To tak dodatkowo na zakończenie roku dla maturzystów i przed długim weekendem 🫣
#chcewlasnieciebieap
Budzi mnie dziwaczne skrzypienie i kołysanie, ale otwieram oczy dopiero w momencie, gdy rozlega się jakiś trzask. Po pomieszczeniu roznosi się wypowiedziane szeptem przekleństwo, a ja odwracam się szybko i spoglądam prosto na Rylana, który przytrzymuje się ściany. Wygląda, jakby przed sekundą się potknął. Chłopak odwzajemnia moje spojrzenie i przez chwilę po prostu wpatrujemy się w siebie bez słowa, dopóki nie dociera do mnie, że strasznie mi niedobrze, w czaszce ktoś chyba coś wierci, a na dodatek ten dupek wszedł do mojego pokoju i to bez koszulki.
– Co ty tu robisz? – pytam schrypniętym głosem.
Boże, ale mnie mdli. Zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłam.
– Mieszkam, w przeciwieństwie do ciebie – odpowiada.
Zsuwa przy tym nieznacznie wzrok, a ja szybko przykrywam się kocem, bo przecież śpię w samej bluzce.
– A ja w przeciwieństwie do ciebie tu śpię – rzucam. – Która jest w ogóle godzina i po co tu wlazłeś?
– Jest siódma. A ja przyszedłem po swoje rzeczy.
Marszczę brwi.
– Do mojego pokoju?
– Do schowka – mówi z przekąsem. – To jest schowek. Nie moja wina, że nawet nie wyniosłyście stąd wczoraj niczego, tylko zastawiłyście przejście tym cholernym materacem i nie mogę się dostać do szafy.
Kręcę głową, opadając ponownie na materac.
– Jesteś świrem. Kompletnym świrem. – Chowam twarz w poduszce, mając nadzieję, że gdy wpuszczone przez niego z korytarza światło zniknie, oczy przestaną mnie tak boleć. – Czego niby potrzebujesz z tej głupiej szafy o siódmej rano w sobotę?
Mój głos jest stłumiony, ale najwyraźniej do niego dociera, ponieważ słyszę:
– To pewnie będzie dla ciebie zaskoczeniem, bo zwykle w szafie trzyma się okręty podwodne lub dzikie zwierzęta, ale tym razem przyszedłem po bluzę termoaktywną.
On jeszcze biega o tej nieludzkiej porze. Gdybym miała robić listę powodów, dla których go nienawidzę, to też by się na niej znalazło, no bo przecież wielokrotnie wspominał o tym, że powinnyśmy z Syd ruszyć tyłki z kanapy.
– Ha, ha – burczę, unosząc znów głowę. – Jesteś taki zabawny, Summers. Możesz wziąć swój okręt podwodny i stąd odpłynąć?
Przechodzi właśnie do szafy i wyjmuje z niej bluzę, a ja wgapiam się w jego nagie plecy. Rylan dużo trenuje, widać po nim, jak dba o formę i kilka razy oglądałam go bez koszulki, jednak nigdy z tak bliska. Jest... dobrze zbudowany.
– Może od razu zabiorę cię ze sobą i odstawię do Josha? – pyta.
Spinam się i od razu przestaję na niego patrzeć. Nie dość, że mnie obudził i wkurzył, musiał jeszcze na przywitanie przypomnieć o tym zdradzieckim dupku?
– A może wyniesiesz się stąd, zanim cię wykopię?
– Musiał naprawdę ci się narazić, skoro wytrzymałaś bez niego już tyle czasu – stwierdza. – Czyżby jego anielskie skrzydła zwiędły?
Zaciskam palce na pożyczonej od Syd poduszce, a w kolejnej sekundzie rzucam nią prosto w tego dupka, który właśnie się do mnie odwraca. Trafiam go w twarz, aż robi krok do tyłu, co daje mi niemałą satysfakcję.