epilog

1.8K 143 10
                                    

Dotarłam właśnie na plażę Tamarama. Nadal miałam wątpliwości, czy chcę się zobaczyć z Calumem. To była spontaniczna decyzja i bałam się, że mogę jej pożałować. Z resztą nasza znajomość była conajmniej dziwna...

Nawet nie pamiętam czemu zaprosiłam go do znajomych. Być może dlatego, że mam słabość do brunetów z brązowymi oczami? Nie wiem, naprawdę. Nawet nie wiedziałam jaki ma charakter. Jedyne, co było pewne to to, że jest skomplikowany.

Co do samego miejsca spotkania, to muszę przyznać, że je bardzo lubię. Z pośród wielu plaż każdy wybiera taką, która najbardziej mu pasuje. Jedni wolą duży ruch, drudzy kameralną atmosferę. Plaża, która jest położona na wschodnim wybrzeżu od strony oceanu, zdaniem wielu jest jedną z najbardziej urokliwych w całym Sydney. Tamarama jest jedną z tych mniejszych plaż, co pozwala na odpoczęcie od wrzasków i tłumów turystów. Okolica jest naprawdę niesamowita. Błękitna woda, pieniące się fale, wysokie klify, skały a pomiędzy nimi malutka plaża. Tutaj nie ma tysięcy osób, tutaj nie ma promenad z kawiarenkami, restauracjami i fastfoodami. Tamarama to nie tylko piaszczysta plaża. Znajduje się tutaj soczysto zielony trawnik, dające cień drzewa, a także niewielki punkt z napojami i przekąskami, gdyby ktoś zapomniał z domu kanapek. I to właśnie obok punktu z jedzeniem się umówiliśmy.

Caluma jeszcze nie było, więc usiadłam na jednym z najniższych drewnianych schodków. Przez moją głowę przelatywały miliony myśli.

Może powinnam wrócić?

Nie, nie mogę stchórzyć.

To była zbyt szybko podjęta decyzja.

Nie przyjechałaś tutaj, żeby się teraz wycofać.

Czułam, jakby coś miażdżyło mój żołądek. Ręce mi się trzęsły, a jakby tego było mało - chciało mi się płakać. Sama nie wiem czemu. To ze strachu?

Ale czego ja się właściwie bałam? Że ja nie wyglądam tak, jak na zdjęciach? Że wydam mu się sto razy gorsza? Albo może, że on się okaże zupełnie inny, niż wykreowałam go sobie ja?

Nagle zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem jak mam się z nim przywitać... Jednocześnie jest mi bliski oraz nieznajomy. Tak samo, jak jednocześnie wydawał mi się bardzo wredny i kochany. Nie wiem, czy to co miałam w głowie w ogóle miało jakikolwiek sens.

Nerwowo zaczęłam tupać nogami. Czułam, że serce wali mi jak szalone, a żołądek podchodzi do gardła. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek była tak bardzo zdenerwowana, jak byłam w tym momencie.

Namiętnie wpatrywałam się w ocean i fale, które wydawały mi się ogromne. Starałam się o nich myśleć, żeby jakoś się uspokoić. Na marne jednak, ponieważ Calum co chwile odwracał moją uwagę samym swoim istnieniem. Przez chwilę pożałam nawet, że kiedykolwiek postanowiłam go zaprosić do znajomych na facebooku. Głupi portal - wyzywałam w myślach. Wszystkie moje głupie myśli oczywiście spowodowane były stresem.

I wtedy obróciłam wzrok w drugą stronę i zauważyłam, że obok mnie stoi jakiś brunet z azjatycką urodą. Rozpoznałam w nim Caluma, przez co momentanie stanęłam na nogi.

- Oh, chciałem ci zakryć oczy i zagrać w zganij kto to, ale musiałaś wszystko popsuć - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.

- No cóż, czasami mi się zdarza wszystko psuć - powiedziałam, wzruszając ramionami.

Chłopak niespodziewanie mnie przytulił, a ja nawet się nie broniłam. Najzwyczajniej w świecie wtuliłam się w jego tors.

Ta chwila wydawała mi się dziwna. Ten przytulas wcale nie sprawiał, że czułam się się niezręcznie. Chłopak chyba poczuł, że zaczęłam się trząść, ponieważ zaśmiał mi się do ucha. Nieświadomie wtuliłam się w niego mocniej. Przyznam też, że podobało mi się to.

Nagle zapomniałam o tych wszystkich przykościach i dziwnych rzeczach wysuniętych ze strony Hood'a. To po prostu zniknęło, a ja czułam, że jednak dobrze zrobiłam zostając.

Resztę dnia spędziliśmy całkiem dobrze się bawiąc. Długie rozmowy, dużo wygłupiania. Cieszę się, że jednak nie stchórzyłam i mimo swoich wątpliwości poznałam tak świetną osobę.

________

//Hejka wszystkim!

Tak jak wcześniej nie pisałam tu notek, tak na koniec postanowiłam, że się odezwę. Otóż chcę wam tylko powiedzieć, że nie tak na początku wyobrażałam sobie końcówkę. Całe opowiadanie było spontanem, ale i tak jak na mnie nawet mi się podoba. Być może kilka rzeczy się pozmieniało. W epilogu chciałam wam trochę pokazać, co sama przeżyłam.

Chciałam jeszcze tylko podkreślić, że mam nadzieję, że skoro dotrwaliście do końca, a nie komentowaliście wcześniej, to bardzo miło by mi było, gdybyście skomentowali to teraz - tutaj.

Standardowo zapraszam również do tego, żebyście rzucili okiem również na inne moje prace... A jak macie jakieś pytania to można mnie znaleźć na twitterze [twitter.com/real_fraillou] //

lol u r not bad boy || hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz