15

1.2K 47 7
                                    

-No mówię ci Nicol, to na bank od niego-podekscytowałam się, przypominając sobie wczorajszy prezent

-Mega ładne-zachwyciła się-Sama bym takie chciała dostać... W dodatku pamiętał że tulipany to twoje ulubione kwiaty, jaki kochany

-Oj no bez przesady-machnęłam dłonią, mieszając łyżeczką kawę

-Musisz mu podziękować Laura-podniosła brwi-Ciekawe skąd miał twój adres...

-Pewnie mnie śledził czy coś-prychnęłam, stukając paznokciami o blat

-A jak z Jude'm? Odezwał się?-zmieniła temat, spoglądając na przechodzących obok ludzi

-Nie-westchnęłam-Pewnie się obraził... Napisałam mu z milion wiadomości o tym, lecz nawet nie wyświetlił 

-Kurde, słabo trochę-syknęła-Trzeba liczyć, że mu przejdzie 

-Albo polecę na jego mecz i może mnie zobaczy-podniosłam palec do góry

-Najlepiej-zaśmiałyśmy się, lecz dziewczyna po sekundzie spoważniała-Ale teraz na poważnie. Odkręć to z Bellingham'em i Gavirą. To jest twoja misja na najbliższy czas

-Nie mów mi co mam robić, proszę-przewróciłam oczami

-Oj Laura Laura Laura-przeciągnęła, wzdychając 

Po kolejnej godzinie postanowiłyśmy się rozejść. Zapłaciłyśmy za kawę i wyszłyśmy z kawiarni, żegnając się. 

Stałam w miejscu, rozmyślając. Iść do Pabla,czy może lepiej dać spokój? 

Nie chcąc żyć ciągle pokłócona z nim, zamówiłam taksówkę i podjechałam pod stadion. Wolałabym się z nim spotkać w innym miejscu, ale codziennie mają treningi lub jakieś spotkania, które uniemożliwiają mi to. 

Wzięłam głęboki wdech, poprawiłam włosy i weszłam na stadion. Na szczęście w telefonie mam kod,  dzięki któremu wchodzę bez problemu w takie miejsca. 
Idąc, wyobrażałam sobie wszystkie, możliwe scenariusze podczas rozmowy z chłopakiem. Oczywiście tych negatywnych było więcej, lecz starałam się je wyrzucić z głowy. 

Pierwszą osobą, którą zauważyłam, był Jules. Ciemnoskóry podszedł do mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy, od razu rzucając się w moje objęcia. 

-No, już myślałem że więcej się nie zobaczymy-szepnął, głaszcząc mnie po plecach-Wyładniałaś przez ten czas

-Oj, no błagam-zaśmiałam się-Przestań

-Co tam?-zapytał, robiąc krok w tył 

-Przyszłam porozmawiać z...-przerwałam-Gavirą 

-Wreszcie!-klasnął w dłonie-Go bad bitch, go bad bitch

-Co ty masz z tą piosenką?-zmarszczyłam brwi, ciągle się śmiejąc

-Kurde no, właśnie nie wiem-podniósł ręce-Pojawia mi się w głowie gdy cię widzę. O, jest jeszcze jedna! She looks just like a dream, the prettiest girl I've ever seen-zaczął nucić

-Kocham cię Kounde-poczochrałam go po włosach-Idę na misję, więc żegnaj-ukłoniłam się-Może się jeszcze zobaczymy 

-Yeaah!-krzyknął głośno-Jak coś to twój książę siedzi przed szatnią

Posłałam mu buziaka w powietrzu, odchodząc. Widząc osiemnastolatka na ławce z opartą głową o dłonie, przymrużyłam oczy.

-Pablo-mruknęłam, podchodząc

-Laura? Co ty tu robisz?-wstał 

-Przyszłam porozmawiać-podeszłam bliżej-I podziękować za kwiaty

-Nadal lubisz różowe tulipany, prawda?-podniósł jeden kącik ust a ja kiwnęłam głową

-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-zapytałam wprost

-Wczoraj poszedłem pod twój dom-wrócił na swoje miejsce-Twoja siostra mi powiedziała, że mieszkasz już gdzieś indziej i podała adres. Nie chciałem cię nachodzić, więc wysłałem twoje ulubione kwiaty, bo wiedziałem że się odezwiesz 

-Dziękuje-uśmiechnęłam się lekko-Są piękne 

-Przepraszam, Carrasco-spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem-Za to jak ostatnio się do ciebie odezwałem... Nie powinienem się tak zachować, wiem. Czasu już nie cofnę, lecz gdyby się dało, zrobiłbym wszystko żeby powrócić do czasów liceum. Byłem wtedy inny, uwierz mi. Jest mi tak strasznie głupio, bo rozumiem co czułaś. Zrozumiałem, jakim dupkiem wtedy byłem. Nie chcę się już z tobą kłócić, ale widząc cię po raz pierwszy,po takiej przerwie, nie mogłem sobie tego wszystkiego poskładać w głowie 

-Oj Gavira, Gavira-wypuściłam powietrze z ust-Dziękuję-podniosłam jedną brew-Dziękuję, że potrafiłeś spojrzeć mi prosto w oczy i to powiedzieć. Tobie też należą się przeprosiny, bo sama się lepiej nie zachowywałam. Zgoda?-zapytałam

-Zgoda-objął mnie jedną ręką, mocniej przyciągając w swoją stronę

Siedzieliśmy w takiej pozycji przez kolejną minutę. Oczy miałam wlepione w podłogę, zastanawiając się nad tą całą sytuacją. 

-Balde, możesz wychodzić!-krzyknął chłopak obok, przez co momentalnie się wzdrygnęłam 

Odwróciłam głowę i ujrzałam ciemnoskórego z telefonem w dłoni. Za nim stał Ansu, który obserwował nas rozbawiony. 

-No ej! Co to ma być-podniosłam ręce, śmiejąc się-Ile wy już tutaj stoicie?

-No nie wiem... Może gdzieś tak z pięć minut?-założył dłoń na biodrze-Wystarczająco, żeby usłyszeć i nagrać waszą rozmowę 

-Usuń to-zagroziłam mu palcem

-Okej, ale i tak już to zobaczyło dziesięć osób-wzruszył ramionami-Bo wrzuciłem to na grupę 

-Alejandro!-krzyknęłam-Wiedziałeś o tym, prawda?-odwróciłam się w stronę osiemnastolatka 

-Ja? Nieee-przeciągnął

-Nienawidzę was-przewróciłam teatralnie oczami, chichocząc 

Angry Issues || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz