Witness

1.6K 73 71
                                    

Obudził się. Leżał na swoim łóżku. Otulony był w koc. Zajrzał pod niego. Spłonął rumieńcem, był w samych bokserkach. Ktoś go przyniósł do domu, rozebrał i położył do łóżka. Wyskoczył szybko z pościeli i ubrał na siebie przydługą, czarną koszulkę. Usłyszał syk dobiegający z jego łazienki. Czyżby był ktoś z nim w domu? Drzwi były niedomknięte. Przez szparę zobaczył jak Hyunjin niezdarnie opatruje sobie dłonie. Wszedł bez płukania. Hwang nie spodziewał się ciepłej dłoni na plecach. Drgnął lekko na to niespodziewane dotknięcie.

- Chodź sieroto, muszę to opatrzeć przy lepszym świetle.- młodszy pociągnął go lekko za rękaw koszulki. Hyunjin usadowił się na stołku kuchennym, a Felix stanął przed nim. Działał metodycznie. Wyjął gazę, nasączył ją jakimś specyfikiem dezynfekującym i zaczął przykładać do zdartych kostek. Starszy nawet się nie skrzywił, bo był wpatrzony w Felixa jak w obrazek. Natomiast Lee starał się skupić na ranach, a nie na rozmyślaniu o długich palcach u dłoni Hwanga. Starał się być delikatny. Wyjął następny opatrunek i plastry, i zaczął zaklejać rany. Skończył. Zaczął wszystko chować po szafkach.

- Dziękuję Felix.

- Nie ma za co, Hyunjin.- na te słowa czerwono-włosy lekko się zaśmiał. Felix pytająco podniósł brew.

- Pierwszy raz nazwałeś mnie po imieniu.- wpatrywał się w Felixa intensywnie.- Podoba mi się.

- Nie przyzwyczajaj się, nadal uważam, że jesteś wariatem. Czemu kazałeś mi skoczyć, do cholery?

- Nie kazałem ci, miałeś wybór. Więc na to wychodzi, że to ty jesteś wariatem i to większym ode mnie.

- A idź z tym.- machnął ręką i zaczął przygotowywać herbatę dla nich dwojga.

- Ale czemu to zrobiłeś? Myślałem, że to oczywiste, że zrezygnujesz z tego pomysłu.- zapytał Hwang siadając przy małej wyspie kuchennej. Ze splecionymi rękami pod brodą, wpatrywał się w młodszego krzątającego się po kuchni. Felix na to pytanie zamarł z puszką matchy w ręce. Chwilę myślał nad odpowiedzią.

- Nie wiem, coś mnie podkusiło.

- Czemu chcesz wejść do mojego świata?- to pytanie zabrzmiało niebezpiecznie.

- Może po prostu jestem ciekawy?

- Ciekawe czego?- Hyunjin brzmiał bardzo poważnie. Felix musiał go zbić z tropu, postanowił zastosować jego własny chwyt. Postawił przy nim herbatę, a gdy go mijał nachylił się nad karkiem starszego i praktycznie muskając go ustami powiedział:

- Ciekawy ciebie Hyunjin.- szepnął. Starszy obrócił się błyskawicznie, chwytając go w talii i przyciągając bliżej siebie.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Felix.

- Uważaj bo ci żyłka pęknie.- uśmiechnął się figlarnie. Brunet nie zdawał sobie sprawy jak działa na Hyunjina. Chłopak, który dostawał wszystko co chciał doczekał się osoby, która nie padła od razu na kolana przed nim. Hwangowi znudziły się przygodne związki. Każdy jego partner już od początku poddawał się mu i był tak samo nudny jak poprzedni. Natomiast Felix, Felix był wyjątkiem od reguły, był po prostu inny. Podjął grę i to Hyunjinowi podobało się najbardziej.

- Lepiej się zbieraj, bo pewnie Minho się martwi.- mruknął młodszy, który w objęcia czerwono-włosego zaczynał tracić wcześniejszą pewność siebie.

- Teraz to się gardzi moim ciepłym ciałem? A wcześniej się tak w nie wtulałeś jak niosłem cię do domu.- zaśmiał się uroczo starszy. ZARAZ, uroczo... O czym Felix właśnie myślał. Musiał ratować resztki zdeptanej dumy. Już sama myśl, że Hwang widział go praktycznie nagiego (no bo przecież ktoś musiał go rozebrać) i z pięknym, dość pokaźnym zestawem blizn, nie napawała optymizmem. Potarł bezwiednie obojczyk, na którym znajdowała się dość spora szrama. Pamiątka z dawnych lat.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz