rozdział 1.

6 3 10
                                    

Pół roku później, godz. 8:27.
Nastolatka wyłączywszy budzik, ruszyła w kierunku kuchni, zaparzyła kawę i poszła wziąć lekki prysznic.
Po porannej toalecie, zaczęła się malować. Kilka minut później, podeszła do niej jej starsza siostra.

- młoda, słuchaj. Po lekcjach prosto do domu, masz zadania bojowe do wykonania. - z irytacją spojrzała na damską sylwetkę. Westchnęła.

- co chciałaś.

- rodzice wyjeżdżają w delegację, zostajesz pod moim dachem, i twoim obowiązkiem jest się mnie słuchać póki tu mieszkasz. - Dylan rzuciła oczami. - masz pozmywać, pozamiatać, wytrzeć kurze, umyć okna, umyć podłogę, pójść na zakupy, i wynieść śmieci. Dasz radę.

- a ty w tym czasie co będziesz robiła?

- jadę załatwić swoje sprawy, a potem przyjeżdża do mnie mój chłopak. - trzasnęła drzwiami, nastolatke zalała złość, lecz wiedziała że to nie odpowiedni moment na wyrzucenie jej.

Ubrała się w czarne jeansy, i czarno czerwoną szeroką koszulkę. Wszystkie rzeczy schowała do swojego plecaka, i wyszła z pokoju.

W kuchni trafiła spowrotem na swoją starszą siostrę. Relacja między Dylan, a Lucy była spięta, tworzyły konflikty nawet o najmniejsze rzeczy, dlatego również rodzice postanawiają zostawić je w samopas i ułożyć swoje życie od nowa z najmłodszym dzieckiem. Minęło 15minut, ciemno włosa założyła słuchawki na uszy, i wyszła z domu.

Pov. Dylan

Po 5minutach drogi w stronę szkoły, zwolniłam tempo kroków końcowo idąc spacerkiem. Nie obchodził mnie fakt, że za moment zaczynała się lekcja fizyki, wolałam pozostać jeszcze dłużej na świeżym powietrzu. Znienawidziłam swoje liceum, od incydentu z przed prawie roku. Moja sympatia okazała się być kretynem, a moi przyjaciele trafili do więzienia za nielegalny pobyt w lesie, dokładnie w tym zakazanym przez policję obrębie. Dalej mam wyrzuty sumienia, lecz to Liu zawinił.

Zmieniając piosenkę, poczułam czyiś wzrok, odwracając się wokół swojej osi nikogo nie zauważyłam, zignorowałam to uczucie. Kilka minut później ponownie poczułam czyiś wzrok po całym moim ciele, wystraszona przyspieszyłam krok. Wchodząc do szkoły, uczucie śledzenia szybko zostało zastąpione uczuciem bycia osaczonym.
Nie miałam dużo znajomych, więc też nie miałam z kim porozmawiać, choćby o tym ,że czuje nie pokój.

Spóźniłam się na zajęcia, nauczycielka mnie spierdolila przed całą klasą, słyszałam te szepty na mój temat, zlekceważyłam to.

Następną lekcją było wychowanie fizyczne, nie znosiłam w-fu ze względu na nauczyciela. Zawsze mi dogaduje swoimi nieśmiesznymi podtekstami, z myślą że to nic złego.

Przed dzwonkiem na lekcje, poszłam do szatni. Z początku wszyscy mnie ignorowali, lecz to były zwykłe pozory.
Zdjęłam koszulkę, i nagle wszystkie oczy były skierowane na mnie.

- Dylan, gdzie zostawiłaś swoje bandaże? - dogryzały mi, lecz próbowałam zachować spokój.

- matka się pewnie za ciebie wstydzi, ja bym się wyparła takiej córki. - zabolało, lecz udawałam twardą.

- może byś coś powiedziała, a nie ciągle siedzisz cicho jak jakaś pizda, którą właściwie jesteś.

Westchnęłam.

- kim kolwiek dla was jestem, mam to głęboko w dupie. I zajmijcie się sobą, bo chyba rodzice was mają w dupie.

Cała złość dopiero wzrosła gdy tylko wyszłam z szatni.

Jakiś czas później, cała klasa stała w zbiórce łącznie ze mną, w-fista pozwolił nam zagrać w zbijaka, lubiłam w to grać iż mogłam w ten sposób rzucać dowolną siłą w osoby których nie nienawidzę, czyli właściwie we wszystkich.

CreepypastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz