Patrzyła uważnie na blondynkę i czuła cień zazdrości o jej proste jak drut włosy. Jednak spytana, nigdy by do się do tego nie przyznała. Zamiast rozprawiać o włosach jej obecnej rywalki, poprawiła swoje, związane w ciasny, wysoki kok. Zużyła połowę ulizanny, żeby włosy nie uciekały z zapięcia. Równocześnie zerknęła na ołówkową spódnicę za kolano i strzepnęła niewidzialny pyłek. Znów wróciła wzrokiem do blondynki. Miała mocny makijaż, ale podkreślający jej duże niebieskie oczy w sposób, że Hermiona musiała przyznać, że jest ładna i wie jak swoją urodę podkreślić. Z myśli wyrwał ją szczęk zamka. Natychmiast wstała.
- Panno Fisk. – Wysoki, barczysty mężczyzna zwrócił się do blondynki, która dopiero po usłyszeniu swojego nazwiska wstała. – Zapraszam do środka. Zaś panno Granger, pani bardzo dziękujemy, ale niestety nie jesteśmy w stanie zaproponować współpracy. – Uśmiechnął się przepraszająco i przy okazji, całkowicie nieszczerze.
Nic nie powiedziała. Zacisnęła mocniej ręce na papierach i kiwnęła głową, po czym obróciła się na pięcie i wymaszerowała z przestronnego holu. Minęła recepcjonistkę i wypadła na pokątną.
- Niech to wszystko piekło pochłonie. – Warknęła pod nosem i trzasnęła drzwiami. Nie bez przypadku używając do tego magii bezróżdżkowej. Poprawiła marynarkę i ruszyła w stronę wyjścia na mugolski Londyn.
Miała serdecznie dość wszystkiego. Wbijała się w to przeklęte ubranie już po raz trzeci i kolejny raz kompletnie bez sensu. To po prostu była największa porażka Hermiony Granger. Kiedy odmówiła propozycji pracy w ministerstwie magii, trochę naiwnie jak teraz o tym myśli, myślała, że bez problemu będzie mogła wybierać ścieżki kariery. Okazało się inaczej, a nawet nie szukała w pełni płatnej pracy. Potrzebowała praktyk z eliksirów. Z cholernych eliksirów.
Kiedy kończyła Hogwart miała zamiar iść za studia z numerologii. I owszem udało jej się, ale jakaś część jej ambicji kazała także zacząć studia z eliksirów. Szczerze jak teraz o tym myśli to najpewniej przez niesławnego Severusa Snape'a i jego ignorowanie jej talentu. Jednak, ku zgrozie Hermiony, to w właśnie warzenie mikstur było tym, co ukochała. Oczywiście numerologia także zajmowała ważną część jej życia, jednak studia numerologiczne trwały trzy lata, podczas gdy eliksirów, aż pięć. Kobieta naprawdę nie rozumiała co robiła nie tak. Miała ambitne CV, same wybitne na egzaminach z Hogwartu, staż w jednej z popularniejszych firm ubezpieczeniowych (obliczenia numerologiczne w celu oszacowania ryzyka ubezpieczenia). Nawet jeśli, była na przeklętych kartach z czekoladowych żab! A i tak, kolejna apteka ją odrzuciła. Zwykle rywalizowała z mężczyznami, co więcej trochę starszymi, więc rozumiała, że z większym doświadczeniem. Ale sytuacja z dzisiaj, kazała jej sądzić, że nie dostała tej posady, bo nie ubrała się na modłę Czarownicy i strojem dodała sobie lat niż odjęła.
- Szowinistyczne świnie. – Mruknęła pod nosem przechodząc przez Dziurawy Kocioł. Jak zwykle było tu duszno i, jeśli Hermiona miała być szczera, zatęchle. Tym bardziej się ucieszyła jak tylko pomachała Hannie Abott i wyszła na letnie powietrze Londynu. Oczywiście, że mogła się teleportować tuż pod swoje mieszkanie, ale chciała pomyśleć.
Niedługo wrzesień się skończy a ona nadal nie ma promotora. Bez tego będzie miała problem z zakończeniem studiów. Hermiona w swojej pysze nie zapisała się na uczelnianą listę chętnych, a gdy zorientowała się, że to nie będzie aż tak proste, było za późno. Uczelnia wysłała jej bardzo długi pergamin, w którym upomnieli, że są poważną instytucją i nie interesuje ich, że sama zrezygnowała z łatwiejszej drogi. Odłożyła ten pergamin na jej osobistą „górkę wstydu" jak ją nazywała. Było to kilka listów odmownych u mistrzów spoza Londynu do których pisała z prośbą o nauki. Oni z kolei okazali się albo bardzo zajęci i z przykrością informowali o braku miejsc, albo jeszcze bardziej szowinistyczni niż wcześniejsze „świnie" z Pokątnej i pisali wręcz eseje na kilka stóp, że miejsce kobiety jest w domu z gromadką dzieci, no może co poniektórzy zgadzali się na sekretarki w ministerstwie. W skrócie Hermiona była w kropce, o czym przekonała się właśnie dzisiaj.
CZYTASZ
W pośpiechu /Sevmione/
FanfictionHermiona staje się ofiarą swojej wynaturzonej ambicji i jedynym ratunkiem okazuje się jej były profesor. Severus zawsze był sam, ale nie samotny. Gdy w końcu i to go dosięga, ratunkiem okazuje się irytująca gryfonka... ale do tego on się nie przyzna...