Pov: Matty
- Nie przesadzasz trochę?- Michał popatrzył na mnie z góry, gdy formowałem kolejną kreskę amfetaminy na stole, co nie było łatwe przez moje mocno trzesące się ręce. Pociągnąłem nosem, który bardzo mnie piekł i uniosłem na niego zaczerwienione od narkotyków oczy.
- Odczep się- w pełni skupiłem, a przynajmniej starałem się skupić, na robieniu kreski z rozsypanego proszku. Było to jednak bardzo trudne, bo w głowie mi wirowało, a dookoła świat wydawał się dziwny.
- Matty, ja wiem, że ponowny widok Nico cię boli, ale przystopuj z tym ćpaniem, serio. To już się robi niebezpieczne- usłyszałem głos Przemka, gdy wciągałem biały proch. Prawie się zakrztusiłem. Odchyliłem głowę i przytknąłem dłoń do nosa, szybko mrugając. Spojrzałem na niego, jak na idiotę, ale przez amfetaminę nie do końca kontaktowałem.
- Popierdoliło cię? Ćpam, bo lubię, a nie dlatego, że jest tu jakiś Zalewski- prychnąłem i wzruszyłem ramionami.
- Matthew, nigdy nie ćpałeś, a zacząłeś jak Nicola z tobą zerwał.
- Michał, daj mi spokój, bo zanudzasz- wywróciłem oczami, a chłopaki pokręcili zrezygnowani głowami.
- Matt, to twoje życie, więc się nie wtrącam, ale po prostu źle mi się na to patrzy. Niszczysz się- westchnął Przemysław.
- No właśnie, słowo klucz, moje życie- zaznaczyłem przedostatnie słowo i spojrzałem na nich obojętnie.
- Ty nie rozumiesz. Martwimy się.
- Wy nie rozumiecie. Ze mną jest wszystko dobrze!- krzyknąłem i wstałem jak najszybciej opuszczjąc mieszkanie mojego przyjaciela, w międzyczasie biorąc dwa woreczki mojego towaru. Nie ruszyłbym się bez niego.
Zastanawiające jest to dlaczego zacząłem ćpać. Już opowiadam wam tą wzruszającą historię. Pewnego dnia poszedłem porozmawiać z moim chłopakiem, ale wiecie co się okazało? Że on już nie chciał nim być. Było mi bardzo przykro. Dużo płakałem. Bardzo dużo. Myślałem, że on był tym jedynym. Niestety, nie był nim. Mimo, że doskonale wiedział, że gdyby chciał zabiłbym dla niego każdego, zostawił mnie. Tak po prostu powiedział, że już mnie nie kocha. Najzwyczajniej w świecie patrząc mi w oczy powiedział, żebym odszedł. Wiedział, że go posłucham. Wiedział, że zrobię dla niego wszystko. Zdawał sobie sprawę, że byłem w pełni jego. Bardzo przeżywałem to rozstanie. Był taki moment na samym początku, gdzie w ogóle nie wychodziłem z pokoju. Nawet do toalety. Zapominałem o swoich potrzebach. Nie jadłem, nie piłem, nie korzystałem z toalety. Nie robiłem tak naprawdę nic, oprócz oglądania starych zdjęć z Nico i przeglądania naszych wiadomości, płacząc jak pojebany i słuchając muzyki na maxa. Wymiotowałem z wycieńczenia, choć tak naprawdę nie miałem czym wymiotować. No, a potem pomyślałem, że w sumie to wyjebane i zacząłem chodzić na imprezy. Zaczęły się dziewczyny na jedną noc, alkohol, papierosy. I wreszcie używki. Na początku tylko mefedron, następnie było wszystko kolejne. Brałem wszystko, co miałem w zasięgu wzroku. Tyle lasek ile zdążyłem przeruchać w ciągu tych paru miesięcy przeciętny człowiek nie zaliczył w całym swoim życiu. Miłość stała się dla mnie rzeczą niepotrzebną. Po co mi jeden człowiek, skoro mogę mieć dla siebie całe stado, gdy tylko zechcę? Jedyną moją miłością były dragi. One jako jedyne mnie nigdy nie zawiodły i mnie nie zostawiły. Były ukojeniem. Zapomnieniem. Zakochałem się od pierwszego wciągnięcia. Nawet gdybym zdychał z głodu, bo nie miałbym pieniędzy i tak kupiłbym prochy. Kocham ćpać. I nie przeszkadza mi to. Polubiłem takie życie.
Jeżeli chodzi o treningi i mecze to... cóż, zjebałem. Przestałem chodzić na treningi, trener chciał mnie zajebać, a meczów unikałem jak ognia. Nie chciało mi się grać w piłkę. Wolałem siedzieć w domu i zaćpać się do nieprzytomności.
A ty wszystko dzięki Zalewskiemu, który zostawiając mnie pokazał mi życie, które od dawna chciałem przeżyć. Choć nigdy bym się do tego nie przyznał.
***
Nie pamiętam jak wróciłem do domu. I kiedy wróciłem. Wstałem koło czternastej, bo obudził mnie mój telefon. Myśląc, że to budzik, chciałem go wyłączyć, jednak okazało się, że ktoś dzwonił. Trener. Cholera.
- Matthew, czy ty jesteś, kurwa, poważny?!- Wydarł się do słuchawki, a ja skrzywiłem się na tak głośny dźwięk. Nie wiedziałem co mógł mieć na myśli.
- Dzień dobry, trenerze- powiedziałem ze skruchą, bo znowu coś pewnie zjebałem. Niby miałem wysrane, ale piłka nożna była czymś, co kochałem od dziecka. I zawsze dążyłem do spełnienia marzenia młodego Casha. Teraz w głowie pojawił mi się obraz małego człowieka, który zafascynowany mówił tacie, że będzie znanym piłkarzem. I był tego święcie przekonany, jakby nie było innej opcji. Zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie przykro, widząc w głowie obraz jak mały Matty ze szczęściem w oczach patrzył jak piłka, którą kopnął znajduję się w bramce i nawet tata nie jest w stanie jej obronić. Poczułem się źle, że tak zawaliłem treningi i mecze. Postanowiłem się ogarnąć.
- Dzień dobry? Dzień dobry?- Prychnął, a ja zacisnąłem usta.- Matthew, za piętnaście minut, widzę cię, kurwa jebana mać, na treningu. Nie chcesz się przekonać, co się z tobą stanie, gdy się nie pojawisz. Piętnaście minut, zegar tyka, Cash.
Rozłączył się. A ja zerwałem się z łóżka, wparowałem do łazienki, wziąłem dwuminutowy prysznic, nago pobiegłem do sypialni, ubrałem się w byle co i spakowałem torbę z rzeczami na trening. Dziesięć miunt później już byłem na miejscu.
- No nareszcie- westchnął Santos i wywrócił oczami. - Idź się szybko przebrać i zaczynamy.- Tylko pokiwałem głową i ruszyłem do szatni, która była już pusta. Boże, ale dawno mnie to nie było. Przebrałem się i przypomniałem sobie, że dzisiaj jeszcze nic nie wziąłem. Dotarło do mnie jak tragicznie się czułem. Cholernie się pociłem, ręce i nogi mi się trzęsły, a w głowie pojawiały się dziwne myśli i niestworzone scenariusze. Nie wiedziałem co robić. Chciałem chociaż podczas treningu być czysty. Wstałem z ławki i poszedłem do toalety. Spojrzałem w lustro i nie zdziwiłem się gdy zobaczyłem bladą osobę z ogromnymi sińcami po oczami i zaczerwionymi gałkami. Nie byłem w stanie wygrać z głodem narkotykowym. Dlatego wróciłem do szatni i usiadłem na ławce. Mimo, że ręce telepały mi się niemiłosiernie, wyciągnąłem woreczek z amfetaminą i kartę kredytową, po czym uformowałem kreskę. Wyciągnąłem spod etiu telefonu banknot i zwinąłem go w rulon, klęknąłem na podłodze, a następnie nachyliłem się nad proszkiem. Jednym ruchem wciągnąłem cały proch, znajdujący się ma ławeczce. Podniosłem się z klęczek i pociągnąłem nosem, by pozostałości narkotyku dostały się do środka.
I potem zobaczyłem te oczy. Oczy wpatrujące się we mnie z niedowierzaniem. Ze smutkiem, który mimo upływu czasu rozerwał mi serce. Oczy, na które teraz patrzyłem pokazywały tak wiele emocji, a najbardziej bolało mnie to rozczarowanie, które błyszczało w tych cholernie pięknych oczach.
*************************************************************
Wróciłam.
Wiecie, że was uwielbiam, prawda? Hihi
A tak na serio, przepraszam za tak długą nieobecność, ale ogrom problemów i obowiązków jaki zwalił mi się teraz na głowę jest nie do pojęcia.
Fun fuct: Matty się uzależnił od dragów.
TEGO NIKT SIĘ NIE SPODZIEWAŁ.
Btw Wiśniewscy mają fajną córę.
CZYTASZ
Mój Duży Piłkarzyk Cash x Zalewski
Teen Fiction2 część " Mojego małego piłkarzyka". Nicola z Mattym już nie byli parą. Nawet się nie przyjaźnili. Po mundialu całkowicie urwali kontakt i poszli w swoją stronę, całkowicie zapominając o tym, co ich łączyło. Unikali siebie nawzajem, choć podświadomn...