Rozdział 3

348 25 2
                                    

Rozdział 3

Hala pobiegła do Janka. Inni również zaraz znaleźli się w pokoju, więc Zośka poszedł z nimi. Jednak stanął z boku. Nie chciał na razie się do niego zbliżać. Póki był nieprzytomny to nie było aż tak skomplikowane. Ale teraz... Ten pocałunek... To wszystko...

Zośka stał z boku i starał się nie patrzeć w stronę Rudego. Rudy jednak cały czas zerkał na Tadeusza. Patrzył i patrzył, aż wreszcie Tadeusz też spojrzał. Ich spojrzenia się zetknęły. Janek patrzył ze smutkiem, ale też z nadzieją. A Zośka patrzył ze zmieszaniem i lekką paniką. Oboje jednak mieli w spojrzeniu krople szczęścia. Wszyscy się cieszyli ze zdrowia Rudego, jednak dla niego liczyła się tylko uciecha Zawadzkiego. Liczyło się to, że osoba do której coś czuje też się cieszy. I liczył się ten pocałunek.

Po jakiejś godzinie wszyscy wyszli z pokoju. Zośka też. Jednak za następną godzinę się wrócił. Wszedł bez słowa, tak jak wcześniej wyszedł. Usiadł na krześle też bez słowa i patrzył się tępo w podłogę, która wydawała się niesamowicie ciekawa. Przyszedł, żeby coś powiedzieć, coś zrobić. Jednak gdy tu wszedł, nie miał najmniejszego pojęcia co tu robi. Bo niby co miał powiedzieć? Bo niby jak oni mieliby funkcjonować? Przecież to niemożliwe, zakazane. Ale od kiedy Tadeusza Zawadzkiego obchodzi, czy coś jest zakazane, czy nie?

- Zośka... - pierwszy odezwał się Rudy. - Ja... wiesz, że cię kocham, prawda? Ale... ja wiem, że Ty mnie nie. W porządku. Po prostu wróćmy do dawnej relacji i zapomnijmy.

Tadeusz powinien się zgodzić. Tak by było dobrze. Normalnie. Tylko, że... On nie chciał takiego układu. Nie dałby rady zapomnieć.

- Rudy... tylko, że ja ciebie kocham! - niemal krzyknął te słowa.

Tak bardzo chciał to wreszcie powiedzieć przytomnemu Jankowi. Udało się. Powiedział. Ale co dalej? Co ta dwójka ma zrobić z tymi wszystkimi informacjami?

Janek patrzył się prosto w Zośkę. Podniósł powoli głowę, a dalej Tadeusz wiedział co robić. Przybliżył swoją twarz do twarzy Rudego i najpierw delikatne pocałowali swoje usta, a później coraz mocniej. Janek uchylił wargi i wpuścił język Tadeusza do środka. Całowali się aż do utraty tchu. Potem odsunęli się od siebie i Bytnar opadł ciężko na poduszkę. Wciąż był cały posiniaczony i obolały, a jego organizm był mocno osłabiony.

- Janek... To był najlepszy pocałunek jaki kiedykolwiek miałem. - wyznał Zośka.

Rudy zaśmiał się lekko i syknął w tym czasie z bólu. Śmiech był dla niego dosyć trudny i bolesny, przy obecnym stanie zdrowia.

- Wszystko w porządku?

- Tak, tak. - mruknął Rudy. - Możemy... możemy to powtórzyć?

I Tadeusz znowu całował Janka. Nie ostro, czy zaciekle. Delikatnie i z pasją. Oboje chcieli całować się tak już wiecznie. Tak jakby nie istniało nic poza nimi samymi i ich cudownymi wargami.

Gdy skończyli pocałunek, ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę! - krzyknął nie pewnie Zośka.

Do środka weszła Duśka.

- Nie chcę przeszkadzać, ale chciałabym porozmawiać z bratem.

- Emm... jasne. - powiedział Tadeusz i wstał z krzesła.

Gdy wyszedł z pokoju, oparł się bezsilnie o ścianę. Instynktownie przejechał delikatnie palcem po swoich wargach. Wargach, które niedawno były całowane przez Janka Bytnara. Zawadzki czuł się... sam nie wiedział jak się czuł. Z jednej strony czuł się źle. W końcu oboje byli chłopakami, a Tadeusz miał dziewczynę. Ale z drugiej... czuł się tak cudownie.
A Hala... To już przeszłość. Nic do niej nie czuł.

Niewiele myśląc skierował się do pokoju w którym aktualnie znajdowała się Halina.

- Hala... możemy pogadać?

Wiedział, że ją zrani, wiedział, że niszczy sobie szanse na szczęśliwy związek z dziewczyną. Jednak... Nie chciał żyć w kłamstwie. I to nie było tak, że Rudy wyznał mu uczucia i on nagle stwierdził, że też to czuje. Nie. Po prostu wreszcie wiedział jak to nazwać. Potrafił to nazwać. Potrafił powiedzieć ,,Kocham Cię'' prosto do Janka Bytnara. Bo kochał go i to nie od dziś. Tak naprawdę, to kochał już od pierwszego spotkania.

- Tak, Tadziu, oczywiście. - odparła uradowana dziewczyną. - O co chodzi?

- Hala... posłuchaj. Bardzo Cię lubię, naprawdę. Jesteś świetną dziewczyną, jednak... Nie mogę już dłużej z tobą się spotykać. Przepraszam.

Chwilę patrzyła się tępo prosto w Zośkę. Potem uśmiechnęła się lekko.

- Chodzi o Rudego, prawda? - spytała.

Tadeusz nie odpowiedział. Nie wiedział co powiedzieć. Na szczęście Hala kontynuowała:

- W porządku. Kocham Cię i twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze. Jeśli przy Janku jesteś szczęśliwy, to w porządku. Wspieram Cię mimo wszystko.

- Naprawdę? - odezwał się wreszcie blondyn. - Nie twierdzisz, że zwariowałem?

- Nie. Widzę jak na siebie patrzycie. Ja kocham ciebie, ale ty kochasz Rudego. A Rudy kocha ciebie.

I takim cudem Tadeusz Zawadzki uwierzył, że ten związek może się udać.

-------

Od autorki:

740 słów. To już ostatni rozdział, choć wcześniej był jeszcze jeden, ale go usunęłam, bo mi nie odpowiadał.

Miłego dnia/wieczoru/nocy
~Alex~

przed śmiercią. ROŚKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz