Bukiet czerwonych róż

1.5K 43 20
                                    

Chłopak miał już iść, lecz zatrzymałam go - Monet.
- Hm?
- Dzięki za uratowanie mi życia...
- Spoko, ty mi też kiedyś uratujesz dupę, wisisz mi to.
- Nie mogę ci stawić lunchu?
- Nie, kiedyś mi uratujesz dupę, tak jak ja dzisiaj tobie, pa, Rohner.
- Pa, Monet.
Brunet udał się do swojej klasy, a ja do swojej, usiadłam z jakimś chłopakiem, z którym miałam robić projekt, okazało się w ogóle, że była to już 3 lekcja, więc nie było nas 2 godziny, przez to, że byliśmy w korytarzu, uciekając przed dziewczyną.
W końcu zadzwonił dzwonek, więc wyszłam z klasy, po czym udałam się do moich braci, których znalazłam na palarni wraz z... Braćmi Monet, jeszcze tego brakowało.
Zanim którykolwiek z chłopaków na mnie spojrzał, zmyłam się z tamtego miejsca, a następnie udałam się do biblioteki, gdzie zastałam Hailie, lecz założyłam, że jest na mnie obrażona, za to, że pobiłam jej braci, więc wyszłam z tamtego miejsca i poszłam na sześcian (coś takiego jak jest w Wednesday, tylko bardziej ładniejsze, więcej kolorów i bogatsze), po czym usiadłam przy drzewie.
- Nigdy cię tu nie widziałem - powiedział męski głos za mną.
Obróciłam głowę, aby zobaczyć blondyna z niebieskimi oczami, wyglądał trochę jak anioł.
- Bo nigdy tu nie przychodzę.
- Nikt tu nie przychodzi - zauważył - mimo, że to jest moim zdaniem najładniejsze miejsce w szkole - usiadł obok mnie - tak samo jak ty jesteś najładniejszą dziewczyną w szkole.
- Daruj sobie - odsunęłam się trochę od blondyna.
- Taka prawda - zrobił chwilową przerwę - chciałabyś ze mną pójść na bal?
- Nie, nie znam nawet twojego imienia.
- Jason.
- Moja odpowiedź i tak brzmi nie.
- Dlaczego?
- Mam już partnera na bal.
- Kogo? - chłopak zmarszczył brwi.
- Shane'a Monet, z nim idę na bal.
- Shane'a Monet? Serio? Myślałem, że Rohnerzy nienawidzą się z Monetami.
- Bo się nienawidzimy, ale w ten wieczór będziemy mieć przerwę, aby się dobrze bawić, przy okazji robię mu przysługę.
- Przysługę?
- Mhm.
- Mhm....
- Wiesz, muszę już wracać - wstałam z ziemi, a chłopak zrobił to samo po mnie.
Gdy chciałam już iść, blondyn złapał mnie za ramię, zatrzymując mnie przy tym - Czekaj.
- Co.
- Chciałabyś może wyjść kiedyś na kawę?
- Nie.
Wyrwałam się z uścisku chłopaka, po czym pobiegłam do szkoły.
Przez przypadek wpadłam na kogoś, a tym kimś okazał się Shane.
- Rohner? Co ty tak biegniesz?
- Sory Monet, uciekam przed typem.
- Jakim?
- Ma na imię James czy jakoś tak.
- Jason?
- Tak! Przed nim uciekam.
- Dlaczego?
- Bo nie chce z nim gadać, a nie mam powodu, aby mu wyjebać.
- Mhm.
- Ukryj mnie jakoś! - powiedziałam, gdy usłyszałam, że chłopak jest tuż za rogiem.
Brunet przyciągnął mnie do siebie, po czym przytulił mocno, a następnie przycisnął do ściany.
- Teraz siedź cicho - szepnął.
- Shane, widziałeś Rohner? - zapytał blondyn.
- Nie, nie interesują mnie.
- A ponoć idziesz z Y/n na bal.
- Tylko dla wyzwania.
Dla wyzwania? Czyli jestem tylko grą? A może pionkiem? Wykorzystuje mnie?
Te myśli chodziły mi po głowie.
- Mhm, dobra to.. ja idę..
Blondyn odszedł, słyszałam, jak jego kroki stają się coraz cichsze, oznaczając przy tym, że chłopak się oddala.
Brunet puścił mnie, po czym odepchnął się od ściany.
- Dzięki.. - mruknęłam.
- Wisisz mi kolejną przysługę.
- A tak w ogóle... To co powiedziałeś...
- To nie prawda, mówię tak, aby nie pomyślał, że jesteśmy razem.
- Aha, okej.
- Pa Rohner.
- Pa Monet.

Udałam się w swoją stronę z a chłopak w przeciwną przynajmniej tak mi się wydawało... Czułam ciągle czyjeś spojrzenie, gdy się obróciłam, zobaczyłam bruneta jak się na mnie gapi, lecz to zignorowałam, zawracając w swoją stronę.
Szłam przez korytarz, dosłownie obok sześcianu.
- Rohner! Rohner! - słyszałam męski głos za sobą, więc się obróciłam i zobaczyłam starszego ode mnie nastolatka, kojarzyłam go, był jakimś kolegą Dev'a, jego włosy były brązowe z pojedynczym pasemkiem w odcieniu blondu, jego oczy posiadały odcień ciemnego, lecz ciepłego brązu a rysy twarzy były łagodne, przez co wyglądał na młodszego, niż jest.
- Co jest? - zapytałam.
Chłopak chwilę milczał, ponieważ dyszał - Dev... On.. Pobił się i potrzebuje cię, policja przyjechała do szkoły.
- Co!? Gdzie ten debil jest!?
- Parking.
- Dzięki yyyy....
- Kyle.
- Dzięki Kyle.
Pobiegłam szybko na parking, gdzie zastałam radiowóz, policjantów, mojego brata, który miał siniaki oraz krew lecącą mu z nosa oraz kącika ust, miał ją również na kostkach u palców dłoni, była również karetka, która zabierała kogoś oraz wiele uczniów, którzy oglądali całe zdarzenie.
Szybko podbiegłam do brata.
- Dev, co się do cholery stało!?
- Nic, nie wtrącaj się.
- Jak to nic!? Policja jest, ty cały zakrwawiony... Co się stało!?
- Y/n, nie wtrącaj się, sprawiasz tylko, że będzie gorzej.
- Nie, nie sprawie, jeśli powiesz mi, co się do cholery stało.
- Pamiętasz Miles'a?
- Tego naszego wujka co kiedyś chciał mnie zgwałcić?
- Ta.
- No, co z nim?
- Przyjechał tu, aby cię odebrać, zobaczyłem go, więc podszedłem do niego, powiedział mi wszystko, dosłownie, wszystkie zamiary co do ciebie i w ogóle, więc się na niego rzuciłem, i tak trafił teraz do szpitala, a ja? Idę chyba do poprawczaka, za pobicie praktycznie do śmierci.
- Chyba se żartujesz... - spojrzałam na jednego z policjantów - Nie możecie go zabrać!
- Taka praca.
- Nie słyszeliście!? Pedofil, przyszedł po mnie, a wy kurwa chcecie zabrać mojego brata, który mnie bronił!?
- Taka pra - zaczął, lecz mu przerwałam.
- Za pobicie zabierzecie mojego brata, a co z moim niby "wujkiem" co chciał mnie nieprawnie zabrać i jeszcze chuj wie co zrobić ze mną!?
- Z nim nic nie zrobimy.
- To puśćcie mojego brata, skoro nie zabierzecie Miles'a, to mojego brata też nie bierzecie.
Policjant przybliżył się do mojego brata, aby go zabrać do radiowozu, lecz stanęłam na czas między nimi, osłaniając mojego brata przy tym.
- Dziewczynko, odsuń się.
- Nie, jeśli bierzecie mojego brata, to bierzecie również Miles'a.
- Dobra, przesłuchamy ich obu.
Odsunęłam się na bok, patrząc wzrokiem pełnym grozy na policjantów, nagle podbiegł do mnie Kenji.
- Co się stało? Dlaczego zabrali Dev'a?
- Miles wrócił - zrobiłam chwilową przerwę - Po mnie. Dev się z nim pobił w mojej obronie, teraz Miles'a zabrali do szpitala, a Dev pojechał na komisariat.
- Chyba nie mówisz, że będzie siedział.
- Możliwe, że będzie, lecz go stamtąd najwyżej zabierzemy, damy radę z tego wybrnąć, zawsze dajemy, pamiętasz?
- Wiem, pamiętam.
Do końca lekcji myślałam tylko o tym zdarzeniu z parkingu, nie mogłam tego wyrzucić z głowy, nie słyszałam nawet, jak ktoś wolał moje imię na korytarzu.
- Rohner! - ktoś złapał za moje ramię, był to Shane.
- Czego chcesz, Monet.
- Co się stało wtedy? Czemu gadałaś z policją?
- Nie twoja sprawa - mruknęłam.
- Ale serio, co się tam stało?
- W skrócie mój niby wujek - pedofil przyjechał po mnie tutaj, Dev się z nim pobił w mojej obronie, a potem tego wujka zabrali do szpitala, a mojego brata na komisariat.
- Słabo, chcesz wyjść na lody?
- Z tobą? Nie, czemu w ogóle pytasz w takim momencie? Mój brat dosłownie został zabrany kilka godzin temu na komisariat, a ty podchodzisz do mnie i takie "chcesz wyjść na lody?", Nie kurwa, nie chcę.
- Nie daj się prosić, kupimy przy okazji rzeczy na bal, ja stawiam, poprawię ci humor, obiecuję.
- Niech ci już będzie.
- Dzięki, odbiorę cię o 17.
- Mhm, znasz adres?
- Gdy was nie było, to praktycznie codziennie patrzyłem na wasz dom, więc wydaje mi się, że znam.
- Dobra, ja lecę, pa.
- Pa.
Wróciłam do domu z Kenji'm, po czym udałam się do pokoju, nie jedząc obiadu, przebrałam się w luźne, zielone spodnie cargo oraz biały, dziergany sweterek, pod to założyłam oczywiście tego samego koloru top, wszystko inne zostawiłam, lecz buty jeszcze zmieniłam na zwykłe, czarne, lekko brudne trampki Nike.

Po jakimś czasie był czas, aby schodzić na dół, zastałam w korytarzu Shane'a, w ręce miał bukiet czerwonych róż, był ubrany w czarną bluzę z obrazkiem na środku kota w okularach przeciwsłonecznych, miał na sobie również szare dresy oraz jakieś drogie, sportowe buty.

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚Polsat˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*

Oto kolejny rozdział, mam nadzieję że się podobał itp. itd.

Komentarze które możecie zostawiać:

Tutaj "kiedy kolejny" rozdział itp.

Tutaj pytanka odnośnie rozdziału.

Tutaj pytanka odnośnie książki.

Tutaj pytania do mnie (nie dotyczące książki)

Tutaj jakieś miłe słówka.

A tutaj wszystkie inne komentarze.

Ilość słów wraz z notatką: 1311

Wyścigówka [Shane Monet X Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz