"Enid."
"Co znowu, Wednesday?"
Wilkołaczka odwróciła się z nieskrywaną furią w stronę swojej współlokatorki. Wednesday wyraźnie poruszona nagłym wybuchem — zazwyczaj pozytywnej i wesołej nastolatki — cofnęła lekko podbródek.
"Jesteś..."
"...za głośno, nieznośna, zbyt kolorowa? Co tym razem, co?" Wcięła się blondynka.
Jasnowidzka nieprzyzwyczajona do agresywnych odpowiedzi Enid musiała mrugnąć, żeby przyswoić sobie ten nowy stan rzeczy. Co tym razem zrobiła lub powiedziała nie tak? Jaką niepisaną regułę społeczną złamała? Jedyne co chciała zrobić to zwrócić uwagę swojej współtowarzyszki na pewną, niedającą jej spokoju od dłuższego czasu i zdecydowanie zbyt rozkojarzającą ją rzecz.
Ale Enid tego nie wiedziała.
Wilkołaczka z jakiegoś powodu wznosiła się teraz na wściekłej fali, oddając władanie nad swoim ciałem i umysłem wilczej furii. Wednesday musiała przyznać, że taka wersja jej najlepszej przyjaciółki definitywnie zadowalała jej oczy, jednak tego samego nie robiła już z sercem.
"Jesteś... Twoja odzież jest w... strzępach." Cicho, ale stanowczo stwierdziła ponura jasnowidzka.
"Co?"
"Enid. Nie udawaj głupszej, niż jesteś." Powiedziała monotonnym tonem.
Wilkołaczka kilka razy zamrugała w zdezorientowanym rytmie. Furia zdawała się powoli opuszczać jej ciało, a jej miejsce przejmowało niezrozumienie.
Oczy Wednesday niechętnie opuściły zdziwioną twarz Enid i zsunęły się niżej. Do miejsca, które odkąd blondynka wpadła do ich wspólnego pokoju przyciągało do siebie jej mroczną współlokatorkę jakąś — prawdopodobnie nieczystą i zdecydowanie magiczną — siłą.
Enid podążyła za wzrokiem swojej przyjaciółki i zatrzymała się tam, gdzie ciemne oczy zdawały się obecnie wypalać w niej dziury. Jej koszula była dosłownie w skrawkach, bezczelnie odsłaniając to, co na co dzień było zakryte. Jednak poszarpane pionowe i poziome linie zdobiące teraz jej górną część ubrania nie były tym, co najbardziej zaaferowało spojrzenie Wednesday.
Był nim prawy bok Enid. To właśnie w tamtym miejscu duża część koszuli dziewczyny została brutalnie oderwana. Niezasłonięta przestrzeń, przez którą przebijało się blade smukłe ciało, ciągnęła się aż do pępka, a następnie w górę, dając dojść do głosu kilku żebrom.
"Och." Blondynka cicho westchnęła. "To nic takiego."
"Enid. Nie masz na sobie sporej części ubrania. Mogłabyś wyjaśnić dlaczego?"
"Powiedziałam, że to nic takiego. Nie musisz na mnie tak patrzeć." Odparła, spoglądając w dziwnie niespokojne i rozproszone oczy swojej współlokatorki. Wednesday z jakiegoś powodu miała problemy ze skupieniem, co było dziwne, biorąc pod uwagę to, że ta — tak nietypowa — dziewczyna na co dzień nie miewała z tym elementem trudności.
"Słucham?" Wednesday lekko zdziwiona przechyliła głowę.
"Po prostu... Wdałam się w bójkę." Wilkołaczka ciężko westchnęła i zaczęła się odwracać w kierunku kolorowej części pokoju, sugerując koniec wymiany zdań. Jednak ruch ten został przerwany przez zimną dłoń gwałtownie wczepiającą się w jej rozgrzany nadgarstek.
"Nic ci nie jest? Jesteś ranna? Kto to był?" Słowa wylały się nagle z drobniejszej dziewczyny.
Wilkołaczka zamknęła na chwilę oczy, próbując uspokoić swojego wewnętrznego wilka.
CZYTASZ
To tylko małe nieporozumienie (Wenclair)
RomanceEnid skądś wraca. Wednesday zastanawia się, dlaczego jej współlokatorka i najlepsza przyjaciółka w jednym nie ma na sobie sporej części górnej garderoby. Doprecyzowując, ma, jednak ta została przez coś - a może kogoś - poszarpana. Wednesday bardzo b...