Rozdział 2

323 25 13
                                    

Rozdział 2

Zośka leżał w fotelu zamyśleniu. Operowali Janka. Udało się. Przynajmniej operacja się udała. Jednak życie Rudego dalej było w wielkim zagrożeniu. On dalej mógł nie przeżyć.

Wtedy do fotela podeszła Hala. Oplotła ręce w około jego szyi i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku. Tadeusz pierwszy raz nie wiedział co zrobić. Oddać pocałunek?

- Hala... idź sobie, proszę. - powiedział.

Tylko taka odpowiedź wydawała mu się sensowna. Nie będzie przecież obściskiwał się z dziewczyną, gdy członek Szarych Szeregów może umrzeć. Gdy Janek Bytnar może umrzeć. Bo chodziło o Janka i o to co powiedział. Powiedział: ,,Kocham Cię''. Tak po prostu. Wyznał to, bo miał umrzeć. Miał już nigdy nie zobaczyć Zośki. Powiedział to, co powiedział, bo i tak nie byłoby żadnych konsekwencji. Nie byłoby konsekwencji, gdyby umarł. A Janek Bytnar o pseudonimie Rudy, może żyć i są na to nawet spore szanse. Dopiero teraz do Tadeusza dotarło wielkie znaczenie słów ,,Kocham Cię'' i ich konsekwencji. Tego jak dwa słowa mogą wpłynąć na człowieka. Przecież zbył Halę! A wszyscy wiedzą, że Zośka podkochuje się w Hali, a Hala w Zośce. Co do drugiego nie miał cienia wątpliwości. Co do pierwszego... Tadeusz sam nie wiedział. Wszyscy mu mówili o tym jacy oni są zakochani. Wszyscy patrzyli na ich pierwszy pocałunek. Wszyscy powiedzieli Zośce: ,,Och, jak ty ją kochasz''. Wszyscy poza Jankiem Bytnarem. Teraz Zawadzki wiedział dlaczego. Chociaż ten związek nie miał prawa zaistnieć, Janek powiedział te dwa cholerne słowa, które tak wszystko skomplikowały. Skomplikowały cały zero jedynkowy proces życia miłosnego, Tadeusza Zawadzkiego. A jeśli, bo nic nie wiadomo, Rudy przeżyje, Zośka będzie czuł się tak niezręcznie. Rudy pewnie też. Powiedział to miało go tu nie być. Więc mimo wszelkich starań, Zawadzki zaczął odczuwać wątpliwości.

Czy dobrze postąpił ratując życie Rudego?

Co za głupie pytanie. Oczywiście, że dobrze. Przecież to niedorzeczne myśleć inaczej.

Wtedy Halinka znowu stanęła przy fotelu Zośki.

- Tadeusz... Nie łam się. - powiedział, jak gdyby nigdy nic. - Rudy przeżyje. Operacja się udała.

- Ale... Może on nie chciał przeżyć?

- O czym ty mówisz, Tadziu?

- Mówię o tym, że Janek wyznał mi uczucia. Ba zrobił to tylko dlatego, że sądził, że umrze! - chciał powiedzieć, jednak tego nie zrobił.

Całe szczęście, że tego nie powiedział. Oczerniłoby to i Zośkę, i Rudego.

- Nie ważne. - mruknął tylko i wstał z fotela.

Hala spojrzała na niego zmartwiona, a on skierował się do pokoju Rudego. Wszedł do qśrodka i usiadł na krześle. Rozejrzał się i upewnił się, że nikogo w pobliżu nie ma.

- Rudy... - zaczął cicho wygłaszać swój monolog. - Ja... Nie wiem co zrobić, nie wiem co powiedzieć. Nie wiem, co będzie gdy się ockniesz, ale nie wiem też, co będzie gdy się nie ockniesz. To drugie byłoby chyba gorsze. Dlatego proszę, obudź się. I jeszcze jedno... chcę żebyś wiedział, że ja ciebie też.

Przysunął się bliżej łóżka i złapał nieruchome dłonie Janka.

- Też Cię kocham. I też uważam Cię  za kogoś więcej niż przyjaciela. - dokończył swój wywód.

Z oczu Zośki popłynęły łzy. To była prawda. Szczera prawda. I w tym momencie prawdą okazało się też życie Rudego.

Janek jęknął cicho i powoli uchylił powieki. Wcześniej nie był w stanie nic zrobić, ale coś słyszał. Słyszał głos Tadeusza. Nie wiedział co tamten dokładnie mówi, ale coś ważnego, smutnego i jakby pięknego.

- Tadeusz... - ledwie wyszeptał, gdyż mówienie okazało się w cholerę trudne.

Zawadzki obrócił się niczym błyskawica i równie szybko przetarł oczy.

- Janek! - prawie krzyczał z radości. - Ty żyjesz!

Złapał mocniej dłonie Rudego. Znowu płakał. Tylko tym razem ze szczęścia. Jedyną osobą przy której Zośka nie bał się płakać, był Rudy.

- Na to wygląda... chyba, że trafiłem do nieba. Dla mnie... - zakaszlał. - ...Nie wiele się różnisz.

Tadeusz zaśmiał się cicho, ale szczerze. Jeśli tak mogłaby wyglądać ta relacja, to byłoby cudownie. Rozluźnił jedną rękę i przeniósł ją na głowę Janka. Pogładził jego wciąż zmaltrewane czoło. Spojrzeli sobie w oczy. Zośka zaczął powoli przybliżać swoje wargi do warg Bytnara. I pocałował je lekko. Ten pocałunek trwał sekundę, może dwie. Oderwał swoje usta i szybko wstał. Wyszedł bez słowa. Nie zwrócił się nawet do nikogo, że Janek się obudził. Po prostu poszedł do pokoju, znalazł Halę, złapał dziewczynę za ramię i złiżył na jej ustach długi i przeciągły pocałunek. Dla dziewczyny było to miłe zaskoczenie. Dla Zośki - zdecydowanie nie.

- Cholera. - mruknął niekontrolowanie chłopak.

- Co się stało, Tadziu?

- Janek się ocknął... - powiedział, bo nie wiedział co innego odpowiedzieć.

-------

Od autorki:

716 słów 💖 ogólnie jest moje pierwsze opo z innego universum niż HP, więc mam nadzieję, że dobrze je przyjmiecie❤💗 oczywiście boyxboy, bo na razie w niczym innych nie czuje się dobrze🏳️‍🌈 będzie to krótka, trzy, może cztero rozdziałowa historia.

Miłego dnia/wieczoru💜

~Alex~

przed śmiercią. ROŚKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz