego rady, ale oczywiście, że tego nie zrobi. Przecież nie przyzna, że Han miał rację. Ale ktoś śmiał im przerwać, zresztą jak zwykle. I to właśnie przeważyło szalę. Pozwolił by gniew zagotował się w nim, trzymał go resztką cierpliwości na wodzy, ale tylko czekał na pretekst by wylać go na zewnątrz. Gdy był już blisko nabrał powietrza w płuca i krzyknął, a jego głos rozniósł się po całej sali:

- DOSYĆ!- to wystarczyło by tłum się rozstąpił a kilka bijatyk ustało. Oczywiście dwójka nadal kotłowała się i nic sobie z Hwanga nie zrobiła. Chłopak zaczął podwijać rękawy i szedł tym niby korytarzem, który stworzyli mu goście. Jednego chwycił za kołnierz i odciągnął. Tymczasem drugi, który zamierzał się do uderzenia, został poczęstowany soczystym sierpowym i wykręcił mu Hwang rękę.

- Jak mówię kurwa dosyć. To znaczy to DOSYĆ!- wydarł się jeszcze raz i odepchnął Sakuradę od siebie.- To jest mój teren, moja firma i mój pieprzony bankiet, który wasza dwójka właśnie zniszczyła. Mam nadzieję, że mieliście jakiś zajebiście ważny powód by rozwiązywać wasze niesnaski akurat tutaj.

- Poszło o wódkę i o to, który jest silniejszy.- mruknął Namjoon.

- A ty kurwa nie powinieneś się wtrącać.- mruknął Grizzly. To była sekunda jak został powalony na ziemię. Jego twarz powoli zmieniała się w rozkwaszonego pomidora. Hyunjin uderzał raz po raz zdzierając sobie kostki w pięściach.

- A ty kurwa powinieneś siedzieć grzecznie na dupie i nie przerywać mi najlepszych chwil w życiu, ty jebany szmatławcu!- syczał. Tamten ledwo kontaktował.

- Hyunjin zostaw go.- Changbin próbował odciągnąć przyjaciela.

- Chcesz skończyć jak on?- warknął i spojrzał na Seo. Ten lekko cofnął się. Wiedział, że Hyun obecnie nie myśli trzeźwo i że jest wstanie zabić każdą napotkaną osobę. Już dawno nie wpadł w taki maniakalny stan.

- Minho, Han wyprowadzajcie gości. To się zaraz zakończy mordem, lepiej żeby nie było świadków.- mruknął Bin.

- Hannie, nie zbliżaj się do Hyuna, a najlepiej to wyprowadzaj tylko inwestorów i akcjonariuszy.- Minho pocałował go w czoło i sam zaczął powoli odciągać innych gangsterów, którzy najbardziej byli zaciekawieni i rozochoceni bijatyką.

Felix doszedł do siebie i wyszedł z klatki schodowej wprost do pandemonium. Biegający i krzyczący goście, jakaś kotłowanina. Ale gdzie był Hyunjin? Zbliżył się tam gdzie wciąż było najwięcej ludzi. Zamarł widząc chłopaka, który wyglądał jak demon, który znęca się nad truchłem pokonanego. Krew była wszędzie. Wyglądało to jak scena w rzeźni. Chciał dostać się do tej dwójki jak najszybciej. Ktoś złapał go za ramię.

- Felix nie podchodź, jeszcze rzuci się na ciebie. Nie dasz mu rady.- Namjoon mówił poważnie. Skąd on w ogóle znał jego imię?

- Odwal się, nie znasz mnie.- syknął i wyrwał ramię. Dopadł do czarno-włosego. (muszę się teraz przyzwyczaić do tej zmiany)

- Hwang zostaw go słyszysz!- potrząsał nim. Ten nie słyszał go, a może nie chciał?- Hyunjin proszę, pewnie masz całe dłonie poranione.- zaczął go odciągać.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz