Rodeo

73 3 0
                                    

     - Żartowałaś z tym wyjazdem? - Zapytał Alex wchodząc do pokoju. - Co tu robi Patrick?
- Pale. - Odpowiedział szatyn.
- Nie jedź - Przerwała przyjaciółka. - Co tu do cholery robi Patrick?

Po pytaniu przyjaciółki parsknęłam śmiechem. Zadali te same pytanie w podanym czasie.

Patrick głośno westchnął i się odwrócił.

- Odwróć się do okna! Pokój mi zaśmierdnie! - Krzyknęłam oburzona.
- Dajcie mi spokój! - Skomentował z udawanym oburzeniem Patrick.

Nagle w całym domu usłyszałam dźwięk dzwonka.

- O to moi znajomi! - Krzyknął radośnie szatyn wyrzucając papierosa.
- Słucham? Żartujesz sobie prawda? - Fuknęłam.
- Nie.

Świńska dupa! Zaprosił sobie do mojego domu jakiś swoich znajomych. Boże.

- O mój Boże! - Pisnął Alex. - Będzie impreza! Kocham cię Martina. Teraz możesz wyjeżdżać!

Głośno westchnęłam i rzuciłam się na łóżko. Po chwili na moje plecy wskoczyła Ava.

- Nagramy tik tok? - Zapytała słodkim głosem. - Proszę!

- Jakiego pasożycie? - Zapytałam.

- Rodeo. - Powiedziała krótko. Spojrzałam na nią zdziwiona. - To co się dupą kręci.

- Wiem o jakie rodeo chodzi. - Parsknęłam wstając.

Przyjaciółka postawiła telefon na biurku i włączyła nagrywanie.

Gdy się odwróciłam przede mną stanął Patrick. Przysunął swoje usta do mojego ucha i...

- Tak możesz tańczyć mi. - Wyszeptał. - A nie nagrywać i pokazywać tysiącom ludzi.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Szatyn się uśmiechnął i mnie puścił.

     - Czy on serio to powiedział?! - Pisnęła brunetka po wyjściu Patricka. Pokiwałam głową. - JEZU! O mój Boże! Matko! Chrystusie!
- Może jeszcze Lucyfera zawołaj. - Fuknęłam ironicznie.
- No tak zapomniałam! - Skomentowała i lekko walnęła się w czoło. - Nieświęty Lucyferze!

     Parsknęłam i znów wskoczyłam na łóżko.

     - Serio jedziesz? - Zapytała smutna.
- Niestety. - Mruknęłam wtulając się w ramiona przyjaciółki. - Moja matka przyłapała mnie i Patricka na...
- Na...?
- Całowaniu się...? - Bardziej zapytałam niż stwierdziłam.
- JASNA CHOLERA! - Pisnęła. - Każdy wie że was do siebie ciągnie i prędzej czy później skończycie wychowując dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę.

     Spojrzałam na nią z politowaniem i głośno westchnęłam.

     - Ale ty jesteś głupia. - Burknęłam.

     Była czwarta nad ranem gdy zadzwonił mi budzik.

     Cholerna Hiszpania!

     Wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się w stronę łazienki. Umyłam twarz, zęby a następnie zrobiłam lekki makijaż. Włosy związałam w dwa luźne warkocze.

     Ubrałam się w szary dres z Nike i zamknęłam walizkę po dopakowaniu reszty rzeczy.

     Nie miałam za bardzo czasu żeby przygotować sobie śniadanie więc szybko włączyłam czajnik i zaczęłam robić sobie kanapkę. Herbatę wlałam to termosu i wybiegłam z gotowym śniadaniem na dwór ponieważ, Patrick, Ava i Alex już czekali.

     - Zabierz mnie tam ze sobą! - Pisnął zdesperowany Alex w drodze na lotnisko. - Będę się tu kisić. No i w Hiszpanii znalazłbym se jakiegoś gorącego Hiszpana. Taki wakacyjny romans.
- Wakacyjny romans będzie między Martiną a Patrickiem. - Parsknęła Ava na co walnęłam ją w tył głowy. - Taka prawda kochanie.
- Jesteście popierdoleni. - Mruknął Patrick.
- Pan niepopierdolony się odezwał. - Przewrócił oczami Alex.

     Ostatnie dziesięć minut drogi minęło by spokojnie gdyby nie kłótnia Alex'a i Patricka o to kto jest bardziej popierdolony.

     Prawda była taka że ich popierdoleństwo wywaliło daleko poza skalę.

I meet you on the bridge II ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz