Hejka!
Myślę, że rozdział dość przyjemny. Również wyjątkowo wstawiam go w nocy. Miłego czytania, i warto czekać na kolejny! Buziaki⭐️Melissa pov's
Ostatni tydzień minął spokojnie. Wszystko wyglądało jak zazwyczaj poza jednym, nie wróciłam do swojego mieszkania. Stwierdziłam, że skoro mogę tutaj zostać, i jest to dla mnie wygodne, to czemu nie. Razem z Dwaynem nie wracaliśmy do wydarzeń z zoo. Po prostu podpisałam z nim umowę o współwcłaścicielswiete oraz zdecydowaliśmy, że wszystkie zyski będziemy przeznaczać na różne zbiórki, które pomogą wyleczyć zwierzęta bądź też schroniska czy rezerwaty.
Właśnie przyniosłam ostani talerz na stół, gdy Dwayne wszedł z tarasu do domu. Wszystkie nasze poranki zaczęły wyglądać tak samo. Ja robię śniadania, a Dwayne w tym czasie biega z psami po podwórku. Gdy wracają psiaki odrazu biegną do misek, które w między czasie napełniam, a mężczyzna siada do stołu. Jeśli Valentino śpi tutaj, to je z nami śniadanie po czym później razem wychodzą.
–Twoje śniadania wyglądają coraz lepiej. -zaśmiał się Dwayne biorąc do rąk kubek z kawą.
Na dźwięk jego słów uśmiechnęłam się, i również usiadłam do stołu. Nigdy za dużo nie gotowałam, a teraz gdy mam sporo czasu postanowiłam to zmienić. Chociaż śmiało mogę stwierdzić, że dziś trochę przesadziłam. Na stolę między innymi znajdują się gofry, owoce czy słodkie sosy, po jajecznicę, bekon i warzywa. Zrobiłam również sok i kawę.
–Sto lat! Sto lat! -krzyczał Valentino zbiegając po schodach.
Skąd on wie?
Podbiegł do mnie, i wyszarpał z welurowego krzesła. Dalej śpiewając sto lat, zaczął mną obracać. Popatrzyłam na Dwayne, który stara ukryć swoje rozbawienie, chociaż widać po jego wyrazie twarzy również zaszokowanie.
–Dziękuje. -odpowiedziałam. –Ale skąd ty wiesz?
Mężczyzna zaśmiał się i podszedł do stołu. Usiadł tak elegancko, jakby conajmniej miał jeść z królową Anglii. Nałożył jedzenie, po czym odpowiedział:
–Sprawdzałaś dziś telefon? -odpowiedział z pełną gracją.
Esther.
–Całkiem słodka byłaś jako dziecko. -powiedział Dwayne patrząc w telefon Valentino.
O japierdole. Nigdy nie byłam jakąś fanką moich urodzin, ale też i przeciwniczką. Traktowałam je raczej neutralnie.
–A i mamy dziś małą imprezkę tutaj. -napominał Valentino. –Melissa możesz robić codziennie te gofry?
–Co? -zapytaliśmy z Dwaynem w tym samum czasie?
–No przyjdzie Esther i jej narzeczony.
–Super. -powiedział Dwayne wstając od stołu. –Czyli mamy plany na dziś. Melissa ubieraj się jedziemy na zakupy, a ty Valentino pojedź do zoo, i sprawdź jak wszystko funkcjonuje.
Pół godziny później stałam ubrana w szare luźne spodenki, i biały obcisły top. Dwayne również zrezygnował z koszul, które nosi na codzień, i nałożył czarne spodenki oraz za duży t-shirt. Na nogach miał czarne conversy, a na głowie czapkę baseballówkę.
–To co. -zaśmiał się. –Którym jedziemy?
–Maybach, ale ja prowadzę. -wyminęłam go, i wsiadłam na miejsce kierowcy.
Na twarzy Dwayne pokazał się uśmiech, a następnie poszedł w moje ślady. Oczywiście pierwsze co zrobił po wejściu, to odpalenie płyty Rihanny. Czy on ma każdą jej płytę we wszystkich samochodach.
CZYTASZ
The pain you gave me
RomanceNowa pani weterynarz w mieście, zagorzały właściciel psów, które później trafiają na walki i ranny doberman. Czy młoda lekarka uratuje psa mężczyzny klęczącego w jej gabinecie? Czy wszystko będzie takie proste jak myśli czerwonowłosa, a może histori...