ROZDZIAŁ 1

34 3 3
                                    

10 lat wcześniej...

Dzień, jak każdy inny, niczym się nie różnił. Mama rano odwiozła mnie do szkoły. Kiedy wysiadałam z samochodu, powiedziała mi, że w związku z moimi dzisiejszymi urodzinami zabiera mnie na lody. Ucieszyłam się, choć wiedziałam, że tata z nami nie pójdzie. Był kierownikiem dużej firmy i wracał późnym wieczorem. Praktycznie się z nim nie widziałam, a jak już to nastąpiło, atmosfera między nami była dość napięta, jeśli w ogóle można tak ją nazwać.

Po lekcjach mama podjechała po mnie samochodem i podjechałyśmy do naszej ulubionej lodziarni. Śmiałyśmy się i zajadaliśmy moimi ulubionymi lodami truskawkowymi. Gdy zrobiło się późno, postanowiłyśmy wrócić do domu. Przez całą drogę powrotną mama była bardzo spięta, zaczęłam podejrzewać dlaczego. Kiedy wysiadłyśmy z samochodu, podeszłyśmy do drzwi, a mama wyciągnęła klucze z torebki, którymi potem je otworzyła. Przepuściła mnie
w drzwiach, weszłam głębiej do domu i zauważyłam tatę siedzącego z kamienną miną na fotelu, który był skierowany w moją stronę. Jego postawa nie wróżyła nic dobrego.

- O George już jesteś. - Powiedziała mama, kiedy również go zobaczyła. - Nie miałeś być trochę później? Wszystko w porządku? - Zapytała, gdy zobaczyła, że twarz taty przybiera coraz bardziej zaciekły i wkurzony wyraz.

- Gdzie byłaś z Mercy? - Spytał, zabijając mamę wzrokiem.

- Byłyśmy na lodach, ma dzisiaj urodziny. Zapomniałeś?

Tata powoli przeniósł wzrok na mnie i powiedział:

- Wszystkiego najlepszego.

- Dziękuję - Powiedziałam, z wbitym wzrokiem w podłogę.

- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię!

I stało się, wybuchł jak wulkan, który wyrzuca na zewnątrz lawę. Jest jej tak dużo, że mimo tego, że chciałoby się uciec, nie da się. Z nim było podobnie. Czasem nie znałyśmy powodu jego zachowania. To nie był pierwszy raz, ale dzisiaj było inaczej, i to mogło się źle skończyć. Podniosłam głowę, patrząc na niego ze łzami w oczach.

- Haruję jak wół, i to, co dostaję w zamian? Wracam do domu, zmęczony, nikogo nie ma i nie ma obiadu.

Wstał z fotela i ruszył powolnym krokiem do mamy. Widziałam strach w jej oczach, skuliła się.

- Mercy, idź do pokoju. Muszę porozmawiać z twoją matką. - Powiedział opanowanym jak na niego głosem.

Nie ruszyłam się nawet o milimetr, stałam i wpatrywałam się w mojego tatę. Gdy się zorientował, za nadal jestem w salonie, odwrócił się w moją stronę I podszedł do mnie. Przerzucił sobie mnie przez ramię. Krzyczałam i waliłam go pieśniami po plecach, jednak sprawiał wrażenie, że nie robiło to na nim wrażenia. Mama również krzyczała, żeby mnie puścił. Jednak on nie słuchał, był jak w transie. Wszedł po schodach na piętro, otworzył drzwi od mojego pokoju I postawił mnie
w nim na podłodze. Wyszedł i zamknął drzwi za sobą, krzycząc, że mam zakaz wychodzenia
z pokoju, dopóki mi nie pozwoli.

Przez moment panowała cisza, ale później zaczęło się istne piekło. Słyszałam zza drzwi krzyki
i płacz mamy, mimo że ktoś próbował tłumić te dźwięki. Zaczęłam walić w drzwi zalana łzami. Bałam się o moją mamę. Otworzyłam drzwi mimo zakazu taty I zbiegłam po schodach na dół. Przebiegłam przez korytarz, a to, co zobaczyłam po wejściu do salonu, wbiło mnie w ziemię. Nie wiedziałam, co się dzieje i zaczynałam wpadać w panikę. Czułam się, jakby coś owijało się wokół mojej szyi i coraz bardziej się zaciskało.

Oboje byli nadzy. Ojciec przyciskał mamę do kanapy za szyję, a druga ręką starał się zasłonić jej usta. Byłam za mała, żeby zrozumieć co tak naprawdę robił mój tata, mamie. W tamtym momencie nie wiedziałam nawet, czy mogę nadal o nim tak mówić.
Mama zauważyła mnie kontem oka, a w tym samym czasie po jej policzku spływy łzy. Ojciec, gdy mnie zauważył, zaczął krzyczeć, ale nic z tego co do mnie mówił, nie docierało do mnie. Czułam się, jakbym była pod wodą i jakiś potwór z głębin zaczął wciągać mnie coraz bardziej w dół. Wszystkie głosy były przytłumione. Osunęłam się po ścianie i modliłam się w duchu, żeby to piekło się skończyło.

Igranie z Ogniem || Anna RomanowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz