- Przepraszam! - krzyknęła nagle jakaś kobieta, wybiegając z lokalu. Odwróciłam się na pięcie, puszczając dłonie przyjaciółki. - Zostawiła pani - powiedziała unosząc kule.
Jakie ja miałam szczęście w nieszczęściu...
- Dziękuję bardzo. - Skinęłam głową, na co ona odpowiedziała tym samym i wróciła do restauracji.
- Wracamy? - zapytała retorycznie Mei.
Drogę do domu, przeszłyśmy gadając o wszystkim, tylko nie o dzisiejszej wpadce na kolacji. Byłam jej wdzięczna, że odpuściła temat, ale nie trwało to długo. Od razu po wejściu do jej przytulnego mieszkania, kazała mi usiądź na kanapie. Przyniosła z lodówki dwa napoje w puszce i położyła na stoliku przede mną. Otworzyła najpierw swoje, a po chwili i moje, robiąc wszystko w przerażającej ciszy. Wzięła kilka dużych łyków napoju i z hukiem odstawiła na szklany stolik, przez co troszkę się rozlało. Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, siadając naprzeciwko mnie, na pojedynczej sofie.
- Rose - powiedziała na pozór spokojnie, ale wiedziałam, że coś było na rzeczy, bo kto by się tego nie domyślił...
- Mei, przerażasz mnie. - Wzięłam puszkę do ręki i też trochę upiłam, podciągając kolana do góry.
- Czym się tak przejmujesz? - Powtórzyła to samo pytanie, które zadała mi przed restauracją. - Poznaliście się zupełnie przez przypadek, nic was nie łączy, a ty się zachowujesz jakbyś co najmniej była jego ex. Wyluzuj trochę, Rosie... - Wstała z sofy i przeniosła się na kanapę obok mnie, obejmując ramieniem. - Może i jest sławnym biznesmenem i takie tam, ale jeśli może jakimś cudem czujesz się przez to gorsza, albo...
- Masz rację. - Przerwałam jej, wstając gwałtownie. - Jesteśmy dla siebie obcy, nie znamy się. To wszystko był czysty przypadek i na tym to wszystko się kończy. - Dopiłam napój kilkoma dużymi łykami i ścisnęłam mocno puszkę. - Pewnie i tak już się nigdy nie spotkamy, a sprawa z lotniska prędzej czy później ucichnie.
Przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie, wyglądając jak mama, która jest dumna ze swojego dziecka.
- Oglądamy coś? - zapytała klepiąc miejsce obok siebie.
- Wybierz coś, a ja pójdę się przebrać - odparłam idąc do szafy, którą mi przydzieliła.
Wzięłam piżamę, składającą się z długiej, biało-czarnej koszulki z małą krówką na środku i krótkimi spodenkami do kompletu, po czym poszłam z nią do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w nowe ciuchy, a potem umyłam twarz i zęby. Wszystko zajęło mi jakieś dwadzieścia minut, więc Mei powinna była już coś znaleźć. Otworzyłam czarne matowe drzwi, niosąc w rękach poprzednie ubrania.
- Znalazłaś już coś?! - krzyknęłam do przyjaciółki, po chwili wychodząc z pokoju. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, więc ponowiłam pytanie, tylko że głośniej. Dalej cisza, powinna mnie przecież słyszeć, to nie było duże mieszkanie, a jej sypialnia, w której była też moja szafa, była blisko salonu. - Mei?! - Wsunęłam na stopy moje beżowe kapcie i udałam się do salonu, gdzie znalazłam dziewczynę leżącą do mnie tyłem, na kanapie. - Czemu nie odpowiadasz? - Westchnęłam trochę zirytowana, podchodząc do niej od przodu. - Świetnie, śpi - powiedziałam w myślach, siadając obok niej.
Wyjęłam pilota z jej dłoni i wyłączyłam telewizor, który był wstrzymany na jakimś filmie. Pociągnęłam ją trochę za nogi i ułożyłam na jednej stronie rogówki. Nie widziałam sensu rozkładania kanapy, dlatego przykryłam kocem śpiącą przyjaciółkę, a sama położyłam się z drugiej strony. Sięgnęłam jeszcze szybko do stolika po mój telefon, obok którego stały dwa kieliszki z winem, w sumie to z jednym, bo drugi był już pusty. W restauracji udało mi się przekonać dziewczynę, żebym nie piła alkoholu, ale najwidoczniej nie chciała mi tak łatwo odpuścić. Teraz już przynajmniej wiedziałam po czym Mei tak szybko zasnęła...
CZYTASZ
Following my Destiny | ZOSTANIE WYDANE
RomanceRose Harris to zwykła dziewczyna, która dopiero co skończyła studia w Waszyngtonie, a w życiu doświadczyła już wiele okropnych rzeczy, których los jej nie oszczędzał. Mimo trudnego życia jakie wiodła ze względu na przeszłość jej rodziców, wszystko d...