Mixtape#3

1.3K 93 350
                                    

- Powinieneś ograniczyć z nim interakcje do minimum. Nie podoba mi się, że daje ci tyle pracy, która wymaga z nim konsultacji.

- Jestem w końcu jego sekretarzem. Nie wymagaj za dużo Hyung.- odparł pocierając zmęczone oczy.

Minęły kolejne 2 tygodnie, a serce Jisunga nadal lekko popłakiwało. Wiedział, że nie ma prawa by czuć coś do swojego szefa, ale serce naprawdę nie chciało słuchać mózgu. Bolało, ale ten ból powoli zabierał uśmiech Hwalla.

- Nie lubię go. Zresztą te wszystkie pogłoski mnie niepokoją.

- To znaczy?- Han spojrzał na niego trochę uważniej.

- Nie słyszałeś nic, prawda?

- Ale o czym?

- Ta cała firma należy do jednego z największych gangów Seulu.

- To pewnie jakieś bajeczki dla niegrzecznych dzieci.- skwitował. Przecież doskonale zdawał sobie z tego sprawę, skoro był informatorem z programu ochrony świadków.

- Wcale nie. Sam podpisywałeś papierek o poufności. Dotyczyło to nie tylko projektów, ale również tego co dzieje się w całej firmie. A Lee Know...- przerwał i rozejrzał się ukradkiem.

- To co on?

- Jest współwłaścicielem tej firmy wraz z Hwang Hyunjinem. Jest prawą ręką szefa gangu.

- Nie uwierzę w takie bzdury.- przełknął ślinę młodszy. Wiedział, że Hwang jest szefem gangu i wiedział do kogo należy ta firma, ale jakoś informacja, że Lee Know jest jego najlepszym przyjacielem i być może jego prawą ręką trochę mu umknęła. A powinien to zauważyć. Przecież czuł tą aurę pewności siebie i władzy. Przecież widział jak się poruszał, jak stawiał kroki. Te wszystkie pogłoski i niechęć podwładnych nie wzięła się z niczego. To jak wszyscy się go bali.

- Skarbie, ja się po prostu martwię.- powiedział Hwall i pogłaskał go czule po policzku.- Sam do mnie przybiegłeś ze łzami w oczach. A powodem tych łez był właśnie on.

- Po prostu za bardzo wstrząsnęła mną ta sytuacja.

- Ej ty!- Han na dźwięk tych słów wzdrygnął się i podniósł od stołu.- Ile razy mam powtarzać, że zaraz po wydrukowaniu wracasz do biura. Mamy nawał roboty!- nigdy nie podnosił głosu. Zawsze tylko ten zimny ton i niewzruszone oczy. A jeszcze tak niedawno zapalały się w nich małe światełka szczęścia.- To nie miejsce na pogaduchy.

- Już idę Panie Lee.- odparł ze spuszczoną głową. Minho znowu zacisnął palce w pięść. O wiele bardziej podobało mu się gdy James zwracał się do niego na ty.

Tego feralnego wieczoru gdy wybiegł za nim chciał mu wszystko wytłumaczyć. Wytłumaczyć, że ta jędza Juliet zaskoczyła go. Że ta rozmazana szminka nie była rozmazana od pocałunku. Że on wcale jej nie pocałował i że w momencie, w którym młodszy wszedł do gabinet miał zrzucić dziewczynę na ziemię i wręczyć jej wypowiedzenie pracy za taką samowolkę. Ale widok ''Jamesa'' stojącego w drzwiach go zszokował. Nie potrafił pozbierać myśli. Nie potrafił ruszyć swoim zastygłym ciałem. Dopiero gdy drzwi zatrzasnęły się z hukiem zdał sobie sprawę co się wydarzyło. Od razu wybiegł za młodszym. Ale kurwa nie zdążył. Nie zdążył dobiec, złapać go za dłoń i wszystko wytłumaczyć. Ale zdążył zobaczyć jak młodszy wtula się ze łzami w oczach w pierdolonego Hwalla. To był cios prosto w serce. Jeszcze tej samej nocy przeprowadził poważną rozmowę z Hyunjinem.

- Stary, nie zwolnię go bo ty go nie lubisz! Błagam cię, trzeba było szybciej usidlić tego swojego sekretarzyka...

- Ty tego nie rozumiesz Hwang! Ja nie chcę go przelecieć i potem zostawić! Ja-ja...- zająknął się.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz