ᴜɴ

253 15 0
                                    

1 wrzesień 2019
______________

Ten weekend mogę zaliczyć [w pewnym] stopniu do najgorszych w moim życiu. W piątek, dokładnie 30 sierpnia dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży. Miałam typowe dolegliwości ciążowe, wymioty, zmęczenie i oczywiście spóźniający się okres, ale najmniejszą uwagę zwróciłam na okres bo przy częstej zmianie stref czasowych to normalne, wymioty i zmęczenie to też jakoś nie wskazywało mi na ciąże bo uważałam, że to przez te ciągłe podróże. Charles mówił mi bym poszła do lekarza, na początku go olewałam, ale gdy wymioty się nasiliły, a zmęczenie brało górę postanowiłam, że zrobię test ciążowy. Nie posłuchałam się go bo poczytałam trochę na internecie o tych dolegliwościach, wszystkie artykuły były o ciąży. Postanowiłam, że zrobię test. Pozytywny, tak samo jak reszta. Na początku uważałam, że te 5 testów to pomyłka bo testy nie zawsze się sprawdzają. 3 dni później poszłam do ginekologa, oczywiście nikomu narazie nic nie mówiłam i postanowiłam na ten czas nie mówić. Testy mówiły prawdę, jestem w ciąży, a najlepsze, że byłam w 2 tygodniu ciąży. Sama w to nie uwierzyłam, bo zawsze się zabezpieczaliśmy z Charles'em. Zresztą robiliśmy to tylko 3 razy, seks w naszym związku nie odgrywał takiej dużej roli jak w niektórych związkach, więc tym bardziej pamiętam o tym czy byliśmy zabezpieczeni. Nawet sami jakoś nie śpieszyliśmy się o dziecko. Tym bardziej, że Charles zaczynał karierę w Formule. I właśnie tu jest problem, Charles zaczyna karierę w królowej motosportów pieprzonej Formule 1, jestem z niego bardzo i to bardzo dumna. Ale nie mogę mu powiedzieć o ciąży, przecież skupi się bardziej na dziecku niż na karierze, a zaszedł tak daleko i tak ciężko pracował na to, że dziecko może mu to wszystko odebrać. Tak, Charles nie musi się na dziecku tak skupiać, ale znam go na wylot i wiem, że mógłby i nawet porzucić karierę dla niego.

W sobotę, 31 sierpnia zginął przyjaciel Charles'a i Pierre'a. Anthoine Hubert. Dlatego sobota była najgorsza. Znałam Anthoine, był cudownym człowiekiem, zawsze umiał pocieszyć każdego z nas, dawał nam dobre rady, po prostu był idealnym przyjacielem i bratnią duszą. Niech spoczywa w pokoju, on z nami był i zawsze będzie tylko my go po prostu nie będziemy widzieć. Każdy z nas był w smutny i to bardzo, ale nie byliśmy w rozpaczy bo Anthoine napewno by nie chciał byśmy rozpaczali za nim. Wiadome jest to, że napewno pojawią się jakieś łzy. Pamiętajmy, że zawsze nawet i najmniejsze pozytywy w dniu muszą być i w tym nieszczęsnym dniu był, Charles zdobył pole position. Jedyny pozytyw w sobotę. Gdy byliśmy w pokoju hotelowym, przyszedł do nas [bardziej do Charles'a] Pierre. Powiedział mu by jutro wygrał dla Anthoine i zadedykował te zwycięstwo dla niego, oczywiście Charles też pomyślał też o Jules'ie, któremu też postanowił je zadedykować.
Niedziela, 1 wrzesień, dzień w którym to opowiadam. Od samego rana w padoku każdy chodził pod gorączkowany, mechanicy dawali z siebie 200% i starali się o każdy szczegół, a ja po prostu siedziałam i szczerze to się nudziłam, moim marzeniem było tylko by ten cholerny wyścig się zaczął i dlaczego niektórzy mechanicy się tak na mnie krzywo gapią? Nic im przecież nie zrobiłam, może to ja mam jakieś zwidy, albo może widać, że jestem w ciąży?! Nie, napewno nie bo nie mam brzucha, dobra może troszkę większy jest, ale nie aż tak. Po godzinie siedzenia i czekania, wreszcie zaczyna się wyścig. Charles jak to w zwyczaju podchodzi do mnie po buziaka na szczęście, oczywiście go dostaję. Idę za nim wzrokiem dopóki nie wsiądzie do bolidu. Już 22 okrążenie a Charles dalej prowadzi, trochę powalczył z Mercedesami. Już 44 okrążenie. Wszyscy zaczęli się cieszyć i wiwatować. Mój pieprzony chłopak Charles Leclerc wygrał! Jestem taka dumna z niego! Jego inżynier Xavier z wielkim uśmiechem na twarzy, gestem ręki pokazał bym do niego podeszła. Podeszłam, a Xavier podał mi swoje słuchawki. Założyłam słuchawki i pogratulowałam dla Charles'a.

- Charles, nawet nie wiesz jaka jestem dumna! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy - kocham cię bardzo mocno, chyba zaraz się rozpłaczę.. - powiedziałam lekko się śmiejąc.

I didn't deserve it | Charles LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz