Rozdział 2 🌟

40 2 30
                                    

Gdy otworzył drzwi mi Rosja, przyjrzałem mu się dokładnie czyżby nie był już pijany, lecz ten kiedy przekroczyłem próg drzwi domu zatrzasnął za mną drzwi. Widać było że dużo się nie podziało, bez króla zabawy czyli mnie, zawsze będzie nudno! Wbiłem do salonu i zauważyłem Węgry, patrzący się na mnie kwaśnym spojrzeniem.

Podeszłem do niego wiedząc ze zaraz będzie mi gadał dlaczego się spoźniłem. Eh, normalka.

W: No, No? Mów dlaczego się spóźniłeś. - mruknął.

P: Nie będę ci się tłumaczył, najważniejsze chyba że przyszedłem, co nie? - widać było że coś mu już nie pasi.

W: Taaak. - dziwnie zaczął się zachowywać i rozglądać. - Wiesz co Lengyelország, jaaa musze gdzieś pójść.. za raz wrócę! - i pobiegł po schodach na górę. Dziwneee..

Kiedy tylko rozejrzałem się po salonie, zauważyłem Rosję, który zmierzał w moim kierunku, a w ręce trzymał wódkę.

R: Polsha! Mój przyjacielu polać ci? - zapytał z uśmiechem na twarzy.

P: No a jak inaczej! Polewaj!! - wrzasnąłem uradowany. Podeszłem bliżej niego i odebrałem od niego kieliszek z napojem. Wypiłem go duszkiem i widziałem, że Rosja już z chęcią chciałby polać mi kolejnego shota.

P: Nie krępuj się, polej mi jeszcze.

Po kilku albo kilkunastu..? wypitych kieliszkach po chwili zauważyłem, że inne kraje zaczęły siadać w okrąg. Wiedziałem co już będzie grane.

R: Polsha dołączaj się!

Z dzikim uśmiechem na twarzy usiadłem obok Słowacji i Czech, czułem że zaraz któryś z nich znowu coś głupiego powie. Mieszkali też kiedyś u mnie, ale się niestety wyprowadzili.

Cz: Oh! Wreszcie jesteś, ile można czekać!

P: Na takiego króla, jak ja trzeba czekać.

S: Jasne, jasne.. a gdzie król ma swą koronę, szatę?  - zaśmiał się cicho.

P: Ja mieć je ale nie teraz bo być w praniu - zaśmiałem się też.

Przyszedł już Rosja, a Węgier nadal nie było widać. Szczerze? Zacząłem się powoli martwić.
Ale raczej nie może się zgubić czy cokolwiek innego sobie zrobić, w domu.. w czyimś domu.. raczej??

Czechy mnie szturchał i lekko głową kiwnął w stronę schodów. Schodził właśnie Węgry. Uff.. ale.. ktoś za nim szedł..?

NIEMCY?!

Kierowali się ku nas. Widziałem jak Węgry z dumnym wyrazem twarzy siada obok mnie, a po jego boku Niemcy. Niemiec uśmiechał się i zaczął szeptać do jego sąsiada, czyli mojego brata. Wiedziałem ze strach mnie już opętuje.
Miałem zamiar już uciekać ale Rosja rozpoczął grę.

Chciał już zakręcić, lecz Japonia przechwyciła butelkę i zakręciła. Rosja nie był zadowolony. Wyszło na Amerykę.

J: Prawda czy Wyzwanie? - zapytała z  uśmieszkiem na twarzy.

USA: Of course wyzwanie!

Japonia wiedziała kto jest crushem Ameryki. Kazała wszystkim uczestnikom zamknąć oczy a mu pocałować osobę, którą kocha.

Wszyscy zamknęli oczy, pomimo to bardzo chciałem zobaczyć o kogo chodzi. Gdy juz otworzyłem, było po wszystkim D:

Teraz kręcił Ameryka, pewnie spodziewacie się na kogo wypadło. Na szczęście nie wypadło na Niemca, westchnąłem z ulgą. Butelka ominęła go, mojego brata, ale zatrzymała się na mnie?!

Ameryka uśmiechnął się do mnie zaczepnie. Wiem jakie padnie zadanie jeśli wybrałbym wyzwanie, ale gdybym wybrał pytanie uznaliby mnie tchórza. Ale że ja bym nie dał rady? Że ja?

USA: Pytanie czy wyzwanie? - zapytał głośno.

P: No chyba oczywiste, że wyzwanie. - mruknąłem niechętnie.

Ameryka spojrzał się na Rosję i szybko na inne kraje. Serce waliło mi jak opętane. Po co M zgadzałem się na przyjście tutaj. Uh, wiem już co mnie czeka.

USA: A więc...

Nagle uderzyłem o coś twardego głową. Straciłem przytomność.

Pov: Niemcy

Czekałem na Węgry w pokoju Rosji, rozglądałem się po nim z ciekawością. Nie wiem dlaczego, ale czułem że on ma to czego potrzebuje. Podeszłem do szafki nocnej i otworzyłem szufladkę. Przeszperałem całą i niczego przydatnego nie znalazłem.

Zrezygnowany podeszłem do jego szafki. Otworzyłem ją o wypadły z nich ubrania. Wstałem na palcach u stóp i chciałem zobaczyć czy coś znajdę. Nic. Wpadłem na pomysł, aby zajrzeć pod łóżko, ale usłyszałem kroki na korytarzu, stanąłem wryty i zauważyłem, że Węgry otworzył drzwi.

W: Chodź, przyszedł już i zbierają się do gry w butelkę. - powiedział uśmiechając się do mnie.

N: Dobra, jestem gotowy.

Wyszedłem z pokoju gospodarza imprezy i przymknąłem drzwi z nadzieją, że później będę mógł wrócić i znaleźć coś warte uwagi.

Zeszliśmy po schodach i Węgry. Wszyscy na nas patrzyli. Poczułem dreszcz na moich plecach, kiedy zobaczyłem na sobie spojrzenie Polena.

Mój towarzysz usiadł obok jego brata, a ja po jego lewej. Czułem ze Polen chciałby uciec ale runda się rozpoczęła.

Kiedy kazano nam zamknąć oczy, pewny siebie wykonałem, wiedząc że nie będę to ja. Po chwili, powoli otworzyłem powieki. Było po wszystkim.

Ameryka chwycił butelkę i wykręcił na Polskę. Wybrał wyzwanie i gdy USA otworzył usta, wymówił kilka słów wyzwania to Polen uderzył głową w podłogę i bezwładnie leżał na zimnej powierzchni. Nagle każdy zamilkł i jedyne co słychać było to cyka to zegara.

Węgry podbiegł do swojego brata i podniósł go, starając się go ocknąć. Rosja przepchnął się przez tłum zgromadzonych wokół nieprzytomnego.

Ameryka czuł się zażenowany, że nam się nie udało. Zapytacie się, co się nie udało? Nasz plan.. ale wpadłem na nawet całkiem dobry pomysł.

N: Mogę nim się zająć! Przypilnuje aby się przytomniał i zaopiekowałbym się nim, gdyby inni się bawili. - zaproponowałem.

Węgry mimo to ze jest opiekuńczy i troszczy się o swojego brata, wiedział o co mi chodzi, a że i on jest w to wtajemniczony, pozwolił mi.

R: Ameryka pomóż mu zanieść Polshe do mojego pokoju.

Gdy usłyszałem te słowa oczy mi błysły. Będę mógł jeszcze poszukać tych śladów! Dostałem szanse!

USA: Jasne, chodź Germany.

Pomogł nieść mi Polena po schodach. Ameryka nogą otworzył drzwi od pokoju gospodarza imprezy i położyliśmy go na łóżku Rosji.

USA: Zostać ci do towarzystwa? - zapytał.

N: Nie, nie trzeba, dzięki, leć się baw, przypilnuje go. - zapewniłem i mój znajomy posłał mi ciepły uśmiech. Gdy wychodził zamknął za sobą po cichu drzwi.

Już kiedy upewniłem się, że na dole impreza wraca do życia klęknąłem i spojrzałem pod łóżko. Było tam pudełko! Z lekką trudnością wygramoliłem je z pod łóżka. Otworzyłem z nadzieją ale nic w nim nie znalazłem oprócz starych baterii i zepsutego pilota, myślę że do telewizora.

Zamknąłem je i ponownie wsunąłem pod łóżko. Gdy wstałem i otrzepałem spodnie z kurzu usłyszałem za sobą przerażony krzyk.

Czyżby Polen odzyskał przytomność?

————————————————————————
A o to drugi rozdział tej książki.
Ten rozdział bez tego dopisku ma 1020 słów.
Życzę miłego dnia/nocy 💗

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 30, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

| Strona Cieni | ~ Germany x Poland ~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz