Dobrze ci?~ (#15)

40 0 0
                                    

Jeff właśnie siedział, czekając aż tylko Jack się obudzi. Stracił dość dużo krwi. Przez ostatnie dwa dni leżał nieprzytomny, a Jeff codziennie siedział przy nim. Dzisiaj siedział przy nim dłużej, dlatego, że doktor powiedział mu o poprawie stanu bruneta. Powiedział też, że niedługo powinien się obudzić.

Czarnowłosy powoli zasypiał na krześle, obok pseudo szpitalnego łóżka. W zaśnięciu przeszkodził mu jednak ruch ze strony leżącego na łóżku chłopaka.

-Jack? Obudziłeś się?

-J-jeff?

-Jack! Nawet nie wiesz jak się martwiłem! Przepraszam.

-Co? A, no tak jestem ranny. Ta krew.. i potem nóż.

-To moja wina! Dlaczego się na to zgodziłem..?

-Ale pamiętasz, że to był mój pomysł, prawda?-Mówił słabym głosem.

-Niby tak..

-Nie obwiniaj się.

-Dobra, to w takim razie to była wina twojej krwi. Nie myślałem, że będzie taka pyszna..
Jaką masz grupę krwi?

-Nie jestem do końca człowiekiem, więc nie można tego stwierdzić.

-Aha.

-Właściwie to długo spałem?

-2 dni.

-Ile!? Ale dużo krwi ze mnie wypiłeś. Ty wampirze.

Nagle do środka wszedł Smiley.

-Obudził się?-Spytał od razu po wejściu do środka.

...

Teraz Jack siedział na badaniach. Jeff za to siedział i się nudził. Siedział w salonie na kanapie oglądając jakiś tandetny według niego horror.

-A ty co? Nadal masz żałobę, bo prawie zabiłeś swojego męża?-Zwrócił się do niego Tim.

-Stul pysk, i skąd w ogóle wziął się mąż jakoś wczoraj był jeszcze moim "chłopakiem".

-Dobrze wiedzieć, że to tylko twój chłopak, bo już myślałem, że nie zostałem zaproszony na ślub.

-Po pierwsze nienawidzę tego typa, po drugie jeśli kiedykolwiek będę mieć ślub to i tak cię nie zaproszę, a po trzecie to wypierdalaj tego swojego gofra obracać.

-Słyszę panowie, że rozmowa na poziomie.-W salonie pojawił się Helen.

-Wysoki poziom, jak zawsze. Zresztą Toby'ego nawet nie ma idioto, więc sorry, ale nie posłucham twojej rady.-Powiedział Tim wychodząc.

-Chuj mnie to obchodzi! Jebany idiota.

-Przestań kląć przy Sally. Jak się tego nauczy od ciebie to Slender się dowie.-Odezwała się Clockwork siedząca obok z małą dziewczynką.

-A ty byś tylko Slenderem straszyła. Ktoś cię w ogóle pytał o zdanie?

-Skąd te nerwy?-Spytał Helen.

-Denerwują mnie to masz efekty. Zresztą ty też mnie wkurwiasz. Spierdalaj stąd.

-Słownictwo!

Jeff opuścił salon i udał się do swojego pokoju, a na rozluźnienie zwinął z kuchni dwa piwa. Kiedy w spokoju pił piwko, do pomieszczenia wszedł Jack.

-Już wszystko dobrze z twoją ręką?

-Jest dobrze, nawet tak dobrze, że możemy to powtórzyć.

-Nie żartuj sobie, jestem na siebie za to zły.

-To przestań, ja tego chciałem i nawet po tym co się stało chętnie bym to powtórzył~

-Aż tak cię to podnieciło?

-Tak bardzo, że mam ochotę cię pieprzyć.

-Mocne słowa.-Odpowiedział chłopak z rumieńcami na twarzy.

-A nie chciał byś?

-A masz gumki?

-Jasne, że mam. Nie mogę się już doczekać, aż zobaczę cię mokrego i błagającego o więcej.-Rozmarzył się i zrobił czerwony.

-A lubrykant?

-Nie mam.

-To nie zaruchasz, mam wymagania i nie znoszę bólu.

-Czyli jesteś towarem z wyższej półki widzę, nieźle mi się trafiło. Ale obściskiwanie chyba wchodzi w grę, co nie?

-Nie mam nic przeciwko.

Jack od razu podszedł do Jeffa i w mgnieniu oka przygniótł go do ściany, całując namiętnie. Wędrował ręką po całym torsie bladego nastolatka. Drażnił palcami jego sutek, zaś drugą ręką macał go po tyłku. Umysł Jeffa gdzieś odpłynął, a jego ciało cieszyło się przyjemnym dotykiem. Gdy zabrakło powietrza ich usta się rozłączyły, jednak starszy nie zaprzestał dotykania młodszego. Woods wzdychał i sapał z przymkniętymi oczami, a Eyeless przyglądał się i przysłuchiwał z satysfakcją.

-Dobrze ci?~-Wyszeptał Jack niskim głosem wprost do ucha wyższego.

-Mhm.

-To przedsmak tego, co będzie jak tylko załatwię lubrykant. Będzie ci jeszcze lepiej. Obiecuję.

-Zobaczymy.


E.J. x JeffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz