Prolog

9 3 10
                                    

Pół roku wcześniej.

Pewna nastolatka wraz z grupką swoich znajomych udali się na nielegalnego grilla w środku lasu. Las ten rzadko był odwiedzamy przez mieszkańców wsi, lub nawet i miasta. Policja oraz wydział kryminalny od dawna robią dochodzenia w sprawie morderstw na terenie owego lasu. W wiadomościach roiło się od morderstw, lub samobójstw spowodowanych właśnie tym co się zaczęło dziać w ostatnim czasie.
Jednakże, grupa licealistów nie brała tych wszystkich zgłoszeń na poważnie.

Grupka znajomych wybrała się na spacer po lesie koło godziny 19. Niebo zaczęło się ściemniać, a nastolatkowie szukali miejsca na rozpalenie ogniska.

Dylan, wraz ze swoim przyjacielem Liu postanowili zostać, rozpalając ognisko. Reszta poszła szukać owoców, i drewna.

Dwójka była bardzo w sobie zakochana, co było widać po ich zachowaniu, jednakże żadne z nich nie chciało psuć platonicznej relacji. Męska sylwetka po rozpaleniu płomienia, zaczęła poprawiać swoje średniej długości, włosy. Niebiesko oki usiadł obok dziewczyny. Tą niezręczną ciszę przerwał telefon chłopaka.

Podirytowany odebrał go:

- czego chcesz?

- znalazłem jakieś zużyte fajki, wziąć ci?

- debilu, mówiłem ci, że odstawiłem papierosy. - rozłączył się.

Wzrok dziewczyny wylądował na twarzy blondyna.

- czym już się tak denerwujesz? - uśmiechnęła się, a ten westchnął.

- brak tytoniu potrafi człowieka wyprowadzić z równowagi. - uśmiechnął się, damska dłoń dotknęła spiętej ręki swojego przyjaciela.

- dlaczego przestałeś palić?

- nie chciałem śmierdzieć przy twojej obecności. - zaśmiał się, a ta rzuciła oczami. - nie przepadasz za palaczami, i nie chce byś zmieniła o mnie zdanie.

Jej źrenice się rozszerzyły, a jego oddech stał się płytszy.

- nie musiałeś odstawiać swojego uzależnienia dla zwykłej znajomej. Nie wygłupiaj się.

Liu złapał za damską dłoń, przyciągając ją do siebie.

- jesteś dla mnie kimś więcej niż zwykłą znajomą. Tytoń jest mą miłością, ale, jestem w stanie go zostawić dla ciebie.

Obydwojga wybuchnęli śmiechem.
Nagle zza krzaków wyłonili się znajomi.

Wszyscy byli gotowi na pieczenie kiełbasek które przynieśli z auta. Każdy usiadł w dwójkach.

Bruce wyciągnął gitarę, grając wszystkie możliwe piosenki. Półtorej godziny później, na dworze było ciemno, wilki zaczęły wyć, a dziewczyny wtulały się w chłopaków,
w tym Dylan.

Ozzy podniósł się, zaczynając swoją przemowę.

- a więc, moi drodzy przyjaciele. Jesteśmy w najbardziej nielegalnym miejscu w całym mieście, tak więc nie spierdolmy tego i nie dajmy się złapać psom, mordercom czy chuj wie komu jeszcze. Macie wszyscy po piwie - rzucił w każdego butelkami.

Każdy poszedł w swoje strony, oprócz
jednej dwójki. Liu i Dylan. Po wypiciu trunku, zaczęli rozmowę.

- masz jakieś rodzeństwo? - chłopak zapytał.

- starszą i młodszą siostrę, A ty?

- mam starszego brata, niewiem co się z nim teraz dzieje, ale brakuje mi go.

Złapali kontakt wzrokowy.

- twój brat też ma takie niebieskie oczy?

- nie, on ma zielone. - przybliżył się. - brałaś coś? - zaśmiał się.

- czemu bym miała?

- twoje oczy są całe czarne. - zarumieniła się. - to jest straszne, ale zarazem.. urocze. Musisz mnie bardzo lubić. Źrenice się zwiększają jak się kogoś darzy uczuciem.

Dziewczyna złapała za jego biodra, przyciągając chłopaka do siebie.

- coś w tym musi być.

Ręce ciemnowłosej zawinęły się na szyi blondyna. Jego dłonie wylądowały na żeńskiej talii.

- może być to głupie.. ale Twój dotyk działa na mnie jak narkotyk. - odezwał się błękitno oki.

Przytulił ją, a jej kolana owinęły jego plecy.

- mamy przed sobą całą noc.. - delikatnie pocałowała jego nos.
Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, co niestety przerwały policyjne syreny.

- co tu kurwa psy robią? - spanikowana Dylan wrzasnęła.

- nie wiem, ale musimy stąd spierdala-

- a reszta? Nie możemy ich zostawić.

- dadzą radę.

Dziewczyna w jednym momencie zawiodła się na przyjacielu, lecz złapała za jego dłoń, wspólnie biegnąc w stronę wyjścia z lasu.

15 min później.

Nad rzeką. Dwójka zakochanych usiadła nad wodą. Dziewczyna odezwała się:

- dlaczego pozwoliłeś im zostać? To nie było miłe.

- złapali by nas.. nie chciałbym byś poszła do więzienia. Zależy mi na nich, ale jednak na tobie bardziej. - nietrzeźwym głosem odpowiedział.

- to nie jest wytłumaczenie, zachowałeś się nie w porządku.

Dłoń nastolatka wędrowała coraz niżej, Dylan się zerwała, odpychając męską sylwetkę od swojego ciała.

- coś zrobiłem nie tak?

Złapali kontakt wzrokowy, jej oddech z każdą sekundą się stawał coraz płytszy.

- Liu, nasi przyjaciele nam zaufali, a my ich zostawaliśmy w potrzebie. A teraz udajesz jakby nic się nie wydarzyło, i mnie obmacujesz. - podniosła się.

- nie rozumiem po co się nimi przejmujesz, to są cwele. I ja ci nie robię krzywdy tylko sprawiam naszej dwójce przyjemność.

- zawiodłam się na tobie, pierdol się. - popchnęła go, wybiegając z obrębu lasu.

W ten sposób drogi zakochanych nastolatków się rozeszły.

To moje pierwsze opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość :3 dziena.

CreepypastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz