W przeciągu następnego tygodnia wszyscy w szkole zadawli się chodzić jak na szpilkach czasami zachowując się jak schizofrenicy gwałtownie reagując na najmniejszy podejrzany szmer. Bo jak tu zachowywać się spokojnie gdy po szkole chodzi żywy trup? Wielu nie było po prostu w stanie tego pojąć.
Na szczęście dla nich Colins jedynie pojawiał się na lekcjach i posiłkach po czym szybko znikał z oczu wszystkich i jeżeli sam nie chciał nikt nie potrafił go znaleźć aż do ciszy nocnej choć jego współlokatorzy mówili że czasami znikał i nikt nie wiedział gdzie jest.
Po za tym jednak nie sprawiał żadnych kłopotów, w przeciwieństwie do poprzednich lat, w ogóle nie wpakowując się w żadne kłopoty. Nie mniej jego powrót dalej wprawiał w kontrowersję.
- Dlaczego nikt mnie nie poinformował!? - Zażądała wściekła McGonagall wyjaśnień od Shacklebolta, Ministra Magii - Zdajesz sobie sprawę jaką to burze wywołało!? - Grzmiała dalej pokazując mu nagłówki gazet z przed kilku ostatnich dni
Prócz Ministra obecni też byli profesorowie Slughorn i Flitwick jak również Persy Weasley, asystent Shacklebolta.
- Rozumiem twój gniew Minervo, jednak musisz zrozumieć że było to działanie konieczne - Próbował mówić spokojnie nie eskalując złości
- Konieczne? - Prychnęła z niedowierzaniem - Rodzice dzieci chcą mnie zjeść żywcem - Pokazała na stos kartek obok kominka - Większość z nich to wyjce!
- Prawda, że powinniście podejść do sprawy ostrożniej panowie - Zgodził się z nią Flitwick przecierając chusteczką czoło - Uczniowie codziennie wypytują mnie i już nie wiem jak mam im odpowiadać nie strasząc ich
- Sytuacja jest chwilowa, przyzwyczają się - Wtrącił się Persy
- Ale nim to nastąpi stanie się coś złego - Burknął w odpowiedzi Profesor zaklęć - To kwestia czasu nim dojdzie do incydentu
- Rozumiem wasze obawy jednak tak jak już mówiłem sytuacja wymaga jego obecności - Brnął w to dalej Minister
- Ale czy naprawdę nie ma innej drogi? - Spytał w końcu Slughorn - Nieco mniej...radykalnej?
- Przykro nam jednak nie - Zaprzeczył ponowie zwracając się do Minervy - Posłuchaj, zdaje sobie sprawę że proszę o dużo ale wytrzymajcie, to naprawdę ważne
Minerwa przewróciła oczami ale w końcu opanowała nerwy i w końcu usiadła przy swoim biurku.
- Co jest w takim razie w tym tak ważnego? - Spytała patrząc mu prosto w oczy
Shacklebolt westchną siadając na przeciwko niej a pozostali ludzie w pomieszczeniu zamienili się w słuch.
- Osobiście przesłuchiwałem Colinsa kilka dni po przebudzeniu - Zaczął w końcu - Od początku mówił że musi tu wrócić jak najszybciej
- Powiedział czemu? - Spytał zaintrygowany Flitwick - I czemu mu tak na tym zależało?
- By znaleźć mordercę - Wtrącił się Persy ale widząc karcący wzrok Ministra spuścił głowę - Przepraszam
- Mordercę - Powiedział nieco tępą Slughorn - Że niby tutaj? W Hogwarcie?
- To brednie - Prychnęła Minerva jednak nie była do końca przekonana co do własnych słów
- Niestety, Colins zapewnił mnie, że to prawda i, że zamierza zmusić swoich oprawców do przyznania się do winy - Wyjaśnił Minister
- Sprawców - Zastanowił się Slughorn po czym zauważył - Znaczy jest ich kilkoro
- Przypuszczamy że tak - Przytaknął - Jednak nie znamy ich pełnej liczby
- Ale dlaczego w to się tak bawi, dlaczego od razu ich nie wyda? - Dopytywała Minerva ale Minister jedynie pokręcił głową
- Przykro mi ale tego mi nie zdradził - Przyznał ze skruchą - Jedyne mogą się domyślać że osoby te mogą mieć bardzo dobrą wśród reszty uczniów i nauczycieli, i właśnie dlatego potrzebuje czasu by się z nimi uporać
Po tych słowach Minerva zacisnęła usta usta z frustracji. Nie podobało się jej to jednak mogła jedynie wszystko obserwować i pilnować by sytuacja nie eskalowała w niebezpieczne rejony.
Powrót Colinsa do szkoły wywołał wrzawe w magicznym społeczeństwie. Wieli rodziców było oburzonych tym że pozwolono mu wrócić mimo iż nie zbadano okoliczności jego powrotu narażając tym samym uczniów na niebezpieczeństwo.
Jednak czas mijał a Colins jedynie przemykał wśród szkolnych murów niczym duch nikomu nie przeszkadzając ani nie wadząc choć często Denis skarżył się że nie może dopilnować brata w jednym miejscy i ilekroć choć na chwile straci go z oczu ten zaraz znika nie wiadomo gdzie.
Jedna osoba jednak podejrzewała gdzie chłopak mógł znikać.
Odkąd Clavery powrócił do szkoły Harry co chwile miał wrażenie że ktoś go obserwuje praktycznie nieustannie. Na korytarzach, w bibliotece, na błoniach, pokoju wspólnym, posiłkach a nawet na obrzeżach zakazanego lasu czy na boisku quidditcha. Kilka razy zdołał uchwycić ów natarczywy wzrok jednak tak jak się szybko pojawiał tak też szybko znikał. I tak w kółko. Miał wrażenie że zaraz zwariuje.
Sprawy nie poprawiał fakt iż od jego powrotu jego przyjaciele go unikali w tym też i Ginny. Ilekroć czuł tajemniczy wzrok na sobie, zapewne Colinsa, ci znikali udając się w różne miejsca wykręcając się w różny sposób. Do tego zaczął odczuwać dziwne zawroty głowy a żołądek chwilami bolał go okropnie.
Ignorował jednak ten ból w głowie starając się wymyślić plan jak pozbyć się namolnego fana który powrócił by znów go gnębić. Bo jaki niby miałby być inny powód by miał tu wracać czyż nie?
YOU ARE READING
Upadły Dla Mnie [Harry Potter]
FanficWojna się zakończyła i wszyscy myślą że mogą odetchnąć jednak niebiosa mają co do tego inne plany